Sprawnego z orzeczeniem szukam

Do wyłudzania dofinansowań z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych przyzwyczailiśmy się dawno. Teraz normą stało się zatrudnianie ich z pozoru legalnie, ale na granicy absurdu i wyzysku.

28.11.2022

Czyta się kilka minut

Poznań, maj 2018 r. / DAWID TATARKIEWICZ / EAST NEWS
Poznań, maj 2018 r. / DAWID TATARKIEWICZ / EAST NEWS

Stanowisko: pracownik ochrony fizycznej. Zakres obowiązków: ochrona zakładu. Zmianowość: dwie zmiany. Liczba godzin pracy w tygodniu: 40. Wynagrodzenie brutto: od 3 010 PLN. Wymagania: wykształcenie zasadnicze zawodowe, orzeczenie o umiarkowanym lub znacznym stopniu niepełnosprawności, sprawność fizyczna i umysłowa”. To treść opublikowanej przez Powiatowy Urząd Pracy w Inowrocławiu oferty w jednej z ponad pięćdziesięciu spółek Grupy Impel. Czyli trzeba być niepełnosprawnym, ale sprawnym.

Warunki pracy chronionej

Impel to nie jedyna firma ochroniarska, która zatrudnia pracowników ochrony z umiarkowanym i znacznym stopniem niepełnosprawności, czyli – zgodnie z przepisami – osoby „niezdolne do pracy albo zdolne do pracy jedynie w warunkach pracy chronionej” i wymagające pomocy innych.

– Przyjmujemy tylko kandydatów z orzeczeniami, najchętniej o stopniu znacznym – mówi Adam, pracownik innej dużej firmy ochroniarskiej, który sam porusza się na wózku i ma znaczny stopień niepełnosprawności. – W naszym oddziale pracują ludzie niedowidzący, niedosłyszący, z różnymi problemami psychicznymi i dysfunkcjami fizycznymi. Nie ma wprawdzie oficjalnie ochroniarzy na wózkach, ale nie raz zdarzało się, że musiałem zastępować pracowników ochrony i zamiast siedmiu godzin w biurze pracować kilkanaście w ochronie obiektów. Mój rekord to praca od szóstej rano do trzeciej nad ranem, a następnego dnia od ósmej w biurze.

Adam zgodnie z przepisami nie może pracować nocą i w godzinach nadliczbowych, a także dłużej niż 7 godzin dziennie i 35 tygodniowo. Tych przepisów nie stosuje się jednak do osób z niepełnosprawnością (OzN) „zatrudnionych przy pilnowaniu”. One mogą pracować w systemie zmianowym, 12- lub nawet 24-godzinnym.

– Warunki były tragiczne – opowiada Maria, która po wypadku ma problemy m.in. z chodzeniem i znaczny stopień niepełnosprawności. – W budce strażnika nie było ogrzewania, dopiero na moją prośbę kierownik przyniósł farelkę. Zresztą i tak mogłam tam przysiąść tylko na chwilę, bo moja praca polegała na ciągłym patrolowaniu budowy. Prawie cały czas spędzałam na zewnątrz, bez względu na pogodę. Musiałam też robić obchody nowo wybudowanego ośmiopiętrowego budynku: wjeżdżać windą na ostatnie piętro i schodzić w dół po schodach. Do tego różne prace sprzątające.

– Ja się nie przemęczałam, bo miałam zmiany tylko w dzień po osiem godzin i choć moje stanowisko nazywało się „pracownik ochrony fizycznej”, pracowałam raczej jako portierka w stróżówce – mówi Sylwia, niepełnosprawna w stopniu umiarkowanym z powodu choroby serca. – Tylko że ta stróżówka znajdowała się w oszklonym wiatrołapie, gdzie zimą było za zimno, latem za gorąco i bez przerwy były przeciągi. Nabawiłam się od tego zapalenia stawów, ale w innych miejscach chronionych przez tę firmę jest jeszcze gorzej: pracownicy muszą spędzać całe doby w blaszanych budach bez ogrzewania, wody i toalety.

