Kim jest Wojciech Roszkowski, autor podręcznika do „Historii i Teraźniejszości”

Wojciech Roszkowski zajmuje się pisaniem podręczników już od ponad czterech dekad. Ich zmieniający się styl i treść pokazują ideową ewolucję autora, który nie zawsze był inkwizytorem.

18.07.2022

Czyta się kilka minut

Wojciech Roszkowski podczas 10-lecia Fundacji Republikańskiej, 2019 r. / fot. Michal Wozniak/East News /
Wojciech Roszkowski podczas 10-lecia Fundacji Republikańskiej, 2019 r. / fot. Michal Wozniak/East News /

Już pierwsze krążące po internecie fragmenty sprawiły, że spodziewano się kontrowersji. Jednak ostateczny kształt napisanego na zamówienie ministra Przemysława Czarnka podręcznika szkolnego „Historia i Teraźniejszość” potwierdził najgorsze obawy. Opisująca lata 1945-1979 książka prof. Wojciecha Roszkowskiego zawiera duże fotografie Jarosława Kaczyńskiego i Andrzeja Dudy, ataki na „polskojęzyczne media”, krytykę The Beatles i Boba Dylana, a także porady dotyczące wstrzemięźliwości seksualnej. Nawet sprzyjający autorowi publicyści przyznają, że podręcznik nie jest poważną propozycją intelektualną i – jeżeli w ogóle zadania takie stawiać można szkolnej lekturze – nie zapewni prawicy rządu dusz wśród młodzieży. „Jest to najlepsza recepta na ośmieszenie prawicowej narracji”, zawyrokował Piotr Zaremba, twórca pojęcia „pedagogiki wstydu”. Inni zwracali uwagę na natrętny moralizm i pomieszanie wywodu historycznego z doraźną polityką.

Ludzie pamiętający Roszkowskiego sprzed lat, przede wszystkim jako autora wyważonych historycznych kompendiów, pytali, jak to możliwe, że przygotował konfrontacyjny podręcznik na partyjne zamówienie. „Ja poglądów nie zmieniłem, tylko wojna kulturowa przybrała na sile”, odpowiadał na krytykę sam zainteresowany. Fakt: HiT uwypukla wątki obecne już w jego twórczości, ale również daje dowód znaczącej ewolucji autora.

Od SGPiS-u do podziemia

Droga Wojciecha Roszkowskiego do roli historyka narodowych dziejów i autora podręczników była nietypowa. Urodzony w 1947 r. w Warszawie, zamiast na buntowniczym Uniwersytecie Warszawskim studiował handel zagraniczny w Szkole Głównej Planowania i Statystyki. SGPiS była w PRL kuźnią kadr dla gospodarki, gdzie badania historyczne podejmowane były marginalnie. Natomiast jej wydział handlu zagranicznego, ze względu na perspektywy wyjazdów czy dobrze płatnych, prestiżowych stanowisk w państwowych przedsiębiorstwach, cieszył się wielkim powodzeniem. Samego Roszkowskiego przyciągnęła tam możliwość nauki języków obcych i otwarcia na świat. Jego kolegami z roku byli m.in. Leszek Balcerowicz oraz Wiesław Rozłucki, późniejszy prezes Giełdy Papierów Wartościowych.

Zmiana zaszła w 1978 r. Przyszły autor podręcznika do HiT-u od czterech lat pracował jako wykładowca historii gospodarczej na SGPiS-ie. Obronił doktorat i poprzez kontakty nawiązane przez swojego brata Macieja zaczął przygotowywać referaty dotyczące historii dla Polskiego Porozumienia Niepodległościowego – założonej w 1975 r. przez Zdzisława Najdera opozycyjnej grupy pracującej nad programem dla przyszłej, suwerennej Polski. Referaty te, wygłaszane później jako prelekcje dla harcerzy, były początkiem „Najnowszej historii Polski”: alternatywnej wobec komunistycznej propagandy syntezy dwudziestowiecznych dziejów Polski.

W czasie, gdy Roszkowski pisał pierwszy tom tego dzieła, wybuchła Solidarność. Historycy i nauczyciele występowali z propozycjami zmian w programach nauczania, zarzucając władzom PRL-u. ideologizację edukacji i kłamstwa. PZPR nadal promowała swój punkt widzenia na historię, ale niezbyt energicznie strzegła dawnego monopolu. Na uniwersyteckich seminariach, w kościołach czy podczas innych nieformalnych spotkań o historii mówiło się otwarcie. W ręce badaczy trafiały coraz to nowe, do niedawna tajne dokumenty z partyjnych i esbeckich archiwów.

