Synod i rozczarowanie

W tym numerze „Tygodnika” amerykański teolog o. Thomas Reese SJ przedstawia pięć powodów, dla których Synod jest skazany na porażkę.

19.10.2015

Czyta się kilka minut

 /
/

To smutne, bo właśnie ten Synod wzbudził niezwykłe zainteresowanie, zmobilizował do przemyśleń tysiące katolików, a synodalne spory i dyskusje dotyczyły spraw bliskich życiu.

Rozbudził też nadzieje, więc prawdopodobnie wielu ludzi rozczaruje, i to nie z winy mediów, bowiem to prominentni ludzie Kościoła ukazywali takie wizje, które – być może – wcale nie staną się ciałem. O. Reese nie twierdzi jednak, że czas Synodu to czas stracony, gdyż „Franciszek rozpoczął pewien proces. Otworzył wrota zamknięte po Soborze Watykańskim II. Pchnięcie kościelnych spraw naprzód zabierze więcej niż trzy tygodnie, jednak Kościół porusza się już we właściwym kierunku”.


CZYTAJ TAKŻE:


Ta ocena wydaje się trafna. Przecież on sam przedstawił w „Evangelii gaudium” zasadę swojej papieskiej działalności, określając to jako „priorytet czasu”. Warto ten tekst przypomnieć: „Istnieje dwubiegunowe napięcie między pełnią a ograniczeniami. Pełnia budzi wolę posiadania wszystkiego, a ograniczenia są ścianą, która przed nami wyrasta. »Czas«, pojmowany w sensie szerszym, czyni odniesienie do pełni jako formy otwierającego się przed nami horyzontu, a chwila jest wyrazem granicy, przeżywanej w wyznaczonej przestrzeni. (...) Stąd wyłania się pierwsza zasada postępu w budowaniu ludu: czas jest ważniejszy niż przestrzeń. Jeden z grzechów, z którym się czasem spotykamy w działalności społeczno-politycznej, polega na uprzywilejowaniu przestrzeni władzy kosztem czasu procesów. Przyznanie prymatu przestrzeni prowadzi do szaleństwa, by wszystko rozwiązać natychmiast, by spróbować zagarnąć wszystkie przestrzenie władzy i autoafirmacji. Oznacza to usztywnienie procesów i usiłowanie ich zatrzymania. Przyznanie prymatu czasowi oznacza zajęcie się bardziej rozpoczęciem procesów niż posiadaniem przestrzeni. (...) Chodzi o uprzywilejowywanie działań rodzących w społeczeństwie nowe dynamizmy i angażujących nowe osoby, które je będą rozwijać, aż wydadzą owoc w postaci ważnych wydarzeń historycznych. Bez niepokoju, lecz z jasnymi i mocnymi przekonaniami. („Evangelii gaudium”, 222-223). „Kryterium to – czytamy dalej – jest również bardzo stosowne dla ewangelizacji”. A więc nie „zagarnięcie wszystkich przestrzeni”, ale „działania rodzące nowe dynamizmy”. Nie wystarczy stawianie pytań, na które mamy już gotowe odpowiedzi.

W innym artykule o Synodzie Konrad Sawicki pisze o czymś, co może się okazać istotne dla tego zgromadzenia: niemieckojęzyczna grupa językowa odłożyła na bok szczegółowe problemy (jak np. komunia dla rozwiedzionych) i zajęła się historyczno-teologicznym pytaniem: czy doktryna Kościoła podlega ewolucji?

Odpowiedź zna każdy alumn wyższego roku seminarium i każdy, kto przestudiował choćby jeden z czterech tomów „Historii dogmatów” wydanej pod redakcją Bernarda Sesbüé SJ (Wydawnictwo M, 2001 r.).

Ewolucję rozumienia Ewangelii – bardzo specjalną, bo pod wpływem Ducha Świętego – zapowiedział sam Jezus: „Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz [jeszcze] znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy”. Oczywiście „stara prawda” nie traci ważności, lecz dzięki Duchowi Świętemu jest ona coraz lepiej rozumiana.

Często zarzuca się Kościołowi, że w tej ewolucji po prostu chodzi o władzę i pieniądze, i naiwnością byłoby twierdzić, że nigdy nie daliśmy podstaw do takich oskarżeń. Jednak historia Kościoła w ogóle, a szczególnie historia dogmatów, bynajmniej tego nie potwierdza. Bez władzy i pieniędzy wręcz zwalczany i prześladowany Kościół w wielu miejscach świata i w wielu epokach istniał i się rozwijał.

Entuzjaści zmian muszą pamiętać, że prawdziwa ewolucja doktryny nigdy nie zmierzała w kierunku usunięcia z Ewangelii krzyża. Próby usuwania wymagań Ewangelii, jak też ich powiększania, stawiały ich zwolenników poza Kościołem.

Ten synod, być może, niektórych rozczaruje, ale wejdzie do historii Kościoła jako punkt zwrotny jego drogi. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2015