Stawiszyński: o człowieku, który nigdy by nie założył konta w mediach społecznościowych

Nie da się funkcjonować w nieustannej euforii, efektywności i przyspieszeniu.

29.05.2023

Czyta się kilka minut

Fot. Karol Paciorek

James Hillman, myśliciel oscylujący gdzieś na pograniczach filozofii, psychoanalizy, antropologii, mitoznawstwa i kilku jeszcze innych dyscyplin (wiadomo, pogranicza zawsze są najciekawsze), słynął z cokolwiek dygresyjnego, meandrycznego sposobu pisania i mówienia. Kiedy podczas spotkań autorskich albo dyskusji po wykładach ktoś podnosił rękę i prosił o możliwość zadania „jeszcze jednego szybkiego pytania”, nieodmiennie odmawiał: „przykro mi, moje odpowiedzi są powolne”. Napisał nawet na ten temat esej pod tytułem „Cnoty ostrożności” („Virtues of caution”), który jest swoistą pochwałą tego, co – zdaniem autora – stanowi przeciwieństwo trendów od pewnego czasu w kulturze zachodniej dominujących. To znaczy: pośpiechu, przyspieszenia, ekspansji, progresu, przekraczania granic. Ponieważ właśnie takie jakości rządzą dziś światem, wszystko, co się w tę globalną frenetyczność nie wpisuje albo też wyraźnie jej przeciwstawia, bywa automatycznie postrzegane jako zagrożenie. Stąd właśnie powszechna niechęć do refleksji, jednostronna koncentracja na praktyczności i efektywności, stąd także definiowanie czynników spowalniających – np. smutku, zwątpienia czy bezradności – jako przeszkód wymagających takiej czy innej (najczęściej farmakologicznej lub terapeutycznej) korekty.


ZOBACZ TAKŻE: Tomasz Stawiszyński: Istnieje pewna powtarzająca się z upiorną konsekwencją okoliczność, która łączy historie ofiar Jeffreya Epsteina, Petera Madsena, Jimmy’ego Savile’a, dzieci molestowanych przez księży i zakonników oraz dręczonych – a czasami mordowanych, jak ośmioletni Kamil z Częstochowy – przez najbliższych >>>>


Oczywiście, tego rodzaju kulturowo-cywilizacyjne środowisko jest na dłuższą metę nie do wytrzymania. Nie da się funkcjonować w nieustannej euforii, zniecierpliwieniu, kulcie efektywności, optymizmie i przyspieszeniu. Kiedy zaś kultura nie stwarza przestrzeni dla innego typu przeżyć czy wartości, powracają one – zgodnie ze starą psychoanalityczną zasadą, w myśl której w psychice nic nie ginie – w formie inwazyjnej i gargantuicznej. Z takiej dynamiki – przynajmniej po części – bierze się, zdaniem Hillmana, współczesna epidemia depresji. Nie wnikając w naturę ostatnich sporów wokół tego zjawiska, jego istota polega być może także na tym, że dla ogromnej części ludzi wprzęgniętych w reżim efektywności nie ma dziś innej dopuszczalnej formy doświadczenia bezradności i rozpaczy niż… medyczna diagnoza. Ten bowiem, kto wypada z powszechnego wyścigu, kto nie ma już siły, kto zatem nie nadąża – ten może zostać uznany albo za nieudacznika (co niesie ze sobą moralne odium), albo pacjenta (co moralne odium przynajmniej częściowo zdejmuje).