W Warszawie aktywne było środowisko skupione wokół historyków: Krystyny Kersten, Andrzeja Paczkowskiego, Marii Turlejskiej i Jerzego Holzera, którzy wydawali swoje prace pod pseudonimami w drugim obiegu lub w wydawnictwach emigracyjnych. Projekt Roszkowskiego, jak pisze zajmujący się tematem francuski socjolog Valentin Behr, zasadniczo różnił się jednak od tych działań. O ile wymienieni wyżej badacze regularnie spotykali się, czytali i komentowali nawzajem swoje prace, Roszkowski działał jednoosobowo. Skupiony do tej pory na szczegółowych zagadnieniach gospodarczych, był też dla badaczy historii najnowszej postacią anonimową. Jego liczące setki stron maszynopisy nie były komentowane, a do podziemnego wydawnictwa Krąg trafiały bez merytorycznej i językowej redakcji. Gdy inni badacze zajmowali się raczej konkretnymi zagadnieniami czy jasno określonym, wąskim okresem, Roszkowski wziął na warsztat całą dwudziestowieczną historię Polski. „Historycy z dorobkiem wzdragali się przed takimi dziełami”, wspominał po latach. I dlatego to on, świeżo upieczony 31-letni doktor historii, podjął się zadania, które wydawało się szalone. Skala przedsięwzięcia była imponująca i Roszkowski sukcesywnie przygotowywał kolejne tomy. Pierwszy, obejmujący lata międzywojenne ukazał się poza cenzurą w 1982 r., kolejne trzy ujrzały światło dzienne do 1986 r. – pod pseudonimem.

„Andrzej Albert” narodził się z połączenia imienia ojca oraz zniemczonej wersji „Wojciecha”. W swoich pracach deklarował się jako chrześcijanin, patriota, konserwatysta i liberał, ale „z zachowaniem umiaru i zdrowego rozsądku”. Jego „Najnowsza historia Polski” okazała się właściwie podręcznikiem, szczegółowo opisującym wydarzenia, w których kluczowe były polityczne decyzje oraz duże, geopolityczne rozstrzygnięcia. Roszkowski odrzucał historiografię widzącą w socjalistycznym państwie emancypację upośledzonych wcześniej klas. W jego narracji rządzący Polską po wojnie „kierowali się żądzą władzy, nienawiścią i strachem, z szatańską sprawnością posługując się kłamstwem, prowokacją i szantażem”. Przedstawicieli PRL-owskich władz Roszkowski obdarzał sążnistymi epitetami (prymitywny, tępy, pijak, półanalfabeta), wyłączając tę grupę poza krąg narodowej wspólnoty. Taka była atmosfera czasów stanu wojennego i niewielu historyków po stronie Solidarności stać było na bardziej wyważoną ocenę PRL-u. Wraz z upływem czasu Wojciech Roszkowski swoje kręgi wykluczenia będzie czasem zawężał, a czasem rozszerzał.

„Andrzejowi Albertowi” udało się zachować anonimowość aż do końca lat 80. Jego prawdziwą tożsamość znało tylko kilka osób, niektórzy podejrzewali, że za ponad tysiącstronicową syntezą stoi zespół autorów lub pisarze emigracyjni. Jednak na samo dzieło zawodowi historycy reagowali sceptycznie. Podręcznikowy styl nie zachęcał do polemik i sporów. „Jego pracę ze względu na rozmiary i masę przywoływanych postaci nazywaliśmy książką telefoniczną”, mówi znany historyk (dawni znajomi Roszkowskiego dziś nie chcą wypowiadać się pod nazwiskiem, on sam również odmówił rozmowy z „Tygodnikiem”). Znalazła jednak też swoich entuzjastycznych odbiorców. Doczekała się dziesiątków pirackich przedruków i streszczeń. Fascynowali się nią antysystemowo nastawieni licealiści. Jej fragmentów używali też niektórzy nauczyciele.

Od Alberta do Wojciecha

W 1990 r. „Andrzej Albert” odzyskał właściwą tożsamość. Zaczął też obejmować coraz ważniejsze stanowiska. Roszkowski został prorektorem swojej Alma Mater (w międzyczasie przemianowanej na Szkołę Główną Handlową), a w 1994 r. dyrektorem Instytutu Studiów Politycznych PAN, gdzie historycy, socjologowie i politolodzy mieli prowadzić nowoczesne badania nad Polską i Europą. Naukowo w tym czasie pozostał wierny dużym syntezom: historii Polski, gdzie redagował i rozbudowywał swoje drugoobiegowe dzieło, ale też Europy Środkowo-Wschodniej, powojennych dziejów powszechnych czy historii gospodarki.

