Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przyprowadzono ich do tego kościoła i chciałaby się dowiedzieć, co to za miejsce. Zbaraniałem! Polka i nie wie, gdzie jest? Pomyślałem jednak, że jest to moment ewangelizacyjny, więc posłuszny św. Pawłowi, nakazującemu "nastawać w porę i nie w porę", odpowiedziałem: "To jest Grób Pana Jezusa, ale Jego w środku na pewno nie ma". "Dziękuję", usłyszałem uprzejmą odpowiedź. Następnie zobaczyłem tylko jej plecy.
Wspominając tamto zabawne wydarzenie, widzę w nim uwspółcześnioną wersję narracji o Zmartwychwstaniu Jezusa. Gdybym miał talent dramatopisarski, z pewnością wykorzystałbym taką scenę do opowieści o niewiastach idących do grobu, by namaścić Ciało. Nie znalazły ciała Jezusa, ale nie znalazły też pustego grobu! Według relacji św. Marka, grób był "zajęty" przez jakiegoś "młodzieńca, siedzącego po prawej stronie, ubranego w białą szatę". Inny ewangelista dodaje w tym miejscu jeszcze pytanie młodzieńca: "Dlaczego szukacie żywego między umarłymi?". Przyszły z ogarkami światła i nagle stanęły w innym świetle.
Nie pretenduję do roli młodzieńca z grobu. Mogę jednak zaprosić Cię, aby wznieść się ponad historię i pomyśleć o miejscach, w jakich szukamy obecności Jezusa. Niezadowoleni z siebie, pytamy czasem, gdzie On był w historii naszego życia. Pomyślmy, ile wymiarów naszego życia to po prostu cmentarze, na których przechowujemy trupy świetlanej przeszłości. Cmentarzyska umarłych uczuć, nad którymi zamiast pięknej woni świeżej miłości roztacza się fetor zatęchłych relacji z rodziną, żoną, mężem, środowiskiem, z braćmi w kapłaństwie, siostrami w zakonie. Takimi cmentarzyskami mogą być też nasze instytucje, które stworzyliśmy dla lepszego funkcjonowania w świecie. Może to być umarłe powołanie. I nagle na tym cmentarzu brzmi: "Nie ma Go tu. Zmartwychwstał!". Jezusa nie można znaleźć w martwym świecie.
Najłatwiej byłoby te martwe światy porzucić. Tymczasem nie trzeba ich opuszczać, ale ożywić. Należy porzucić jedynie to, co powoduje naszą martwotę, by odnaleźć Go pomiędzy tym, co w nas jest żywe. Jak to się stanie? Nie pytaj. On uprzedzi Twoje kroki i będzie czekał, w Twojej własnej słonecznej Galilei. On zawsze czeka pierwszy.
I to jest - tak myślę - sens Wielkanocy. Chrystus nie zmartwychwstał, by udowodnić swoim oponentom, że naprawdę był Synem Bożym. On zmartwychwstał, aby w nasze martwe światy tchnąć życie.