Spotkania na granicy

W kinie dokumentalnym jest jeszcze możliwa szczera rozmowa o nierozstrzygalnych dylematach.

15.05.2016

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu „Dziewiątka”, reż. Katy Grannan  / Fot. Krakowski Festiwal Filmowy
Kadr z filmu „Dziewiątka”, reż. Katy Grannan / Fot. Krakowski Festiwal Filmowy

Bahman Ghobadi, kurdyjski reżyser tworzący przez lata w Iranie, znany u nas z takich tytułów jak „Czas pijanych koni” czy „Półksiężyc”, wierzy, że robienie filmów może być lekarstwem na traumę. Dlatego rozdał kamery dzieciakom z obozu dla uchodźców na pograniczu iracko-syryjskim i po krótkim przeszkoleniu zachęcił do opowiedzenia o tym, co przeżyły. Z ośmiu nakręconych filmików powstał niezwykły dokument, w którym mali uciekinierzy z Kobane czy Rożawy mocują się z najboleśniejszymi doświadczeniami i próbują oswoić obozową codzienność. Tytuł „Życie na granicy” ma tu znaczenie wielorakie i można by go odnieść do wielu dokumentów pokazywanych na Krakowskim Festiwalu Filmowym.

Co by było, gdyby

Historyjki sfilmowane przez małych uchodźców robią wrażenie po stokroć większe niż kolejny sążnisty raport o uchodźczym kryzysie. Podobnie jak pokazywany w tym samym konkursie „Homo sacer: święty czy wyklęty”, w którym młody szwedzki artysta wizualny Lode Kuylenstierna obnaża mechanizmy medialnej fikcji kreowanej na podstawie naszych uprzedzeń wobec „obcych”. Z kolei kameralny niemiecki dokument „Ciężar dowodu” Stefana Kessissoglou konfrontuje stanowiska dwóch stron kryzysu: starającego się o azyl Afrykańczyka i urzędnika imigracyjnego, z których każdy głosi swoją prawdę, ale żaden nie potrafi jej udowodnić.

Są także filmy w prowokacyjny sposób odsłaniające całą nieoczywistość świata podzielonego na „obcych” i „swoich” bądź dokonujące ciekawych przemieszczeń w ramach tych podziałów. Uruchamiają w ten sposób nie tylko naszą wyobraźnię, ale i uśpioną empatię. W krótkim niby-dokumencie „Nic się tu nie stało” Irańczyk Ayat Najafi (autor nagrodzonych w zeszłym roku „Pieśni bez ojczyzny”) odwołuje się do lęków mieszkańców Bliskiego Wschodu przed inwazją z Zachodu, pokazując, co by było, gdyby USA zbombardowały Iran i zaprowadziły tam swoje porządki. Podobnego odwrócenia dokonuje krótka fabuła „Dom” Daniela Mulloya, gdzie wyjeżdżająca na wakacje brytyjska rodzina z dwójką małych dzieci zostaje wrzucona w sam środek bliżej nieznanej wojny i zmuszona do walki o przetrwanie w obcym, nieprzyjaznym świecie. We wstrząsającym brazylijskim dokumencie „Curumim” w reżyserii Marcosa Prado tytułowy bohater oskarżony o przemyt narkotyków spędza 11 lat w indonezyjskiej celi śmierci, nie znając dnia ani godziny egzekucji. Ukrytą kamerą filmuje więzienną rzeczywistość, mając za współtowarzyszy m.in. sprawców zamachów terrorystycznych na Bali.

Wszyscy, chcąc nie chcąc, żyjemy na granicy, choćby dlatego, że świat coraz bardziej się polaryzuje i staje coraz bardziej niepewny. Po mistrzowsku opowiada o tym Katy Grannan w dokumentalnej „Dziewiątce”, gdzie rozwija swój projekt fotograficzny z udziałem wykluczonych z głównego nurtu mieszkańców kalifornijskiego Modesto. Dostajemy unikalny wgląd w funkcjonowanie lokalnej mikrospołeczności, a zarazem pogłębione, bardzo intymne portrety współczesnych „ludzi zbędnych”. Dzisiejsze osamotnienie nie zawsze daje się wytłumaczyć konkretną sytuacją polityczną czy kryzysem ekonomicznym. Jego najbardziej podstawowy, egzystencjalny wymiar uchwycił Piotr Stasik w hipnotycznym filmie „21 x Nowy Jork”, który otworzy w tym roku krakowski festiwal. Spośród osób mijanych w nowojorskim metrze dokumentalista wyłowił barwne typy, w tym młodego Chińczyka zafascynowanego kosmiczną świadomością, byłego gangstera, niedowidzącego iluzjonistę czy internetowych randkowiczów, by opowiedzieć o tym, co najlepiej streszcza jeden z bohaterów: „Teraz jesteśmy wszyscy połączeni i bardzo łatwo gubimy się w tym, czego chcemy i co mamy”.

Razem, ale osobno

Samotność w rodzinie to kolejny temat festiwalowych filmów. Ciekawy eksperyment przeprowadził Paweł Łoziński, który z pomocą prof. Bogdana de Barbaro odtworzył cykl sesji psychoterapeutycznych z udziałem matki i jej dorosłej córki. Aż trudno uwierzyć, że to materiał inscenizowany (sfilmowanie i upublicznienie prawdziwej sesji z przyczyn etyczno-prawnych nie byłoby możliwe), tak wielka jest bowiem emocjonalna intensywność i autentyczność odtworzonych sytuacji. Ktoś może zapytać: czy to jeszcze dokument? Film „Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham” z pewnością przesuwa granice gatunku. Nie ukrywa jednak swojego podwójnego statusu, jakkolwiek widz nieprzygotowany na tego typu artystyczny zabieg może poczuć się zbity z tropu.

