Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Podobne jest do przesiadujących na rynku dzieci, które głośno przymawiają swym rówieśnikom: Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wy nie zawodziliście. Przyszedł bowiem Jan – nie jadł ani nie pił, a oni mówią: Zły duch go opętał. Przyszedł Syn Człowieczy – je i pije, a oni mówią: Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników. A jednak mądrość usprawiedliwiona jest przez swoje czyny” (Mt 11, 16-19).
Kilkanaście lat temu prowadziłem rekolekcje dla mnichów w Tyńcu. Spędziłem z nimi dziewięć cudownych dni – wyznaczanych rytmem liturgii i dyscypliną gregoriańskich śpiewów: z uniesieniem, ale… kontrolowanym, na medytacji i ciszy. To jak wspomnienie raju. Wróciłem w sobotę do swojego mieszkania. Po 15 minutach – telefon. Wspólnoty neokatechumenalne nie miały prezbitera na wieczorną liturgię. Przyjdziesz? Oczywiście. Śpiew prowadziło pięć gitar, bębny i grzechotki – zlewając się z harmidrem czynionym przez wcale niemałą gromadę dzieci… Pomyślałem sobie wtedy: „Panie Boże, co Ty ze mną robisz?!”.
A przecież i wtedy, i dzisiaj było dla mnie oczywiste, że Bóg jest i tam, i tu z taką samą intensywnością i mocą. I że nie dałoby się tego zamienić. Wspólnotom z Drogi jeszcze daleko było wtedy do śpiewu chorału; a mnisi nie odnaleźliby się raczej w rytmie i poetyce śpiewów „neo”.
Oto rozpiętość ukochana przez Mądrość Bożą, która równie dobrze wypowiada się ascezą Chrzciciela i przystępnością Jezusa. Oto „pojednanie sprzeczności” typowe dla Ducha Świętego, który równie łatwo kryje się w obrazie wody, co ognia. A najlepiej w obu razem. Oto prawda Jezusa zawarta w harmonii kontrastów: „Oto zwyciężył Lew z pokolenia Judy! (…) I ujrzałem stojącego Baranka jakby zabitego” (Ap 5, 5n).
Oto refren przeżywanych przez nas świąt: „Ogień – krzepnie; / Blask – ciemnieje; / ma granice – Nieskończony. / Wzgardzony – okryty chwałą; / Śmiertelny – król nad wiekami”. I tylko my z pewnością ekspertów chcielibyśmy poddać Boga swojemu jedynemu modelowi przeżywania i rozumienia wszystkiego.
Komunia święta? Tylko na stojąco. Albo tylko na klęcząco. W procesji. Nie, nie – wyłącznie przy balaskach. Tylko na kolanach i do ust. Nie, nie, tylko na rękę. Śpiewy? Tylko chorał. No dobrze: może jeszcze organy… Nie – teraz tylko śpiewy „uwielbieniowe”. Ma być tak samo. Wtedy jest dobrze. Bo jest „po mojemu”.
Czy Bóg jest niespójny? Wszechmocny i bezsilny – wydany naszym rękom w Hostii na połamanie. Największy i Najmniejszy jednocześnie. Spójność Boga jest głębsza niż formy działania. Jest spójnością Miłość, która jest Jego naturą, motywem i dyscypliną Jego działania. Bóg kocha każdego. I każdego inaczej. To właśnie dlatego Bóg każdego traktuje indywidualnie. Bóg nie klonuje rzeczywistości. Kocha różnorodność, nie znosi jednolitości. Jednemu zaleca radykalny post, a drugiemu zastawia stół. I nigdy nie myli jednego z drugim. Bóg jest spójny i wierny. Nie zmienia zdania. Nieodwołalnie kocha.
Absolutyzowanie jednego doświadczenia wiary – słusznego, bo własnego – uważa za dziecinadę. I w tym przypadku dziecko nie jest zgoła ikoną Królestwa…©