Tora w nauce

Z ogromną satysfakcją przeczytałem dyskusję “Instrukcja obsługi świata" (“TP" nr 36/04) o komentowaniu Tory, w której uczestniczyli trzej autorzy zbiorów midraszy i komentarzy do Pięcioksięgu: Konstanty Gebert, Stanisław Krajewski, Paweł Śpiewak. Mam prawie 80 lat i dość urozmaiconą przeszłość, przesyconą także złośliwym traktowaniem religijności. Do zabrania głosu szczególnie zainspirowała mnie wypowiedź pana Stanisława Krajewskiego: “Dla mnie najważniejszym problemem żyjącego dziś człowieka jest pogodzenie Tory ze współczesnym myśleniem naukowym". Z zawodu jestem inżynierem lotniczym (i katolikiem racjonalistą), dlatego sens nauki polega u mnie na korzystaniu z mądrości w odpowiadaniu na pytania kłopotliwe.

Księga Rodzaju zaczyna się od opisu stworzenia świata, czyli odpowiedzi na pytanie, dlaczego istniejemy. Podano ją tak, aby zrozumieli ją ludzie żyjący wiele tysięcy lat temu, którzy nie mieli zbyt szerokiego zakresu wiedzy naukowej. Nic więc dziwnego, że pojęcia czasu, przestrzeni i praw przyrody opisywali oni w sposób bardzo uproszczony. Racjonalnie jednak użyto chronologii: na początku ogólnikowo powstał świat, potem ziemia, a na końcu pojawił się człowiek. Cnotą człowieczeństwa jest umiejętność rozróżniania zła i dobra, mądrości od głupoty, piękna i brzydoty oraz poczucie sprawiedliwości, które nierozerwalnie łączy się ze zdolnością odróżniania prawdy od fałszu. Powyższe sprawy szeroko porusza Tora, wywodzi je zaś od Boga drogą przekazu duchowego.

W 1948 r. rozpocząłem studia w Politechnice Warszawskiej na wydziale mechaniki. W pamięci utkwił mi pierwszy wykład genialnego dydaktyka prof. Witolda Pogorzelskiego. Kilkaset osób upchanych w ogromnej auli słuchało wykładu z rachunku różniczkowego. W pewnym momencie profesor powiedział: “Proszę państwa, studenci zbyt często popełniają okropne błędy posługując się pojęciem nieskończoności. Traktują to pojęcie jak wartość liczbową, a nieraz nawet skracają ułamki przez symbol nieskończoności. Proszę Was, pamiętajcie: nie wolno spoufalać się z nieskończonością!". Zaległa chwila cisza, po której cała sala wybuchła burzliwymi oklaskami. Profesor popatrzył na słuchaczy, uśmiechnął się, po czym skłonił głowę. Muszę przypomnieć, że właśnie wtedy, w 1948 r. władza ludowa reklamując światopogląd naukowy rozpoczęła bezwzględną walkę z religią.

ARTUR PĘSKI (Warszawa)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2004