Tybetańskie mity

Wciąż nie ma dobrych wieści z Tybetu. Co nie znaczy, że ich w ogóle brak. W minionym roku media informowały o mnichach skazanych przez chińskie władze za propagowanie pism politycznych, o dwustu więźniach odsiadujących wyroki, wreszcie o ukończeniu budowy linii kolejowej do Lhasy (podróż z Pekinu już w 48 godzin!), co sprawi, że zjadą tam miliony chińskich biznesmenów, osadników, turystów, a dzieło kulturowego wydziedziczania Tybetańczyków dokona się. Informacje o Tybecie docierają zatem na Zachód.

Czy jednak zastanawiamy się, jaka jest naprawdę nasza wiedza o tym kraju, o stylu życia i wartościach narodu, którego los stał się synonimem bycia ofiarą państwowej opresji? “Na Zachodzie pokutuje mit Tybetańczyków jako ludu miłującego pokój, buddystów, pacyfistów, uprawiających bierny opór" - mówił w rozmowie “Barbarzyńcy w Tybecie" (“TP" nr 14/04) Adam Kozieł z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Tymczasem już w VII wieku Tybetańczycy, władcy największego imperium w Azji Środkowej, podbijali Persję, zajmowali stolicę Chin, które płaciły im trybut. Pacyfizm nie był i nie jest ich wrodzoną cechą, trudno go też znaleźć w doktrynie buddyjskiej - istnieje w niej za to pojęcie walki o wiarę.

Interesujący opis takich pokutujących mitów, minionych i współczesnych, przynosi artykuł Emilii Sułek, młodej orientalistki i etnolożki, w poświęconym kulturze tybetańskiej numerze miesięcznika ZNAK (nr 12/05). Reprezentantem minionych mitów jest “Tybet", wydana w 1960 r. książka polskiego dziennikarza, Jerzego Lobmana. To opowieść o ucisku pańszczyźnianym, inkwizycji i “zepsuciu hierarchii lamaickiej", o zrywie mas ludowych i “rozpaczliwie tracącej grunt pod nogami reakcji". Pamiętne powstanie w Lhasie z 1959 r. Lobman przedstawia jako rebelię zbuntowanych arystokratów. Książka Lobmana, prokomunistyczna, oparta na propagandzie chińskiej, jeśli ma dziś jakąś wartość, to taką, że prezentując sposób pisania i myślenia o Tybecie w pewnym, historycznym okresie, pozwala dostrzec, jak w ciągu niemal pół wieku zmienił się sposób mówienia o tym kraju. Złożony system zależności tybetańskich rolników od właścicieli majątków ziemskich Lobman kwituje określeniem: “każdy człowiek musi mieć swego pana". Sytuację chłopów podsumowuje: “Są to ludzie bez historii. Bo czyż może mieć historię koń, krowa, pies czy inne zwierzę domowe?".

Z kolei współczesnym - przepytywanym przez autorkę tekstu buddystom, uczestnikom demonstracji antychińskich, osobom zainteresowanym kulturą Tybetu - kraj ten kojarzy się wprawdzie “z szalenie prostymi ludźmi, z ciężką pracą, z bardzo ciężkim życiem", które ma jednak wiele uroku: cechuje je “harmonia z przyrodą, z naturą, z bogami". Według “National Geographic" konflikt w Tybecie rozgrywał się między chińskimi “pragmatycznymi komunistami", którzy chcieli tworzyć nowy świat, a “pobożnymi tybetańskimi buddystami, których celem było życie w harmonii ze światem takim, jaki jest". Czy harmonia ze środowiskiem i otaczającym światem jest wynalazkiem wyłącznie tybetańskim? - zauważa przytomnie autorka artykułu. Co na temat owej “dawnej sielanki" miałby do powiedzenia koczownik lub rolnik z Tybetu?

W potocznej opinii Tybetańczycy przed inwazją żyli w “średniowiecznym feudalizmie". U Lobmana podobne określenie jest częścią krytyki terroru religijnego i wyzysku chłopów. Dla miłośników Tybetu, jeżeli nawet jego mieszkańcy cierpieli wyzysk i żyli w biedzie, to dzięki temu zachowali cechy, których nam dziś brakuje: to “kraj ludzi szczęśliwych, którzy poszukują przyjaźni, a nie budowania dostatku". Przedkomunistyczny Tybet, według Lobmana pełen ciemnoty i chorób, dla współczesnych fascynatów jest “nadzieją na pozytywną przemianę Zachodu" i wzorem kreowania pozytywnych więzi społecznych, opartych na buddyjskim współczuciu. Tybetańczycy byli społeczeństwem zadowolonym ze swego losu: “nierepresyjnym" (także względem środowiska naturalnego), stosującym własny paradygmat oparty na zasadzie współżycia jak równy z równym.

Niematerialistyczni Tybetańczycy okazują się pociągającą alternatywą dla ludzi, którzy nie odnajdują się w warunkach wolnorynkowych. Osoby zafascynowane prostotą życia tybetańskiego - jako przykładem tego, jak żyć należy - zapominają, że jest ona nie tylko sprawą osobistego wyboru i dobrowolnej rezygnacji z cywilizacyjnych udogodnień. Co więcej, sami odmawiamy Tybetowi potrzeby sięgania do nowoczesności - w czasopiśmie “Poznaj świat" czytamy, że kontakt z cywilizacją powoduje u Tybetańczyków “biedę, stresy, a w konsekwencji skrócenie życia". Wreszcie, tak podziwiany buddyzm tybetański w oczach Zachodu pozbawiony jest już tradycyjnego związku z polityką (o czym pisał jeszcze Lobman) - zapominamy o zbrojnych walkach klasztorów o dominację polityczną, o podziałach i sporach. Ludzie Zachodu powtarzają, że dla Tybetańczyków buddyzm jest prawdziwą “esencją ich życia", religią “autentyczną" (tak jak wierzenia Aborygenów i Indian), tolerancyjną i pokorną. Z tego też ma wynikać łagodność i pacyfizm Tybetańczyków. Mityczny obraz kraju utrwala też tybetański rząd emigracyjny, który promując dziedzictwo okupowanego kraju, chętnie odpowiada na kulturowy popyt Zachodu - zapotrzebowanie na ekologię, ekumenizm, pacyfizm, równouprawnienie płci. W dawnym Tybecie wszystko to już ponoć było...

Czego uczy porównanie stylu pisania z czasów Lobmana z dzisiejszymi opiniami o Tybecie? - zastanawia się Emilia Sułek. Oba rodzaje wypowiedzi są zideologizowane i powierzchowne. Przemiany potocznych wyobrażeń o Tybecie - raczej zbioru mitów niż obrazu rzeczywistości - są odbiciem zmian w mentalności człowieka Zachodu. Postrzegającego świat, jak zwykle, przez swój pryzmat.

MF

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 01/2006