Trzeci biegun

Dalajlama: Jeśli większość rodaków uzna, że nie wystarcza im moja koncepcja walki o autonomię Tybetu, uszanuję wolę większości. Ale na razie większość jest ze mną. Rozmawiał Jacek Stawiski (TVN 24)

16.12.2008

Czyta się kilka minut

Jacek Stawiski: Wasza Świątobliwość odwiedził w Gdańsku Lecha Wałęsę. Czy ruch Solidarności może być inspiracją dla Tybetańczyków?

Dalajlama: Solidarność zaczęła działalność w bardzo trudnych warunkach, a mimo to udało się jej osiągnąć cel. To dobry, inspirujący przykład. Znam Lecha Wałęsę od lat i mogę powiedzieć, że łączy nas przyjaźń. Zawsze go podziwiałem.

Czego Wasza Świątobliwość oczekuje od Polaków? W czasie olimpiady w Pekinie wielu moich rodaków wieszało tybetańskie flagi, były demonstracje...

Trwający od niedawna dialog na poziomie rządowym jest niezwykle trudny. Dla nas jest istotne, aby ludzie rządzący Chinami byli świadomi międzynarodowego wsparcia, jakie otrzymujemy; mamy także nadzieję na zmianę postaw wobec Tybetu również ze strony chińskiej opinii publicznej.

Zależy nam, aby polskie społeczeństwo poznało tybetańską kulturę i historię. A poza tym... Pewien chiński ekolog określił niedawno Wyżynę Tybetańską mianem "trzeciego bieguna", obok biegunów północnego i południowego. Poziom ocieplenia klimatu na Wyżynie Tybetańskiej jest trzy razy większy od przeciętnej dla całego globu. Jeśli obecny trend się utrzyma i nie zapewnimy regionowi niezbędnej ochrony, grozi mu susza. Zagrożone jest życie milionów ludzi, uzależnionych od wielkich rzek azjatyckich: Mekongu, Jangcy i Żółtej Rzeki. Dlatego tak ważna jest edukacja. Może kiedyś także polscy ekolodzy przeprowadzą w tamtym regionie badania dotyczące skutków ocieplenia? Edukacja ekologiczna stała się koniecznością, kiedyś nie mieliśmy o tym pojęcia.

Wasza Świątobliwość stara się docierać ze swoim przesłaniem także do chińskiego społeczeństwa. Ale czy gdyby Chińczycy wybrali kiedyś władze w sposób demokratyczny, poparłyby one ideę autonomii Tybetu?

Od zamieszek w Tybecie w marcu br. chińscy dziennikarze w ponad dwustu artykułach poparli nasze działania i krytykowali postępowanie rządu w Pekinie. To budzi nadzieję. Jednocześnie w wielu krajach miałem okazję rozmawiać z chińskimi studentami i intelektualistami. Okazało się, że po wydarzeniach marcowych wielu z nich zareagowało złością wobec Tybetu, ale od tego czasu stosunek chińskich biznesmenów, naukowców, badaczy i studentów, z którymi mogłem rozmawiać, stał się pozytywny. To dobry znak.

Wasza Świątobliwość opowiada się za autonomią Tybetu - to tak zwana "droga środka", między pełną niezawisłością a pełnym podporządkowaniem Chinom. Co się stanie, jeśli Tybetańczycy uznają, że to nie wystarcza i że chcą niepodległości?

Jeżeli takie będzie zdanie większości, to jako osoba oddana idei demokracji muszę je uszanować. Nigdy nie twierdziłem, że jestem władcą. Moja rola polega na reprezentowaniu opinii rodaków. Jestem gotów podporządkować się woli większości. W ubiegłym miesiącu zorganizowano spotkanie Tybetańczyków z różnych stron świata: było ok. 600 przedstawicieli, staraliśmy się także poznać opinie Tybetańczyków z Tybetu i z różnych regionów Chin. Okazało się, że większość z nich poparła politykę "drogi środka".

Po olimpiadzie świat liczył na zmiany w Chinach. Czy ten kraj stał się bardziej otwarty, czy raczej doszło w nim do umocnienia systemu i wzmocnienia nacjonalizmu?

Wielu oczekiwało zmian, szczególnie po trzęsieniu ziemi w regionie Syczuan [miało miejsce tuż przed olimpiadą - red.], gdy działania rządu były uczciwe. Prezydent Chin na zjeździe partii komunistycznej w godzinnym przemówieniu 60 razy użył słowa "demokracja". Chińczycy chcą słyszeć o demokracji - niestety nie śpieszą się wcielać tych haseł w życie.

Czego Wasza Świątobliwość życzy Polakom i Tybetańczykom na rok 2009?

Życzyłbym nam bliższych kontaktów. Także wymiany na poziomie naukowym, między badaczami, filozofami. Od kilku lat prowadzę z zachodnimi naukowcami dyskusje na temat umysłu. Mogą to być interesujące zagadnienia także dla Polaków. Na buddyzm składają się trzy elementy: nauka, religia i koncepcja buddyzmu. Interesuje nas dialog nie na poziomie religii czy koncepcji, ale nauki. Chcemy poszerzać naszą wiedzę o mózgu, o relacji między umysłem a emocjami. Dla zachodniej nauki z kolei cenne byłoby poznanie buddyjskiego podejścia do emocji, zwalczania emocji negatywnych przez pozytywne. Liczę na takie kontakty z zachodnimi naukowcami.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 51-52/2008