To jest sąd, a nie sprawiedliwość

Mamy nowego ministra sprawiedliwości i chwała Bogu, bo będziemy może mieli sprawiedliwość również. Nie dlatego, żeby nowa osoba to gwarantowała, ale dlatego, że sytuacja w polskim wymiarze sprawiedliwości na wszystkich jego szczeblach i pod wszystkimi względami jest zdumiewająca. Zapewne także tragiczna, ale przede wszystkim zdumiewająca.

12.09.2004

Czyta się kilka minut

Mnie osobiście zdumiewa, jak często można popełniać te same błędy i nie wyciągać z nich wniosków. Jak często można ludzi trzymać w areszcie latami, jak często prokuratura może oskarżać nie mając dostatecznych podstaw i jak często można nie przepraszać za głupstwa, które się uczyniło. Jak jest możliwe, że takie osoby jak pan Kapusta, znany w Lublinie powszechnie i nie najlepiej, potem nagle robią zaskakującą karierę w Warszawie. Nie stawiam znaków zapytania, bo to nie są pytania, lecz wyrazy zdziwienia. Gdyby nie najwyższe władze sądownicze, czyli Sąd Najwyższy i Trybunał Konstytucyjny, które mamy zaskakująco dobre, Polska by nierządem stała.

A przecież władza sądownicza to jedna z trzech podstawowych władz. Nie bardzo wprawdzie zrozumiałe jest uzależnienie prokuratury od administracji państwowej i od lat słyszymy od kolejnych rządów, że trzeba skończyć z łączeniem stanowiska ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, ale kończy się tylko na słowach. Nie to jednak jest najważniejsze. Państwo prawa - i tu jest sedno sprawy - jest państwem, w którym obywatele żywią najwyższe zaufanie do wymiaru sprawiedliwości ze wszystkimi jego zawiłymi metodami postępowania. Państwo prawa funkcjonuje tylko wtedy, kiedy ma to zaufanie: brak zaufania do prawa jest równoznaczny z brakiem zaufania do państwa. Przecież my się z państwem spotykamy oko w oko tylko przy dwu okazjach: przy płaceniu podatków oraz przy egzekwowaniu prawa.

Oczywiście, wielu obywateli nie miało nigdy nic wspólnego z wymiarem sprawiedliwości, jednak rozwój liberalnej demokracji prowadzi nieuchronnie do wzmocnienia roli prawa i reguł prawnych egzekwowanych przez sądy. Czasem można nawet sądzić, że proces ten posuwa się zbyt daleko, ale nie w naszej mocy zmienić tendencję, która ogarnęła wszystkie demokracje. Wiele spraw, które dawniej należały do sfery przyzwoitości, obyczajowości lub moralności, jest teraz regulowane przez prawo. Ponadto wykonywanie wielu zawodów, które są nieuchronnie związane z ryzykiem (jak zawód lekarza), podlega coraz częściej osądowi prawnemu. Obywatele skarżą za popełnione ich zdaniem błędy lekarza, architekta i innych specjalistów, a sądy muszą rozstrzygać, kto ma rację.

Powstaje także nowa wielka sfera prawa związanego z wykorzystywaniem sieci internetowej, która - jak każdy może się przekonać - jest obecnie terenem zdumiewającego bezprawia i w dodatku ujawnia najgorsze strony ludzkiej natury. Wszystko to musi podlegać regulacji, bo inaczej zginiemy od tych spamów, czatów i ogłoszeń. Wiem, że na razie mało kto się dobrze na tym zna, ale powstaje też problem praw elektronicznych do utworów pisanych i drukowanych tradycyjnie. Teoretycznie skanowanie całej książki jest naruszeniem prawa autorskiego i z tym także trzeba będzie sobie poradzić.

W Polsce jednak najpierw trzeba przywrócić szacunek dla prawa. Dlatego zadanie nowego ministra, chociaż zapewne nie będzie on tej funkcji pełnił długo, nie jest takie trudne. Przede wszystkim trzeba masowo i bezwzględnie wyrzucać wszystkich pracujących w wymiarze sprawiedliwości, którzy popełnili najdrobniejsze nawet przestępstwo. Już tylko takie działanie natychmiast zmieni atmosferę. Poza tym trzeba spróbować przywrócić godność sędziego, stosując jasne reguły w konstruowaniu sądowej hierarchii. Każdy, kto czytał dobre amerykańskie prawnicze kryminały, wie, co to znaczy dla sędziego (prokuratora) awans. W Polsce nazwisk sędziów i prokuratorów (poza kilkoma wyjątkami) w ogóle nie znamy.

Jeżeli chcemy Polski nowoczesnej, to musimy mieć Polskę praworządną. I tylko tyle oczekiwać można od nowego ministra.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2004