Teraźniejszość i grawitacja. Felieton Stanisława Mancewicza

Nasza dziarska młodzież nigdy nie przejmowała się nadmiernie treścią czy wymową podręczników, a już na pewno nie pałała namiętnością do podawanych jej w szkole ideologii.

29.08.2022

Czyta się kilka minut

Wojciech Olkuśnik/East News /
Wojciech Olkuśnik/East News /

Treść podręcznika szkolnego do przedmiotu o nazwie historia i teraźniejszość, autorstwa polityka PiS W. Roszkowskiego, jest dziś powodem szalonej, ideologicznej awantury. Zapewne nieco młodych ludzi będzie musiało w nadchodzącym roku szkolnym wkuć z niego na pamięć całe wersy, ale najpewniej większości kompletnie zwisa wszystko to, co p. Roszkowski myśli, i co napisał, i jest to tzw. większa większość. Nie ma autora, któremu byłoby to obojętne.

Rzec trzeba, że jak świat światem, tzn. jak Polska jest Polską, nasza dziarska młodzież nigdy nie przejmowała się nadmiernie treścią czy wymową podręczników, a już na pewno nie pałała namiętnością do podawanych jej w szkole ideologii. Dodać wypada, że szczęśliwie zawsze wszystkie wątki, smaki i klimaty ideologiczne sprzedawane w polskich podręcznikach były uderzająco mdłe, niesmaczne, niestrawne, napisane najczęściej cepem, czasem starym, a coraz częściej jakimś nowym cepa modelem. Akurat na takie łomoty młodzież jest dość wrażliwa i słyszy je znacznie lepiej niż rówieśnicy p. Roszkowskiego, jego mecenasi, intelektualni patroni i będący właśnie u władzy koledzy i koleżanki.


Czytaj także: Kim jest Wojciech Roszkowski, autor nowego podręcznika


 

Gdyby ktoś miał ochotę poświęcić p. Roszkowskiemu więcej czasu, zdumiałby się. U schyłku komunizmu napisał on przecież książkę o historii Polski, która z powodzeniem zastępowała obowiązujące wtedy podręczniki szkolne, pisane à la mode russe . Dziś swą zawziętą prozą ustawia się p. Roszkowski na pozycji ryzykownej – za moment młodzież rzuci się na alternatywny, jak na jego kiedyś, podręcznik, a z p. Roszkowskiego, z jego twórczości i jego mecenasów, będzie się śmiała do rozpuku. Pytanie brzmi: czy autor, pisząc, pod powiekami widział – dajmy na to – zaczytaną młodzież polską pełną edukacyjnego zapału, czy raczej prezesa J. Kaczyńskiego z o. dyrektorem Rydzykiem, jak sobie jego utwór wertują, kiwając głowami z aprobatą? Odpowiedź wydaje się dziwna, ale i oczywista, bowiem książka ta jest przecież napisana na zamówienie, wcale nie młodzieży i de facto nie dla niej.

Rozgadaliśmy się. Nie mieliśmy w planach pisania akurat o tym podręczniku i tym autorze. Tak wyszło. Znacznie bardziej niż historia i teraźniejszość skomponowane przez ideologa i polityka interesuje nas przyszłość. Przyszłość podręczników polskich. To przeczucie ocierające się o pewność, że edukacja stoi w Polsce na progu fantastycznej i absolutnie szokującej zmiany. Komuś może się wydawać, że gorzej już było, że nic poważniejszego poza napisaniem na nowo historii naszego kraju zdarzyć się już nie może. Może. Cóż trudnego w wymazywaniu z dziejów nazwisk i wpisywaniu doń innych? Nic, wystarczy kilku humanistów z habilitacjami, parę złotych i dostaniemy to, co zamówimy. Z historią Polski jest jak z menu w niedrogiej restauracji. Ktoś bez smaku gotuje, prawie wszystkim to smakuje, rzadko kto choruje. Słowem, to nas nie dziwi, bo mieszkamy w kraju rządzonym od wielu lat przez fabularyzatorów historii.


Jan Wróbel: HiT to strzał w dziesiątkę – bo wiązanie przeszłości z dzisiejszymi emocjami to pomysł na to, jak lepiej uczyć historii. Szkoda, że politycy zamiast w dziesiątkę strzelili sobie w kolano.


 

Ale kołacze się nam w głowie podejrzenie, że humanistyka czy nauki społeczne to nie wszystko, że jednak świat usłyszy o naszej narodowej odmianie nauk ścisłych. To będzie sensacja. Niebawem. Tabliczka mnożenia na nowo, po polsku, oczywiście bez arabskich cyfr. Gdybyśmy mieli błogosławieństwo z powiatu albo z kuratorium, to byśmy już siedli do obmyślania Narodowego Spisu Cyfr Polskich. Oczywiście z przedmową o szkodliwości nauki Zachodu, można by ją zresztą przepisać z Roszkowskiego. Albo nowa biologia. Popatrzmy, łysenkizm już w Polsce braliśmy, był do tego klimat, podobny w swym antyzachodnim zapachu. Będą podręczniki do rolnictwa napisane w tym stylu? Imposybilizm to przeszłość, więc czekajmy. Największą chrapkę mamy jednak na fizykę, w fizyce chcielibyśmy się sprawdzić. Nasze fizyczne kompetencje są co najmniej takie, jak większości ludzi PiS u władzy, czyli wystarczające. „Grawitacja polska” to będzie hit – już dziś zastrzegamy sobie prawa autorskie do tego znakomitego tytułu. Tanio tej grawitacji nie oddamy. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 36/2022