Cenni pracownicy

Adam, Maria i Sylwia pracują lub pracowali w trzech różnych firmach ochroniarskich. Każda z nich pobiera z PFRON-u dofinansowania do wynagrodzeń OzN: 1950 zł do pensji pracownika z orzeczeniem o znacznym stopniu niepełnosprawności, 1200 zł – umiarkowanym i 450 zł – lekkim. Te kwoty zwiększają się, jeśli u kogoś orzeczono chorobę psychiczną, upośledzenie umysłowe, całościowe zaburzenia rozwojowe lub epilepsję oraz w przypadku osób niewidomych. Tzw. orzeczenie specjalne daje pracodawcy dodatkowe 1200 zł w przypadku osób ze stopniem znacznym, 900 zł – umiarkowanym i 600 zł – lekkim.

Prawo nie określa, na co pracodawca ma przeznaczać te pieniądze, ale najczęściej są one rekompensatą za skrócony czas pracy i mniejszą wydajność pracownika. Tyle że czas pracy OzN w ochronie nie jest skrócony i oczekuje się od nich takiej samej wydajności jak od sprawnych. Pracownikom z orzeczeniem o znacznym i umiarkowanym stopniu przysługuje wprawdzie 10 dodatkowych dni urlopu w roku i do 21 dni wolnych na badania, zabiegi i rehabilitację, ale z realizacją tych uprawnień bywa różnie.

Np. Maria, ubiegając się o pracę, usłyszała, że najpierw musi zarejestrować się jako bezrobotna, by firma mogła korzystać z dofinansowań. A pracujący w biurze Adam wylicza: – Nie mamy komputera firmowego, pracuję na własnym laptopie. Nie mamy czajnika, herbaty ani papieru toaletowego. Mamy drukarkę, więc możemy drukować liczne dokumenty, które pracownicy podpisują in blanco. A pod groźbą podpisują wszystko: puste wnioski urlopowe, grafiki, wypowiedzenia. Ja też, np. kolejne umowy o pracę na czas określony. Pracuję na tym samym stanowisku od lat, już dawno powinienem mieć umowę na czas nieokreślony, ale firma co jakiś czas podsuwa mi umowę z inną spółką i znów jestem „nowym” pracownikiem. Nigdy nie otrzymałem wynagrodzenia za nadgodziny, od roku nie byłem na urlopie, zarzynam się za najniższą krajową. A mój pracodawca dostaje na mnie z PFRON-u najwyższe dofinansowanie.

Wystarczy zapłacić

„Branża ochrony to jest sterylny kapitalizm: zysk realizowany wszelkimi dostępnymi środkami” – mówił cztery lata temu Krzysztof Witulski, wieloletni redaktor naczelny magazynu „Ochroniarz”, w wywiadzie dla „Dziennika Polskiego”. Ubolewał, że najbardziej poszukiwani są w branży pracownicy ze znacznym stopniem niepełnosprawności i orzeczeniami specjalnymi – i to nie tylko na stanowiska ochroniarzy niekwalifikowanych, którzy w praktyce są często portierami, ale też kwalifikowanych, pracujących z bronią. Krytykował wprowadzone w 2014 r. zmiany w sposobie nadawania uprawnień kwalifikowanych, do których uzyskania kiedyś potrzebna była licencja i egzamin. „Dzisiaj zamiast egzaminów zewnętrznych na policji mamy wewnętrzne w ośrodku szkoleniowym. Czyli w praktyce wystarczy zapłacić, żeby zdać”.

Aby zostać wpisanym na odpowiednią listę, trzeba jeszcze przejść badania lekarskie i psychologiczne. I tu również zaszły zmiany ułatwiające zdobycie uprawnień.

– Wcześniej trzeba było przejść także specjalistyczne badania okulistyczne, otolaryngologiczne, psychiatryczne i neurologiczne – wyjaśnia dr n. med. Dariusz Kraśnicki, lekarz medycyny pracy. – Te badania mogły się odbywać wyłącznie w uprawnionych jednostkach, a dzisiaj można je wykonać w każdej prywatnej. Poza tym osoba ubiegająca się o wpis na listę kwalifikowanych pracowników ochrony fizycznej nie musi już być badana przez laryngologa ani neurologa. Przepisy regulują wyłącznie normy wzroku i psychiatryczne, o całej reszcie decyduje lekarz. Według mnie znaczny stopień niepełnosprawności bez względu na przyczynę oraz upośledzenie umysłowe i choroby psychiczne wykluczają możliwość uzyskania uprawnień. Lekki i umiarkowany stopień z przyczyn innych niż psychiczne i umysłowe to natomiast sprawa indywidualna.