Zauważmy, że tak czy inaczej źródła cierpienia pozostają tutaj wewnątrz jednostki. Opresyjna, skoncentrowana na konkurencji i efektywności rzeczywistość społeczno-ekonomiczna wciąż pozostaje poza sferą podejrzeń. Tymczasem bardzo możliwe przecież, że to ona jest w pierwszej kolejności winowajcą, ona jest źródłem naszych cierpień… Nie zmienia to oczywiście faktu – co, nawiasem mówiąc, czasami umyka rozmaitym krytykom „panterapeutyzmu” – że, po pierwsze, cierpienie, owszem, niekiedy rodzi się właśnie w jednostce, w zdarzeniach jej prywatnej historii albo w komórkach jej układu nerwowego, a po drugie że dla ogromnej rzeszy ludzi pozostawionych samym sobie gabinet psychiatryczny czy psychoterapeutyczny bywa dziś de facto ostatnią deską ratunku. Poza wszystkim zaś, kiedy naprzeciwko staje wycieńczony i cierpiący człowiek, trzeba mu po prostu pomóc – niezależnie od tego, co na ten temat twierdzą najbardziej nawet przenikliwi tropiciele patologii kapitalizmu.

Ale wątek związany z epidemią depresji to tylko dygresja, jak na tekst, w którym mowa o Hillmanie, przystało. Tematem, który mnie głównie interesuje, jest bowiem wspomniany na początku pośpiech, przyspieszenie i idąca z nimi naturalnie w parze niecierpliwość. O „powolnych odpowiedziach” Hillmana, o jego niechęci do szybkich, krótkich, efektownych formułek i redukcyjnych wyjaśnień złożonych problemów przypominam sobie dziś bardzo często. Specyficznie – w kontakcie z mediami społecznościowymi, których masywnej ekspansji Hillman wprawdzie nie uświadczył (zmarł w 2011 r.), ale nawet gdyby uświadczył – jestem pewien – nie założyłby konta w żadnym społecznościowym portalu.


SERWIS SPECJALNY: TOMASZ STAWISZYŃSKI W „TYGODNIKU”

Tomasz Stawiszyński jest filozofem i publicystą. Od listopada 2021 roku felietonista „Tygodnika Powszechnego”, na łamach publikował także artykuły publicystyczne i rozmowy. Autor wielu audycji w Radiu Tok FM oraz podkastu „Skądinąd” >>>>


Abstrahując już od tempa, w jakim przed naszymi oczami przepływają kolejne wiadomości i posty, abstrahując od tego, że za tym strumieniem informacji zwyczajnie nie sposób nadążyć (choć zarazem ma się imperatyw, że koniecznie trzeba dotrzymać mu kroku), intensywnym przyspieszeniem i zniecierpliwieniem nacechowane są w mediach społecznościowych także międzyludzkie – czy też raczej należałoby powiedzieć: międzyawatarowe – interakcje. Posty domagają się natychmiastowego komentowania, komentarze – natychmiastowych odpowiedzi; wysłane i odczytane wiadomości, jeśli brak na nie reakcji choćby w postaci emotikonu, wywołują nieokreślony, a wzrastający z minuty na minutę niepokój. Publikowane w mediach społecznościowych teksty – w postaci linków i krótkich zajawek – opatrywane są błyskawicznie znamionami radykalnej sympatii lub antypatii, zanim jeszcze użytkowniczki i użytkownicy zdążą zapoznać się z ich treścią. Chociaż właściwie określenie „zanim” jest tutaj niespecjalnie adekwatne, ponieważ treść pozostaje często bez znaczenia – feeria opinii rozwija się bez związku z tym, co opiniowaniu podlega. Po to tylko, żeby za chwilę uwaga przekierowała się w stronę innego emocjonującego tematu, a potem kolejnego i kolejnego. Coraz szybciej i szybciej…

Jak to wpływa na jakość naszych relacji i bliskich więzi? A to już temat na zupełnie inne rozważania, proszę więc o cierpliwość. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Eseista i filozof, znany m.in. z anteny Radia TOK FM, gdzie prowadzi w soboty Sobotni Magazyn Radia TOK FM, Godzinę filozofów i Kwadrans Filozofa, autor książek „Potyczki z Freudem. Mity, pokusy i pułapki psychoterapii”, „Co robić przed końcem świata” oraz „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 23/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Przyspieszenie