Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Z wielkim opóźnieniem pojawiła się w sztuce chrześcijańskiej scena narodzin Chrystusa, bo dopiero w IV w. Pojawiła się bardzo nieśmiało, bo najpierw w sztuce cmentarnej. Wspaniała mozaika z V w.
na łuku absydy Bazyliki Matki Boskiej Większej w Rzymie, przedstawiająca główne wydarzenia z życia Chrystusa, nie posiada sceny Jego narodzin. Wstydzono się skromnego przyjścia Chrystusa na ten świat. Nie bardzo można było się chwalić przed poganami narodzinami Zbawiciela świata w stajni, gdy chrześcijanie byli prześladowani. A gdy Kościół zaczął róść w siłę i znaczenie, zaczęto patrzeć na Chrystusa raczej poprzez majestat cesarski.
Najstarsze przedstawienia sceny narodzin Chrystusa pokazują niemowlę Jezus, owinięte, a raczej zasznurowane w pieluszki pomiędzy osłem i wołem. Matka Najświętsza, św. Józef, pasterze i mędrcy ze Wschodu ,,dojdą" później. Artystów starochrześcijańskich nie interesował bowiem realizm wydarzenia z Groty Betlejemskiej,
tylko komentarz teologiczny do sceny narodzin Chrystusa. Znaleźli ów komentarz u proroka Izajasza w rozdziale pierwszym: ,,Wół rozpoznaje swego pana i osioł żłób swego właściciela" (3). Wymowa tego cytatu w rozumieniu artystów i teologów chrześcijańskich była jedna: zwierzęta, choć pozbawione rozumu, poznają i czczą swego Stwórcę, a ludzie, obdarzeni światłem umysłu, nie bardzo się kwapią, by poznać i uczcić swego Zbawiciela. Ojcowie Kościoła pójdą w wykładni dalej i zidentyfikują grupy ludzi, kryjące się za obrazem wołu i osła. I tak Grzegorz z Nysy, IV w., będzie widział w ośle symbol pogan, ludzi obarczonych grzechami,
których źródłem jest bałwochwalstwo (osioł uchodził w starożytności za zwierzę nieczyste, bardzo zmysłowe), a w wole dopatrzy się żydów, zaprzągniętych do jarzma prawa.
Obecność zwierząt przy żłóbku Chrystusa, choć niepotwierdzona przekazem Ewangelii, skłania do podwójnej refleksji: po pierwsze zwierzęta, a nie ludzie, znalazły się jako pierwsze u nowo narodzonego Chrystusa, jeszcze przed pasterzami i mędrcami ze Wschodu, po wtóre - to one potrafiły dopatrzyć się w nowo narodzonym Chrystusie swego Pana, co nie powiodło się w przypadku wszystkich ludzi. Nic więc dziwnego, że woła i osła znajdziemy prawie w każdej szopce.
Pozycja uprzywilejowana zwierząt w porównaniu z ludźmi w Grocie Betlejemskiej wpłynęła tylko w niewielkim stopniu na wzrost sympatii do zwierząt u chrześcijan. Da się ją zaobserwować w zasadzie tylko w średniowieczu. Bo tylko w średniowieczu mogło się zdarzyć, że na czele procesji z relikwiami św. Liboriusza na
trasie z Le Mans we Francji do Paderborn w Niemczech kroczył paw, zapewne z ogonem rozłożonym odświętnie w wachlarz (paw uważany był za symbol nieśmiertelności; wierzono, że jego mięso się nie psuje). Tylko w średniowieczu mogło się zdarzyć, że budowniczy katedry w Laon we Francji uczcili i uhonorowali woły, wyciągając budulec pod katedrę na wysoką szkarpę, stawiając im na ściętych na płasko gotyckich wieżach pomniki: ponadnaturalnej wielkości rzeźby w kamieniu kilkorga przedstawicieli owych ofiarnych stworzeń. Tylko w średniowieczu mógł św. Franciszek głosić kazania do ryb i ptaków, nie będąc przez nikogo wyśmiany, a wilk przez niego nawrócony mógł wręcz zostać honorowym obywatelem Gubbio.
Złe czasy dla zwierząt nastaną dopiero w epoce nowożytnej. Stanie się tak na skutek filozofii kartezjańskiej, degradującej zwierzęta do maszyny, czysto materialnego przedmiotu. Sam Kartezjusz pisał w 1649 r., że jego system filozoficzny wyzwala ludzi z ,,podejrzenia o popełnienie przestępstwa za każdym razem, gdy jedzą lub zabijają zwierzęta". Ks. N. Malberanche (1638-1715), oratorianin, filozof kartezjański, da lekcję poglądową jednemu ze swych gości, czym są zwierzęta. Kopnie z całej siły swoją sukę, oczekującą młodych i łaszącą się do jego nóg. Gdy ta będzie wić się z bólu i przerażająco skowyczeć, tłumaczył będzie na chłodno swemu gościowi mechanizm ruchów i dźwięków u suki, uciekając się do przykładu spadającego na ziemię zegara.
Koncepcja zwierzęcia-maszyny otworzy szeroko bramę do praktykowania na zwierzętach wszelkiego rodzaju
wiwisekcji. Jest ona uprawiana po dzień dzisiejszy, mimo że zdaniem wielu autorytetów naukowych nie przyniosła ludzkości oczekiwanych korzyści, a zwierzętom przyniosła niewyobrażalnie dużą sumę cierpienia. Dzisiaj na Zachodzie każdy może powiesić na drzwiach swego domu wywieszkę ,,laboratorium" i uprawiać eksperymenty na zwierzętach, jakie tylko zechce. Znane są przypadki, gdy unieruchomione koty w żelaznych klatkach noszą na sobie zrakowaciałe narośla większe od nich samych albo przypadki spalania w piecu na wolnym ogniu psów, celem pomiaru natężenia cierpienia.
Napis znaleziony na piramidach w Egipcie z lat ok. 2300-2200 przed Chr., noszący zapis wyroku uniewinniającego na faraonie, zapadłego podczas sądu pośmiertnego nad nim, brzmi m.in.: ,,Nie ma żadnej skargi ze strony osoby żyjącej przeciw NN, nie ma żadnej skargi ze strony osoby zmarłej przeciw NN, nie ma żadnej skargi ze strony gęsi przeciw NN, nie ma żadnej skargi wołu przeciw NN". Doprawdy, także zwierzęta będą nas sądzić.