Jeśli lekarz stwierdzi, że osoba badana nie posiada zdolności fizycznej i psychicznej do wykonywania zadań kwalifikowanego pracownika ochrony, przesyła orzeczenie o braku zdolności do komendanta wojewódzkiego policji i taka osoba może się wprawdzie od tego orzeczenia odwołać, ale nie może go zataić. Inaczej jest w przypadku badań ochroniarzy niekwalifikowanych.

– Zdarza się, że niepełnosprawni kandydaci do pracy u nas nie otrzymują zgody od lekarza medycyny pracy – mówi Adam. – Wtedy radzimy im, by poszli do konkretnego lekarza, który z nami współpracuje, i on da im zgodę na 150 procent.

– Nie współpracuję z takimi firmami, ale kiedyś przeprowadzałem badania uczestników kursu na kwalifikowanych pracowników ochrony – mówi Kraśnicki. – Uczestnikami były OzN pracujące jako niekwalifikowani ochroniarze. Choć niektóre z nich nie spełniały np. norm wzrokowych, były naciski, by być „elastycznym”. Zapewniano, że te osoby po kursie nadal będą pracować jako „stróże” bez broni, a starają się o uprawnienia, bo firma, w której pracują, potrzebuje więcej wykwalifikowanych pracowników, by stawać do przetargów.

Traktują nas jak śmieci

Firmy ochroniarskie zatrudniające OzN biorą udział w przetargach na ochronę instytucji publicznych i z reguły te przetargi wygrywają. Dzięki dofinansowaniom mogą oferować najniższe ceny – firmy, które nie zatrudniają niepełnosprawnych, nie tylko nie mają szans, ale też finansują własną konkurencję, bo pieniądze PFRON-u pochodzą głównie z obowiązkowych wpłat od przedsiębiorstw, które nie osiągają wymaganego wskaźnika zatrudnienia OzN.

Ta sama sytuacja ma miejsce w branży sprzątania, również zdominowanej przez firmy zatrudniające OzN. Firmy ochroniarskie i sprzątające to zresztą od lat najwięksi beneficjenci dofinansowań do wynagrodzeń z Funduszu. Jak podawała fundacja WatchDogPfron, w 2015 r. wśród 100 firm, które otrzymały najwięcej pieniędzy na ten cel, aż 84 stanowiły spółki z tych dwóch branż.

W 2021 r. budżet PFRON-u wynosił ok. 6 mld zł, z czego ponad 3,3 mld zł przeznaczono na dofinansowania do wynagrodzeń. Firmy z sektora ochrony otrzymały ponad 1 mld zł, z sektora sprzątania – ponad 430 mln zł, a wszystkie pozostałe – nieco ponad 1,8 mld. Tych pierwszych przedsiębiorstw było ledwie 819, tych drugich – 1124, a pozostałych aż 37 773. PFRON dofinansował wynagrodzenia 278 408 osób z niepełnosprawnością, w tym 83 762 pracujących w firmach ochroniarskich i 40 236 – w firmach sprzątających.

Instytucje publiczne i prywatne przedsiębiorstwa, które korzystają z usług tych firm, mogą mieć więc niemal darmową ochronę i sprzątanie, bo oszczędzają nie tylko dzięki niskiej cenie tych usług: korzystanie z usług zewnętrznych firm zatrudniających odpowiednio wielu niepełnosprawnych daje bowiem przedsiębiorstwu, które nie osiąga wymaganego wskaźnika zatrudnienia OzN, możliwość zmniejszenia wpłat na PFRON o połowę. Osoby niepełnosprawne natomiast pracują za najniższą krajową, bez żadnej taryfy ulgowej. A jest to w przypadku sprzątania praca bardzo obciążająca np. kręgosłup.

– Każdego dnia mam do posprzątania dwadzieścia osiem pomieszczeń biurowych i sześć łazienek – mówi Sylwia, która sprząta w biurowcu państwowej spółki. – Powinnam to zrobić w pięć i pół godziny, ale to niemożliwe nawet dla zdrowego, więc codziennie zostaję tak długo, aż skończę, choć firma nie płaci mi za nadgodziny. To wyzysk. Jakby tego było mało, ludzie pracujący w tym biurowcu często traktują nas jak śmieci.

