Szkoła epidemii

Polskie władze oświatowe nie chcą naśladować państw, w których powrót do szkół połączono z surowymi i precyzyjnymi wytycznymi. Zamiast tego obowiązuje doktryna „jakoś to będzie”.

24.08.2020

Czyta się kilka minut

Ratownicy z pogotowia i medycy z tzw. czerwonej strefy – oddziału ratunkowego Szpitala Klinicznego Nr 4 w Lublinie. Sierpień 2020 r. Fot. Jacek Szydłowski / FORUM /
Ratownicy z pogotowia i medycy z tzw. czerwonej strefy – oddziału ratunkowego Szpitala Klinicznego Nr 4 w Lublinie. Sierpień 2020 r. Fot. Jacek Szydłowski / FORUM /

Dla rodziców początek roku szkolnego to ulga: większość ma dość łączenia pracy zdalnej z koniecznością opieki nad dzieckiem i pomaganiem mu w lekcjach, czy raczej – przejmowaniem roli nauczyciela w realizacji materiału. Co trzeci badany (sondaż SW Research dla rp.pl) sprzeciwia się jednak posyłaniu dzieci do szkół w dobie pandemii. Ci najbardziej pesymistyczni uważają, że najdalej w drugiej połowie września szkoły trzeba będzie zamknąć. I przywrócić zdalne nauczanie – tylko że wtedy grono pedagogiczne może być już zdziesiątkowane zakażeniami.

Pisaliśmy już w „TP” o Izraelu czy części landów niemieckich, gdzie po otwarciu szkół skokowo wzrosła liczba dziennych zakażeń. Polskie ministerstwo edukacji ignoruje te doświadczenia. Nie naśladuje też tych państw, które otwieranie szkół łączą z wprowadzaniem surowych – i precyzyjnych – zasad sanitarnych. Wytyczne MEN i GIS są ogólne i niepraktyczne. Przede wszystkim: nie zawierają algorytmów postępowania w konkretnych przypadkach. Pytany o to minister Dariusz Piontkowski stosuje unik: przecież każda szkoła jest inna. I zrzuca odpowiedzialność na dyrektorów. O przesunięciu roku szkolnego o dwa tygodnie – co postuluje część ekspertów, wskazując, że w tym czasie wygasną infekcje przywleczone z obozów wakacyjnych – nie ma mowy. Podobnie jak o testach przesiewowych nauczycieli, których żąda ZNP.

„Nie powinno się zakładać, że funkcjonowanie szkół będzie takie, jak przed wybuchem epidemii lub jedynie lekko zmodyfikowane” – napisali członkowie zespołu doradczego ds. COVID-19, powołanego przez PAN w analizie opublikowanej 19 sierpnia. Według nich decyzja o szkole zdalnej wiązałaby się z ogromną ceną, i to nie tylko dla gospodarki. Chodzi przede wszystkim o straty zdrowotne (nadwaga, depresje, stany lękowe) i rozwojowe u dzieci. Dlatego szkoły powinny ruszyć – ale nie na zasadach promowanych przez MEN. Nawet w optymistycznym scenariuszu, w którym wskaźnik reprodukcji koronawirusa nie przekroczyłby 1,1 (obecnie zbliża się do 1,3), starsi uczniowie i cały personel powinni nosić maseczki. W wariancie pośrednim (wskaźnik 1,1 – 1,7) należałoby zwiększyć dystans między ławkami, ograniczyć poruszanie się uczniów po korytarzach, regularnie wietrzyć pomieszczenia oraz dezynfekować sprzęty i powierzchnie. Dopiero w scenariuszu najgorszym należy wziąć pod uwagę przejście na tryb zdalny.

Polskie warunki niemal wymuszają zachowania proepidemiczne. Wielu nauczycieli po likwidacji gimnazjów musi kompletować etat w kilku placówkach. O rozgęszczeniu klas, szczególnie licealnych, nie może być mowy – brakuje i pomieszczeń, i opiekunów. Sanepid poddaje kwarantannie wszystkie osoby „z kontaktu”. Łatwo wyobrazić sobie sytuację, w której jeden zakażony sparaliżuje pracę nawet kilku szkół.

Do tej pory – np. w porównaniu do krajów zachodnich – pandemia obchodziła się z nami dość łagodnie, zresztą z nie do końca jasnych przyczyn (wskazuje się m.in. na rolę podawanej w Polsce szczepionki przeciw gruźlicy, ale brakuje na to mocnych dowodów naukowych). Polski rząd zdaje się trzymać nadziei, że nadal „jakoś to będzie”. Oby ta nadzieja nie prysła już w pierwszych tygodniach nowego roku szkolnego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu „Wiara”, zajmujący się również tematami historycznymi oraz dotyczącymi zdrowia. Należy do zespołu redaktorów prowadzących wydania drukowane „Tygodnika” i zespołu wydawców strony internetowej TygodnikPowszechny.pl. Z „Tygodnikiem” związany… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 35/2020