Po objęciu przez przedstawiciela Solidarności prof. Henryka Samsonowicza teki ministra edukacji wiele syntetycznych prac powstałych w drugim obiegu zostało natychmiast dopuszczonych do użytku w szkołach. Młodsi historycy apelowali też do nauczycieli, by nie korzystali z PRL-owskich podręczników. Roszkowski, który w podziemiu wykonał tytaniczną pracę i stworzył dokładne kalendarium, był predestynowany, aby na tym skorzystać. Jego praca z popularnego prohibita stała się oficjalnym ­podręcznikiem. Od lat 90., wraz z Anną Radziwiłł (była wiceministrem edukacji w dwóch rządach), przygotowywał ­kolejne wydania historii Polski i powszechnej w XIX i XX w. do liceów.

Styl Roszkowskiego mocno wtedy ewoluował. O ile w latach 80. występował jako obrońca narodowych wartości, o tyle we wstępie do jednego z wydań swego podręcznika napisał w 1991 r.: „ponieważ niniejsze opracowanie miało być w założeniu w miarę popularnym podręcznikiem, usunięto z tekstu większość osobistych opinii i komentarzy”. To liberalny moment w tej biografii. Czas walki się skończył, zdawał się sugerować Roszkowski. Demokratyczne państwo potrzebowało neutralnej i fachowej narracji historycznej, która pozwoliłaby uczniom zdobyć wspólny zasób wiedzy, który następnie mógł być podstawą do interpretacji i ewentualnych sporów.

Widać to było także w sposobie przedstawiania najbardziej bolesnych wydarzeń. Duet Roszkowski–Radziwiłł wykazywał się tu niezwykłą ostrożnością i wyczuciem. Zbrodnie ukraińskich nacjonalistów na Wołyniu w 1943 r. określano mianem „walk polsko-ukraińskich”. Zamiast przypisywać sprawstwo wyłącznie jednej grupie etnicznej, bez przemilczania faktów uwzględniano złożoność sytuacji: rolę Niemców, władz sowieckich czy perspektywę ludności żydowskiej. Polscy partyzanci zaprezentowani zostali nie jak bohaterowie bez skazy, ale jako ludzie w dramatycznej sytuacji, również gotowi dopuszczać się zbrodni. Z podręczników Roszkowskiego i Radziwiłł historii uczyło się pierwsze urodzone już w wolnej Polsce pokolenie, w tym autor tego tekstu. Roszkowski tworzył wtedy liberalno-konserwatywny konsensus polskich lat 90. i pierwszej dekady XXI w.

Od Wojciecha do Jarosława

Jako zaangażowany publicysta Roszkowski uczestniczył natomiast w sporach o rozliczenia z PRL-em, lustrację i dekomunizację. Wspierał powstanie Instytutu Pamięci Narodowej czy budowę Muzeum Powstania Warszawskiego. – Był autorytetem dla kontestującej, krytycznej wobec III RP prawicy – wspomina jego dawny kolega, profesor historii.

Polityczne sympatie Roszkowskiego były już wcześniej znane, ale w 2004 r. przekroczył rubikon. Zdobywając mandat z list Prawa i Sprawiedliwości w okręgu śląskim, został deputowanym do Parlamentu Europejskiego. Choć już nigdy ponownie nie znalazł się na listach PiS-u, na dobre i złe związał się z obozem Jarosława Kaczyńskiego jako polityk, a potem intelektualny patron i doradca.

Choć oprócz historycznych syntez już wcześniej wydawał zbiory publicystyki, jako sześćdziesięciolatek odkrył nowy gatunek literacki – spekulatywny esej historyczny. Od 2016 r. praktycznie co roku publikuje nową książkę. Czyni to, trochę jak przed laty w podziemiu, nie musząc konfrontować się z recenzjami koleżanek i kolegów po fachu. Jego dzieła ukazują się w krakowskim wydawnictwie Biały Kruk. Firma ta, znana wcześniej z publikacji religijnych, po dojściu PiS-u do władzy hojnie wspierana dotacjami i ciesząca się ministerialnym placetem naukowości, rozszerzyła działalność: wydaje dzieła polityków PiS-u i bliskich im intelektualistów.

Główny motyw nowych prac Roszkowskiego to upadek zachodniego świata, widziany jako skutek odwrócenia się od chrześcijaństwa i trwający de facto od okresu reformacji. Dzisiejszy autor podręcznika do HiT-u opowiada się wyraźnie po stronie nowoczesnego religijnego integryzmu, znanego chociażby z USA, oceniając historyczne oraz współczesne wydarzenia i postaci pod kątem odstępstw od surowego kanonu moralnego.

