Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jesienią 1918 roku w Polsce mnóstwo ludzi było przekonanych, że do kraju powróciła czarna śmierć”. Czarna śmierć, czyli dżuma – bo objawy grypy zwanej hiszpanką w ostrym stadium istotnie ją przypominały. Zresztą, jak zaznacza autor, wybuch pandemii hiszpanki poprzedziła trzecia pandemia prawdziwej dżumy, tyle że przede wszystkim w Indiach i Chinach.
Książka młodego historyka z Instytutu Historii PAN, przygotowującego doktorat pod intrygującym tytułem „Smoki i wszy. Polska w czasie zarazy 1918–1922”, jest pasjonującym i naładowanym faktami esejem historycznym. Pisanym tu i teraz, z pełną świadomością, jak aktualny stał się temat pandemiczny. Mieszkowski stawia pytanie o powody nikłej obecności tamtej klęski w naszej pamięci społecznej. Hiszpanka to w Polsce trauma niezapisana – brak wiarygodnych danych statystycznych, a dramat jej ofiar przesłoniły wydarzenia związane z odzyskaniem niepodległości i budową nowego państwa. Tymczasem hiszpanka była u nas nie mniej okrutna niż gdzie indziej, a na obszarach wyniszczonych wojną, ogołoconych z mężczyzn i dotkniętych nędzą, jak Galicja czy wschodnie tereny Rzeczypospolitej, szerzyła się bez ograniczeń. Nawet w miastach z nowoczesną infrastrukturą sanitarną – Warszawie, Krakowie, Poznaniu czy Lwowie – bywało nie lepiej. Mieszkowski cytuje cudzoziemca, który pisał, że w stolicy „wyczuwa się smród przy mijaniu ludzi na ulicy”. Dodajmy kryzys uchodźczy, brak znajomości zasad higieny czy po prostu – brak mydła.
Wojna i pandemia – łączy je związek przyczynowo-skutkowy. „Największa” to panorama gigantycznej katastrofy, która ogarnęła niemal cały glob i która bez wojennego szaleństwa nie przybrałaby takich rozmiarów. Oddziaływanie było zresztą wzajemne – być może na niektórych decyzjach amerykańskiego prezydenta Wilsona zaważył stan jego umysłu po nawrocie choroby, która go ostatecznie zabiła…
A co z covidem? Autor pokazuje obie pandemie w ich związku z wielkimi kryzysami: wtedy wojną światową, dzisiaj kryzysem klimatycznym. Znajduje podobieństwa w reakcjach przywódców: „Sto lat temu część z nich hiszpankę ignorowała bądź bagatelizowała, dziś jest gorzej – politycy zmyślają i kłamią”. Oczywiście medycyna poczyniła olbrzymi postęp, a masowy strach przed koronawirusem może paradoksalnie napawać optymizmem. Czy jednak ludzkość wygra? ©℗
Łukasz Mieszkowski, NAJWIĘKSZA. PANDEMIA HISZPANKI U PROGU NIEPODLEGŁEJ POLSKI, Polityka, Warszawa 2020, ss. 256