Czy biskupi zdążą

Po początku naznaczonym emocjami, niepewnością oraz metodologicznym bałaganem przyszedł na Synodzie czas na umacnianie sojuszy i zmaganie się z najtrudniejszymi problemami.

18.10.2015

Czyta się kilka minut

Przed kolejną sesją Synodu, Watykan, 9 października 2015 r. / Fot. Fabio Frustaci / EIDON / FORUM
Przed kolejną sesją Synodu, Watykan, 9 października 2015 r. / Fot. Fabio Frustaci / EIDON / FORUM

Kościół rzymski wykonał świetną robotę, wykładając swoje problemy na stół” – powiedział w piątek na konferencji prasowej w Watykanie prawosławny metropolita Stefanos z Estonii. Warto spojrzeć na całość procesu synodalnego jego oczami, z perspektywy zewnętrznego obserwatora. Jeszcze trzy lata temu nikomu nie przeszło przez myśl, że katolicka wspólnota będzie debatowała w tak otwarty sposób na tak kontrowersyjne tematy – i to na tak wysokim szczeblu. Nie próbując przy tym – jak często dawniej bywało – zamykać oczu na nowe wyzwania, które domagają się odpowiedzi. Czy biskupi będą potrafili tych odpowiedzi udzielić, to inna sprawa.

Wojowniczy sojusz
Co dla jednych jest wypełnianiem misji Kościoła oraz prowadzeniem „procesu, którego pragnie Pan” (papież Franciszek), dla innych może jednak okazać się czymś wręcz przeciwnym. Na przykład abp Tomasz Peta w swym wystąpieniu mówił o „dymie Szatana”, który miałby jego zdaniem wdzierać się do sali posiedzeń podczas wystąpień niektórych biskupów. Pochodzący z Polski metropolita Astany w Kazachstanie nie podał konkretnych nazwisk, ale wymienił kwestie, których poruszanie uznał za gorszące. Są to: ewentualne dopuszczenie do komunii św. osób rozwiedzionych i żyjących w nowych związkach cywilnych; uznanie, iż w związkach niesakramentalnych można odnaleźć pozytywne wartości; wezwanie do zmiany języka w mówieniu o osobach homoseksualnych.


W związku z trwającym Synodem jedni pytają z nadzieją, inni z niepokojem: czy stoimy u progu największej od Soboru Watykańskiego II rewolucji w katolicyzmie?

Więcej o Synodzie Biskupów o Rodzinie czytaj na naszej specjalnej podstronie.


Mimo że tego rodzaju wypowiedzi są na Synodzie rzadkością, trzeba brać je pod uwagę. Innym głosem podobnego kalibru było porównanie, jakiego użył kard. Robert Sarah z Gwinei, prefekt Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. „Czym w XX wieku był faszystowski nazizm oraz komunizm, tym dziś są zachodnie ideologie homoseksualizmu, aborcji i islamskiego fanatyzmu” – usłyszeli uczestnicy zgromadzenia. Wprowadzenie do tak drastycznego zestawienia kwestii homoseksualnej wywołało wiele medialnych głosów oburzenia, natomiast na płaszczyźnie watykańskiej debaty odebrane zostało jako kategoryczny sprzeciw wobec jakichkolwiek ustępstw w tej dziedzinie.

Nieprzypadkowo przytoczyłem poglądy duchownych wywodzących się z Polski i Afryki. Swego rodzaju konserwatywny sojusz tych obszarów zarysował się już w ubiegłym roku. Drugi tydzień kolejnego Synodu potwierdza, iż w znacznym stopniu te episkopaty mówią jednym głosem. Przypomnijmy, że w tych dniach abp Stanisław Gądecki wystąpił z mocnym sprzeciwem wobec zmian w zasadach przystępowania do komunii św., a abp Henryk Hoser z ostrym potępieniem antykoncepcji. Współgra to idealnie z tym, co mówią – przykładowo – kard. Sarah oraz kard. Wilfrid Fox Napier z Durbanu. Kolejnym wspólnym motywem, który przewija się w ich wypowiedziach medialnych, jest krytyka ideologii gender. Wspomniany duchowny z RPA toczy burzliwe spory na Twitterze. Napisał m.in., że według niego sprawa dostępu do komunii św. w ogóle nie dotyczy rodziny, zatem nie powinna być dyskutowana na wydarzeniu o rodzinnej tematyce. Widać wyraźnie, iż zarówno on, jak nasi pasterze, są poirytowani wagą, jaką się w Watykanie przykłada do tego tematu.

