Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Do utraty stanowiska przez Republikanina Kevina McCarthy’ego doprowadziło ośmiu deputowanych ze skrajnie prawicowego skrzydła tej samej partii, poparli ich wszyscy obecni na sali Demokraci. McCarthy naraził się, bo kilka dni wcześniej pozwolił na uchwalenie prowizorium budżetowego bez żądanych przez Republikanów cięć. Tym samym uchronił kraj przed odcięciem finansowania i paraliżem administracji. Republikańscy radykałowie ukarali go, choć w trakcie negocjacji na ich życzenie lobbował za niewłączeniem do porozumienia puli pomocy dla Ukrainy. Wcześniej zaś ku ich aplauzowi polecił wszcząć śledztwo w ramach procedury impeachmentu wobec prezydenta Bidena.
Tymczasowym spikerem jest teraz Republikanin Patrick McHenry, jednak jego uprawnienia są mocno ograniczone. Republikanie chcieli wyłonić następcę 11 października, nie wiadomo było jednak, czy im się to uda. Wcześniej McCarthy, nie mając poparcia większości, zdobył stanowisko dopiero po piętnastu rundach głosowań.
Do tarć na Kapitolu doszło w najgorszym możliwym momencie, gdy USA czeka uchwalenie kolejnych ustaw budżetowych – obecne prowizorium obowiązuje tylko do 17 listopada. Pod znakiem zapytania stoją losy nowego pakietu pomocy dla Ukrainy, o który latem poprosiła administracja Bidena. Zawirowanie na Kapitolu może też utrudnić udzielenie wsparcia dla Izraela, kluczowego sojusznika Stanów.
„Niepewność i chaos w USA osłabiają resztę świata” – napisał Mike Lawler, republikański kongresmen, odwołanie spikera nazywając „głupim”. Chyba zgodzi się z nim teraz wielu Amerykanów. ©
Autorka jest dziennikarką „Press”.