Tania siła robocza

Państwowa Inspekcja Pracy każdego roku przeprowadza kontrole firm zatrudniających OzN. W 2021 r. nieprawidłowości stwierdzono podczas 76 proc. kontroli zakładów pracy chronionej, 96 proc. kontroli zakładów aktywności zawodowej i 71 proc. kontroli zakładów otwartego rynku pracy. W tych ostatnich najczęściej stwierdzano uchybienia w prawnej ochronie pracy (np. dobowej i tygodniowej normy czasu czy dodatkowego urlopu). Takie nieprawidłowości PIP stwierdza co roku i od lat apeluje o zapewnienie niepełnosprawnym pracownikom realnej ochrony ich zdrowia, np. przez zmianę przepisów, by OzN zatrudnione „przy pilnowaniu” mogły korzystać ze skróconych norm czasu pracy, obowiązujących wszędzie poza ochroną.

Na nieprawidłowości zwraca uwagę również Najwyższa Izba Kontroli: „NIK jest zaniepokojona faktem, że część pracodawców traktuje osoby niepełnosprawne jak tanią siłę roboczą: zatrudniają je na czas uzyskiwania z tego tytułu refundacji i finansowań i zwalniają (...), po czym pozyskują do pracy kolejne osoby skierowane przez urząd”.

Kuriozalny przykład. Przetarg na sprzątanie oddziału PIP (!) w Ostrowie Wielkopolskim wygrała ostatnio firma, która zaoferowała 29 520 zł za wykonywanie tej usługi przez cały rok. Z opisu przedmiotu zamówienia można się dowiedzieć, że powierzchnia objęta usługą sprzątania to 462,35 m2, w tym pomieszczenia biurowe, pięć łazienek, pomieszczenia techniczne, dwie kuchnie, sala konferencyjna i korytarz. Cała ta przestrzeń ma być sprzątana od poniedziałku do piątku w godzinach od 12 do 15, co jest niewykonalne dla jednej osoby, a na zatrudnienie drugiej nie starczy przecież pieniędzy. Wykonawca ma bowiem zapewnić własne przyrządy do sprzątania, środki czystości i artykuły higieniczne (mydła w płynie, papier toaletowy i ręczniki papierowe). A to wszystko za 2460 zł brutto miesięcznie. Inne firmy, które wzięły udział w tym przetargu, oferowały swoje usługi w cenach od 44 427,60 zł do 77 932,80 zł za rok.

Schorzenia szczególnie cenne

– Próbujemy uświadamiać pracodawcom, że niepełnosprawni nadają się nie tylko do prostych prac fizycznych i że opłaca się ich zatrudniać – mówi Ewa, pracownica jednej z agencji pośrednictwa pracy dla OzN. – Oczywiście żadna praca nie hańbi, ale nie powinno być tak, że dofinansowania wynagrodzeń z PFRON-u płyną głównie do firm ochroniarskich i sprzątających. Wykształcone osoby z niepełnosprawnościami nie mogą znaleźć innej pracy, bo brakuje ofert.

Ewa i jej agencja zachęcają pracodawców, którzy muszą dokonywać wpłat na PFRON (czyli zatrudniających co najmniej 25 osób i nieosiągających 6-procentowego wskaźnika zatrudnienia OzN), do zatrudniania takich osób w celu zmniejszenia lub wyzerowania opłat. Osiągnięcie wskaźnika można znacznie przyspieszyć – zatrudniając niepełnosprawnych z tzw. schorzeniami szczególnymi. Zgodnie z dość absurdalnymi przepisami osoba, u której zdiagnozowano jedno ze „schorzeń szczególnie utrudniających wykonywanie pracy”, liczy się bowiem jak cztery osoby, jeśli ma znaczny stopień niepełnosprawności, lub jak trzy osoby, jeśli ma stopień umiarkowany.

Tych schorzeń jest kilkanaście: choroba Parkinsona, stwardnienie rozsiane, paraplegia, tetraplegia, hemiplegia, ślepota i niedowidzenie, głuchota i głuchoniemota, nosicielstwo wirusa HIV i choroba AIDS, epilepsja, przewlekłe choroby psychiczne, upośledzenie umysłowe, miastenia i późne powikłania cukrzycy. Osoby z takimi diagnozami są szczególnie poszukiwane przez agencje pośrednictwa pracy świadczące usługi „optymalizacji PFRON”.