Zarysowany tu obraz poszerzył ostatnio kolejny zewnętrzny obserwator obrad. Bp Timothy Thornton, reprezentujący Kościół anglikański, podczas konferencji prasowej zwrócił szczególną uwagę na przedstawicieli Afryki i Europy Wschodniej, uznając ich za najbardziej wojownicze (ang. most strident) głosy Synodu.

Czy doktryna podlega ewolucji
Jednym z kluczowych i często przypominanych argumentów biskupów konserwatywnych jest twierdzenie o niemożności zmiany doktryny Kościoła. Teza ta wpisuje się w spór o to, czy ewentualne pozwolenie rozwodnikom na wejście na drogę pokuty, która mogłaby zakończyć się otwartym dostępem do komunii św., dotyka fundamentów nauki katolickiej, czy polega jedynie na modyfikacji podejścia duszpasterskiego. Przeciwnicy reform naturalnie obstają przy tym pierwszym, co jest dla nich argumentem na „nie”, ponieważ nikt nie ma władzy ingerować w pryncypia. Zwolennicy natomiast skłaniają się ku temu drugiemu, co pozwalałoby na swobodną dyskusję o zmianach. Konflikt ten nie został, jak dotąd, rozstrzygnięty i raczej nie należy się tego spodziewać. Tymczasem niemieckojęzyczni uczestnicy Synodu, zgromadzeni w dyskusyjnej grupie o nazwie „Germanicus”, postanowili spróbować podejść do sprawy od innej strony. Odłożyli na bok wyżej wyartykułowany problem i zadali sobie pytanie historyczno-teologiczne: czy doktryna Kościoła podlega ewolucji?

Warto zauważyć, że w gronie tym znaleźli się przedstawiciele różnych wrażliwości. Z jednej strony kard. Gerhard Müller, prefekt Kongregacji Nauki Wiary, a z drugiej kardynałowie Walter Kasper i Reinhard Marx. Opublikowany w minionym tygodniu raport z obrad tej grupy znacznie odróżnia się od pozostałych dwunastu. Po pierwsze, podjętą tematyką, a po drugie, wysokim poziomem teologicznym. Podjęto tu próbę pogodzenia miłosierdzia i sprawiedliwości oraz współczucia i prawdy, słusznie dostrzegając pojawiające się tu i ówdzie tendencje do ich przeciwstawiania lub faworyzowania jednej z tych rzeczywistości. Jeśli wszystkie one współistnieją w Bogu, to nie mogą się sobie nawzajem przeciwstawiać. „Boże miłosierdzie jest fundamentalną prawdą objawienia, która nie przeciwstawia się innym prawdom” – tłumaczą autorzy sprawozdania.

Przywołano również św. Tomasza z Akwinu, który zalecał ostrożność przy przykładaniu zasad wiary do konkretnych, często skomplikowanych sytuacji. „Nie chodzi nam o wyjątki, dla których Słowo Boże nagle traciłoby wagę, ale raczej o to, jak rzetelnie i sprawiedliwie zastosować słowa Jezusa” – czytamy w raporcie. Sporo miejsca poświęcono doktrynie, która na przestrzeni wieków jednak podlegała rozwojowi. To samo dotyczy katolickiego rozumienia małżeństwa. Ono też dojrzewało, zmieniało się. „Tak jak historyczny rozwój nauczania Kościoła wymagał określonego czasu, tak troska duszpasterska musi pozwalać, by ludzie z czasem stopniowo dojrzewali na drodze do małżeństwa sakramentalnego i nie działać w oparciu o zasadę »wszystko albo nic«”. Dalej grupa „Germanicus” przypomina, że podstawy pod ideę stopniowego dojrzewania położył Jan Paweł II w „Familiaris consortio”, i postuluje, by była ona obecnie dalej rozwijana.

Co ciekawe, media doniosły, że cytowany tu owoc drugiego tygodnia pracy niemieckojęzycznych uczestników zgromadzenia był wewnętrznie głosowany i ostatecznie przyjęty jednogłośnie.