Trudna sztuka dialogu powraca w krótkim dokumencie „Trzy rozmowy o życiu” Julii Staniszewskiej, gdzie polska rodzina staje się poligonem światopoglądowego sporu. Córka, zdeklarowana agnostyczka, która dzięki metodzie in vitro urodziła kilka lat temu bliźniaki, dyskutuje z matką – z zawodu lekarką, z przekonań katoliczką – na temat podjętej kiedyś decyzji. Różnice ideologiczne mieszają się tu z silnymi emocjami. Czy religijne przekonania okażą się mocniejsze niż uczucia wobec córki i wnuków? Czy dla córki jest możliwe zaakceptowanie dogmatycznego stanowiska matki? Na szczęście jest możliwa szczera rozmowa o tych nierozstrzygalnych dylematach.

Między niebem a ziemią

Nowy polski dokument przypatruje się też różnym formom tego, co sceptycy nazywają „nowym średniowieczem”. W filmie „Z pogranicza cudu” Tomasz Jurkiewicz pokazuje współczesną kulturę ludową, otwartą w sposób naturalny na zjawiska nadprzyrodzone. Reżyser woli być uważnym etnologiem niż prześmiewcą. Z czułością i sympatią filmuje tropicieli duchów, kronikarzy wypadków paranormalnych, górników spotykających nocą tajemniczych „świecorzy”. Bohaterem „Daru” Przemka Kamińskiego jest charyzmatyczny Ukrainiec, skrzyżowanie hochsztaplera z jurodiwym, który robi w Polsce karierę uzdrawiacza. Choć klientów mu nie brakuje, Jurij zaczyna się zastanawiać, czy to, co robi, jest dobre. Takich wątpliwości nie mają za to księża egzorcyści próbujący wypędzać demony z młodych dziewcząt zmagających się z psychicznymi problemami w znanym z telewizji HBO filmie Konrada Szołajskiego „Walka z szatanem”.

Spotkanie z innego rodzaju duchowością przynosi film „Ikona” Wojciecha Kasperskiego, w którym pytania o istnienie duszy stawia rosyjski lekarz pracujący od lat w ogromnym szpitalu psychiatrycznym na syberyjskiej prowincji. Twórca nagrodzonych na KFF „Nasion” nie tylko pokonał formalne ograniczenia (dotychczas nie wpuszczano ekip filmowych na teren szpitala), ale przede wszystkim uniknął nadużyć towarzyszących podpatrywaniu osób psychicznie chorych. Film przyjmuje perspektywę głównego bohatera, który mimo wieloletniej praktyki lekarskiej pozostaje bezradny wobec tajemnic ludzkiego umysłu. To bodaj najbardziej „rosyjski” spośród wszystkich festiwalowych tytułów. Jeśli jednak ktoś poszukiwałby dokumentu, który w twardszy sposób rozprawia się z dzisiejszą Rosją, niech zobaczy film „Mój przyjaciel Borys Niemcow” Zosi Rodkiewicz. Młodej reporterce udało się stworzyć z rosyjskim opozycjonistą wyjątkowo serdeczną relację. Towarzyszyła Niemcowowi podczas oficjalnych spotkań i przedwyborczych podróży, zanim w lutym 2015 r. został zastrzelony w centrum Moskwy przez nieznanych sprawców. Na filmie oglądamy z bliska energicznego, pogodnego mężczyznę, który szczerze wierzy, że inna Rosja mimo wszystko jest możliwa.

O wiele więcej

Krakowski Festiwal Filmowy to oczywiście nie tylko filmy dokumentalne, choć o nich zwykle dyskutuje się najwięcej. W międzynarodowym konkursie filmów krótkometrażowych, skupiającym dokumenty, animacje i fabuły, szczególną uwagę zwracają tytuły polskie. W „Otwarciu”, krótkiej fabule Piotra Adamskiego, artysta Zbigniew Libera wciela się w postać performera, który będąc w stanie śpiączki, staje się twórcą i tworzywem artystycznego eksperymentu. W konkursie animacji na plan pierwszy wybijają się dokonania czterech polskich artystek: Wioli Sowy w filmie „Xoxo – pocałunki i uściski”, Marty Pajek w „Figurach niemożliwych i innych historiach II”, Anity Kwiatkowskiej-Naqvi w filmie „Locus” oraz Izabeli Plucińskiej w „Seksie dla opornych”. Sięgając po różne techniki animacji, reżyserki opowiadają o doświadczeniach stricte kobiecych: obnażają godowe rytuały, szukają sensu w domowej krzątaninie, dotykają bolesnych miejsc związanych z byciem kobietą. Podczas ubiegłorocznego festiwalu polskie dokumentalistki – Karolina Bielawska, Aleksandra Maciuszek i Agnieszka Zwiefka – rozbiły bank z najważniejszymi nagrodami. Być może w tym roku przyszedł czas na twórczynie polskiej animacji. ©

Program Festiwalu na: www.krakowfilmfestival.pl

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2016

Artykuł pochodzi z dodatku „56. Krakowski Festiwal Filmowy