Lata 90. i pierwsza dekada XXI w. okazują się więc tylko długim przerywnikiem, eksperymentem neutralności. Sam Roszkowski mocno się dziś dystansuje od pisanych z Anną Radziwiłł podręczników. „Zostawialiśmy zbyt duże pole do dociekań własnych”, tłumaczył w wywiadzie dla bliskiego władzy miesięcznika „WPiS”. „Byliśmy pod mocną presją, bo dominowała tendencja do przedstawiania suchych faktów”, dodawał. Jeżeli więc w pierwszych dekadach wolnej Polski przedstawiano uczniom wydarzenia jako „suche fakty” (w historycznym kontekście) oraz dawano narzędzia do ich oceny, to dziś Roszkowski widzi w tym kapitulację jego strony ideowego sporu. Jeżeli – jak uważa – każda wiedza jest przemocą, również ta udająca świato­poglądową neutralność, to prawica ma prawo do narzucania swojej interpretacji historii i czynienia tego przy pomocy struktur państwa. Roszkowski dzieli tę konstatację z innymi bliskimi władzy intelektualistami, takimi jak Andrzej Zybertowicz czy Andrzej Nowak. Oznacza to tyle, że wrócił do czasów „Andrzeja Alberta”, do historii walczącej. Wydarzenia historyczne należy „wartościować wedle norm moralnych, na których opiera się nasza cywilizacja”, jak stwierdził Roszkowski w jednym z wywiadów.

Wnioski te widać w najbardziej „podręcznikowej” książce Roszkowskiego z tego okresu: „Kierunek Targowica. Polska 2005-2015”, będącej polityczną historią pierwszych rządów PiS-u oraz lat dominacji PO. Autor nie ukrywa błędów prawicy i sprawnie wytyka liberałom najpierw histeryczne reakcje w latach 2005-2007, a potem zaniedbania i pychę w czasach sprawowania władzy. Jednak w pracy, którą widzieć można jako uwerturę do „HiT-u”, znajdziemy wizję świata zbieżną z narracją polityków PiS-u i prawicowych tygodników.

W zamykającym książkę rozdziale („Pycha kroczy przed upadkiem”) postkomuniści, PO i „polskojęzyczne media” przedstawieni są jako metafizyczne zło, któremu w 2015 r. przeciwstawił się „obóz patriotyczny”. Epitety zarezerwowane kiedyś dla sterowanych z Moskwy komunistów teraz padają pod adresem polityków Platformy, którzy również mają mieć problemy z suwerennością (kłamstwo, niemoralność, kumoterstwo, szubrawstwo, bluźnierstwo, zdrada, kosmo­polityzm). Próby refleksji nad podziałami społecznymi i politycznymi w Polsce, które Roszkowski wywodzi od czasów rozbiorów, mieszane są z gromami ciskanymi w dzisiejszych przeciwników.

„Historia i Teraźniejszość”, choć miała być podręcznikiem dla uczniów, napisana została w stylu historii walczącej. Jest odbiciem długiej kariery Wojciecha Roszkowskiego i symbolem jego ideowej postawy: obecnego już w podziemiu uznawania arbitralnych „wartości moralnych” za kryterium odbierania adwersarzom prawa do sprawiedliwej oceny oraz dzisiejszej fascynacji religijnym integryzmem. Autor zapowiedział powstanie drugiego tomu, obejmującego czasy współczesne. Czekamy. ©

Prof. Roszkowski w HiT:

O pokusach Kościoła
„Przy założeniu istnienia Boga – a przecież nie ma żadnego dowodu, poza spekulacjami myślowymi, że Go nie ma – wszystkie kombinacje intelektualne marksistów i neomarksistów tracą jakikolwiek sens. (…) Mimo czasami grzesznych postaw niektórych reprezentantów Kościoła, którzy przecież są jak wszyscy inni wystawieni na pokusy i mogą błądzić, Kościół łagodzi i normuje stosunki pomiędzy ludźmi”.

O socjalistach
„Współcześni socjaliści daleko odeszli od pierwotnych ideałów. Ich wizja doskonałego ustroju nie polega już na wyzwoleniu człowieka od wyzysku ekonomicznego, ale na wyzwoleniu człowieka od wszelkich ograniczeń, nawet wynikających z zasad przyzwoitości. Wystarczy przypomnieć sobie wszystkie marsze równości i ordynarne hasła niesione przez współczesnych socjalistów razem z feministkami i zwolennikami ideologii gender”.

O wolności słowa
„Cenzura istnieje nadal i choć wygląda to zupełnie inaczej, to zawsze chodzi w niej o to samo: spełnienie życzeń i nakazów właściciela i mocodawcy (pracodawcy). Bez różnicy, czy jest to komitet centralny partii komunistycznej, czy właściciel np. niemieckiego koncernu Springer”.

O życiu erotycznym
„Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Historyk, pracownik Imre Kertész Kolleg na Uniwersytecie Fryderyka Schillera w Jenie, gdzie wykłada historię Europy Środkowo-Wschodniej. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Zajmuje się historią PRL, Niemiec i dawnego bloku wschodniego. Autor książki… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 30/2022