Święty Dziwak

Andrzej Barański to reżyser osobny, outsider polskiego kina. Ma jednak wielu zagorzałych wielbicieli. Jego wyrafinowane artystycznie filmy przedstawiają najbardziej tajemnicze zakamarki duszy człowieka.

18.08.2010

Czyta się kilka minut

I to niezależnie, czy jest to Miron Białoszewski, czy malarz z "Dwóch księżyców" pragnący namalować Pana Boga. Kobieta z prowincji, ludowy grajek, kramarz czy chłopcy z małej osady, którzy oczekują w każde wakacje na przyjazd dziewczyn z miasta (cudowny film "Nad rzeką, której nie ma" według prozy Stanisława Czycza).

Filmy Barańskiego wytrzymują próbę czasu. Bo prostota i szarość życia także może mieć swoje niepowtarzalne piękno, co udowadnia reżyser nadając im poetycki wymiar. Życie ma sens!

"Braciszek", film o zwyczajnej świętości, doskonale wpisuje się w charakterystyczny dla Barańskiego klimat egzystencjalno-duchowy. Poznajemy historię brata Alojzego Kosiby, słynnego w swoim czasie franciszkanina z Wieliczki. Jałmużnika i nachalnego kwestarza - prostaczka w najlepszym tego słowa znaczeniu. Był naiwny, roztrzepany i optymistycznie nastawiony do świata. Chciał pomagać ludziom, a często irytował swoim natręctwem, zdrabnianiem niemal każdego słowa (kleryczki, dzieciaczki, robaczek, chlebek, słoneczko, życiątko). A sprawiał przez to wrażenie przesłodzonego "księżulka". Pukał do każdych drzwi - choć niejednokrotnie przeganiano go kijami - i wchodził do każdej zagrody. Prosił o dary dla potrzebujących; dostawał bochny chleba, miód, owoce, a nawet żywe zwierzęta. Na co uśmiechał się i błogosławił wszystkich, dorosłych, dzieci, tych, którzy go wyśmiewali, i tych, którzy widzieli w nim świętego. Wiele osób prosiło go o modlitwę: o uzdrowienie, o szczęśliwy poród dziecka, o nawrócenie męża, który zdradził żonę...

Barański pokazał, co oznacza - dziś już slogan - że święci są obok nas. Nie zawsze imponują erudycją czy oczytaniem, czasami są zbyt egzaltowani, ale mają w sobie nadzwyczajną dobroć, która czyni z nich ludzi mądrych. Dla których krzyż jest znakiem miłości - i tylko miłości. Taki był też brat Alojzy, którego empatia i miłość do bliźniego sprawiają, że nie razi nawet jego przesadny dogmatyzm. Nigdy nie był z siebie zadowolony, do końca uważał, że zbyt mało robi dla innych. Gdy umierał, powiedział tylko: "Nigdy mi tak dobrze w życiu nie było. Wiejski chłopak, czeladnik szewski, został zakonnikiem. To może i moja śmierć przyda się na coś?".

Pobożność brata Alojzego nie musi przekonać wątpiącego widza do wartości wyznawanych przez tego świętego dziwaka. Uzmysławia nam jednak, że manifestowanie wiary może przybierać różne formy. Najważniejsze, żeby były wolne od fanatyzmu i nienawiści. Dlatego, nawet jeśli nie rozumiemy postępowania zakonnika, to nie mamy wątpliwości, że brat Alojzy jest wiernym wyznawcą Chrystusa, bo jak mówił: "Nie można zostawiać Pana Jezusa samego".

Braciszek, reż. Andrzej Barański, Polska, 2007

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2010

Artykuł pochodzi z dodatku „Noc Cracovia Sacra 2010 (33/2010)