Komisja posynodalna
W przeciwieństwie do roku ubiegłego tym razem w komentarzach mało uwagi poświęca się świeckim audytorom. Jedyne, co od czasu do czasu powraca, to zaznaczanie, że ich świadectwa są dla biskupów bardzo ważne. Przyczyną tego stanu rzeczy może być to, iż według obserwatorów większość wystąpień laikatu wpisuje się w strategię obrony tradycyjnej rodziny, jej wartości oraz piękna. A to widocznie nie jest tematem wystarczająco atrakcyjnym dla mediów. Szkoda, bo warto by było takiemu przekazowi dać więcej miejsca. Mimo wszystko dobrze jest usłyszeć szczęśliwe, kochające się pary, opowiadające o wierności sobie nawzajem oraz nauce Kościoła. Co nie zmienia faktu, że równie potrzebne są głosy świeckich odważnie wykładające hierarchom, jak się dziś sprawy mają i co faktycznie ludzie myślą.

Coś takiego w drugim tygodniu Synodu zaprezentowała Sharron Cole, przewodnicząca organizacji Parents Centre z Nowej Zelandii. Opowiedziała o tym, że doświadczeniem wielu ludzi wierzących jest dziś „bycie osądzanym”, a ich zachowania etykietowane są jako „wewnętrznie nieuporządkowane”. Stąd niektórzy odchodzą, a inni czekają, aż zostaną ponownie przyjęci do pełnej komunii ze wspólnotą.
„Gdy my jako Kościół nie jesteśmy miłosierni i nie pozostajemy w komunii ze swoimi własnymi ludźmi, czy nie jest to porażką cnoty miłości?” – pytała ojców synodalnych Cole. Skarżyła się też, że świeckim w Kościele nie ufa się w kwestii podejmowania decyzji w swoich sumieniach, i często czują się oni stawiani wobec wymagających reguł, które nie biorą pod uwagę stopnia duchowego rozwoju danej osoby. Mówiła również o masowym sprzeciwie wiernych wobec zakazu antykoncepcji.

Odpowiedź Kościoła na ten problem nie jest wystarczająca. Zaapelowała w końcu o to, by podjęto dyskusję na nowo. Jednak zdaniem audytorki z Nowej Zelandii świeccy nie mogą tej dyskusji zostawić samym duchownym. Niestety, kwestia niewystarczających reakcji władz kościelnych na nadużycia seksualne ze strony kleru pokazała, iż „brakowało im kompetencji w sprawach seksualności i psychologii”, co zaowocowało złymi decyzjami oraz powiększeniem rany zadanej wiernym.
Nawet to krótkie naświetlenie prac Synodu pokazuje, jak drażliwe kwestie są dyskutowane i jak odmienne mogą być stanowiska. A przecież istnieje jeszcze wiele innych kwestii tu niedotkniętych. Większość komentatorów jest zdania, że nie da się niczego ostatecznie rozstrzygnąć do końca tych obrad. Choć ścieżka dyskusji powoli się rozjaśnia (kard. Vincent Nichols), to nierealistyczne jest myślenie, iż wypracowany zostanie jakiś „wypolerowany dokument” (abp Joseph Kurtz). Dlatego ciekawy wydaje się pomysł, o którym mówiło się w ostatnich dniach. Najpierw abp Paul-André Durocher z Kanady, który jest sekretarzem grupy języka francuskiego „Gallicus C”, zdradził na swoim blogu, iż jego grono zaproponowało, aby po zamknięciu trwającego w Watykanie wydarzenia rozpoczął się okres cierpliwych badań – by teologowie i duszpasterze poszukiwali najlepszych rozwiązań. Potem na oficjalnej konferencji prasowej potwierdzono pojawienie się pomysłu powołania po Synodzie specjalnej komisji ekspertów, która miałaby zająć się najtrudniejszymi problemami.

To na razie tylko idea. Jeśli jednak tak by się stało, na komisji ciążyłoby niezwykle trudne zadanie wypracowania konsensusu akceptowanego przez znaczącą większość. Jak by nie patrzeć, nie nastał jeszcze czas podejmowania decyzji. Mamy dziś raczej – by użyć sformułowania bp. Petera Doyle’a z Anglii – czas budowania mostów. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz i publicysta, zastępca redaktora naczelnego portalu Aleteia.pl, redaktor kwartalnika „Więź”, współpracownik „Tygodnika Powszechnego”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2015