Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Znów bombardowane są szpitale, szkoły i ujęcia wody. Wg ratowników z organizacji Białe Hełmy celem 80 proc. ataków są obiekty cywilne. Na przedmieściach Damaszku ostrzelano centrum rehabilitacji, którego pacjentami były ofiary poprzednich nalotów. – Sytuacja jest krytyczna – mówi „Tygodnikowi” w rozmowie telefonicznej z Homs Paweł Krzysiek z Czerwonego Krzyża. – W położonym niedaleko Rakki obozie al-Arisza jeszcze 2,5 tygodnia temu było 4 tys. uciekinierów. Dziś, 9 października, jest ich już 25 tys. Z kolei aby wydostać się z miasta Dajr az-Zaur na wschodzie kraju, ludzie muszą przekroczyć Eufrat; rzeka jest tam linią frontu. Giną od bomb, pocisków moździeżowych i min – mówi Krzysiek.
Intensyfikacja walk to efekt kilku ofensyw, które syryjska armia podjęła w połowie września. Mając poparcie Rosji i Iranu, prezydent al-Asad chce zapewne odbić całe terytorium, nad którym utracił kontrolę podczas trwającej siódmy rok wojny. Prócz Rakki, nieformalnej stolicy słabnącego tzw. Państwa Islamskiego, wojna wróciła do miejsc, gdzie ostatnio panował względny spokój: w okolice miejscowości Hama, Ghuta i Idlib. ©(P)