Świadkowie nie milczą. Komisje sejmowe mają sens

Zarówno opowieść Edgara Kobosa przed komisją ds. afery wizowej, jak i zeznania dwóch prokuratorek przed tą ds. wyborów kopertowych posunęły wiedzę opinii publicznej o obu aferach.

05.03.2024

Czyta się kilka minut

 Posiedzenie komisji śledczej ds. afery wizowej. Przesłuchanie Edgara Kobosa ( n/z drugi z lewej ) / Fot. Wojciech Olkuśnik / East News
Posiedzenie komisji śledczej ds. afery wizowej. Przesłuchanie Edgara Kobosa (drugi z lewej ) / Fot. Wojciech Olkuśnik / East News

Sceptycznie oceniałem szanse na powodzenie trzech powołanych w Sejmie komisji śledczych – ds. wyborów kopertowych, afery wizowej oraz wykorzystywania programu Pegasus. Podejrzewałem, że staną się przede wszystkim erupcją politycznych spektakli, z których niewiele wyniknie poza autopromocją członków komisji w mediach, a kolejne posiedzenia będą polegać głównie na tym, że to posłowie będą mówić, a świadkowie milczeć.

Ubiegły tydzień tych obaw nie potwierdził. Zarówno opowieść Edgara Kobosa przed komisją ds. afery wizowej, jak i zeznania dwóch prokuratorek przed komisją ds. wyborów kopertowych posunęły wiedzę opinii publicznej o obu aferach. Przesłuchania te odsłoniły kolejne mechanizmy zorganizowanego psucia państwa przez PiS, a posłowie partii Jarosława Kaczyńskiego nie byli w stanie podważyć ich wiarygodności. Jeśli kolejne zeznania przyniosą podobną wiedzę, komisje okażą się sukcesem. Najmniej dowiemy się zapewne o tej ds. Pegasusa, z uwagi na specyfikę afery, która zmusza do tego, by duża część zgromadzonych faktów pozostała ukryta.

Nie jest tak, że nie można się przyczepić do żadnego aspektu prac komisji. Nieco groteskowa sytuacja miała miejsce podczas przesłuchania prokurator Ewy Wrzosek i prokurator Edyty Dudzińskiej (to ona już po trzech godzinach od wszczęcia umorzyła śledztwo w sprawie wyborów) przed komisją kopertową, gdy na wniosek pierwszej wykluczony został czasowo z prac poseł Michał Wójcik z PiS, a na wniosek drugiej – przewodniczący Dariusz Joński z KO.

Posłowie popełniają błąd, iż wobec świadków nie stanowią monolitu, który na sali zapomina o politycznej przynależności.

Tak robiła np. komisja ds. Rywina, skutecznie broniąc się przed wykluczaniem kolejnych członków na życzenie świadków i z czasem zniechęcając ich do składania podobnych wniosków.

Dziś oczywiście mamy inny polityczny klimat niż 20 lat temu; znacznie głębsze są polityczne podziały. Gdyby jednak członkowie wszystkich komisji śledczych przynajmniej w tej jednej sprawie – braku zgody na manipulowanie składem przez świadków – potrafili się porozumieć, byłoby to z korzyścią dla jakości i wiarygodności prac.


Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Z wykształcenia biolog, ale od blisko 30 lat dziennikarz polityczny. Zaczynał pracę zawodową w Biurze Prasowym Rządu URM w czasach rządu Hanny Suchockiej, potem był dziennikarzem politycznym „Życia Warszawy”, pracował w dokumentującym historię najnowszą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 10/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Nie milczą