– Jestem w bazie kilku agencji i nie mogę znaleźć pracy, bo nie mam orzeczenia specjalnego ani zaświadczenia o schorzeniu szczególnym – mówi Lena. – Z jednej z tych agencji wielokrotnie dzwoniono do mnie i namawiano, żebym załatwiła sobie zaświadczenie o schorzeniu szczególnym. Mówili wprost, żebym poszła do innego lekarza w moim mieście albo poszukała jakiegoś specjalisty przyjmującego zdalnie, ale ja nie chcę tego robić, bo to nic nie daje mnie, tylko im.

– Lekarz może wypisać zaświadczenie o schorzeniu szczególnym nie tylko w przypadku tych kilkunastu chorób – przekonuje jednak Ewa. – Nie ma tam np. mowy o diagnozie dziecięcego porażenia mózgowego, a można je podciągnąć pod schorzenie szczególnie. Zachęcamy OzN, które się do nas zgłaszają, do starania się o takie zaświadczenia, bo to pomaga w znalezieniu pracy. Nie można się też dziwić pracodawcom, że mając do wyboru podobnie wykwalifikowane osoby ze schorzeniem i bez, wybiorą te pierwsze.

Obecnie zatrudnienie jednej osoby ze znacznym stopniem i schorzeniem szczególnym zmniejsza wpłatę na PFRON (uzależnioną od przeciętnego wynagrodzenia) o ponad 10 tys. zł miesięcznie. Jeśli pracownik otrzymuje wypłatę niższą od tej kwoty, firma oszczędza, nawet jeśli nie świadczy on żadnej pracy.

– Dotychczas firmy, które się do nas zgłaszały, szukały rzeczywistych pracowników, nie „słupów” – mówi Ewa. – Czasem chciały zatrudniać osoby ze schorzeniami szczególnymi, by na zasadzie benefitów świadczyły dla innych pracowników rozmaite usługi (np. porady prawne czy psychologiczne). Nie chodziło o fikcyjne etaty, nawet jeśli zatrudnione OzN pozostawały jedynie w stanie gotowości do pracy, bo inni pracownicy nie byli zainteresowani ich usługami. Problem zatrudniania „słupów” ze schorzeniami szczególnymi jest jednak realny. Zdarza się, że osoby z takim schorzeniem i stopniem znacznym bywają zatrudnione jednocześnie w kilku firmach.

Waga czynów

Nie wiadomo, ile pieniędzy w wyniku takich działań omija kasę PFRON-u, ani ile wypływa z niej na dofinansowanie fikcyjnych etatów. Zatrudnianie „słupów” zdarza się bowiem również w firmach pobierających dofinansowania do wynagrodzeń OzN. W takich przypadkach jednak, aby firmie się to opłacało, pracownik musi oddawać jej część swojej wypłaty. NIK podczas kontroli dofinansowań wynagrodzeń z PFRON-u zapytała OzN o propozycje zatrudnienia ich lub przedłużenia dotychczasowego zatrudnienia pod warunkiem przekazywania pracodawcy części pensji. 21,8 proc. miało takie doświadczenia.

O wyłudzenie w ten sposób z Funduszu 14,5 mln zł oskarżono w 2015 r. Marcina Dubienieckiego, byłego męża Marty Kaczyńskiej. Jego proces rozpoczął się w 2018 r. i trwa nadal. Ostatnio zarzuty wyłudzenia w latach 2010-2019 z PFRON-u i ZUS-u 32 mln zł usłyszeli były senator PO Tomasz Misiak i prezydent Konfederacji Lewiatan Maciej Witucki, zasiadający wówczas we władzach spółki Work Service. 14 listopada Sąd Okręgowy we Wrocławiu nie zgodził się na ich aresztowanie, ale zastosował po 200 tys. zł kaucji, dozór policji i zakaz opuszczania kraju.

Patrząc na dane PFRON-u i słuchając niepełnosprawnych pracowników, trudno pozbyć się obawy, że zatrudnianie ich zgodnie z prawem bywa problemem większym niż wyłudzenia. Ponad miliard złotych przelany w ciągu roku na konta firm, w których OzN zamiast 7 godzin dziennie mogą całkiem legalnie pracować po 24 godziny na dobę, każe się zastanawiać, komu służy to prawo. ©

Imiona osób z niepełnosprawnościami ­zostały zmienione.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Inicjatorka kampanii „Kocham. Nie daję klapsów” i akcji „Książki nie do bicia”, specjalizuje się w tematyce praw dziecka. Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie nauki o kulturze i religii. Doktorat o udziale dzieci w programach reality show obroniony w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 49/2022