Spełniono obowiązek wobec mojego wuja

Ewa Wojtasik,wnuczka siostry gen. Władysława Sikorskiego: Gdy na sali sekcyjnej zobaczyłam szczątki wuja, pomyślałam, że jeśli ktoś ma wątpliwości, kiedy doszło do profanacji jego zwłok, to ja ich nie mam. Profanacja dokonała się w 1943 r. w Gibraltarze. Wuja owinięto w koc, jakby był bagażem, i włożono do trumny bez munduru, w samej bieliźnie. Dopiero dziś, 65 lat później, te sprofanowane zwłoki uszanowano. Rozmawiał Piotr Litka

02.12.2008

Czyta się kilka minut

Piotr Litka: Kim był dla Pani gen. Władysław Sikorski?

Ewa Wojtasik: Był rodzonym bratem mojej babci i wujem mojej matki. Od chwili, kiedy moja mama straciła ojca, który zginął podczas I wojny światowej, wuj zastępował jej ojca. Był dla niej osobą bardzo bliską. Wiem to z jej opowiadań.

Znała Pani gen. Sikorskiego?

Nie. Urodziłam się w kilka miesięcy po jego śmierci - w Wigilię 1943 r.

Wszystko, co wiem na temat mojego wuja, wiem od mamy. Przez wiele lat to były jej opowieści. Teraz, kiedy ona nie żyje, czytam jej zapiski, które przez wiele lat robiła. I pewnie dlatego ta ekshumacja była dla mnie ogromnym przeżyciem, bo ona fizycznie przywróciła mi kogoś z rodziny, kto był dla mnie bardzo bliski, ale zupełnie nieznany.

Co mówiło się u Pani w domu o katastrofie w Gibraltarze?

Mówiło się, że oczywiście są wątpliwości co do tego, czy był to wypadek. Że jakoś dziwnie ten samolot osiadł na tej wodzie i utrzymywał się na powierzchni przez jakiś czas, że nagle ten jeden pilot się uratował, a nikomu innemu się to nie udało. Mama wspominała również, że mówiło się, iż generał Sikorski jest ostatnią ofiarą Katynia.

Wskazywano na udział Sowietów w ewentualnym zamachu?

Tak, bo nikt nie mógł uwierzyć w przypadkowość tej śmierci. Potem były różne książki na temat katastrofy i żadna z nich nie wyjaśniała do końca, co się wtedy naprawdę wydarzyło. Pamiętam też list generałowej Sikorskiej do mojej mamy, która emocjonalnie do tego wszystkiego podchodziła, bo też nie miała żadnych dowodów, i która twierdziła, że jest to ręka sowiecka. Ale oskarżać jest bardzo łatwo. Wiem, że może strasznie to zabrzmi, ale wolałabym, z czysto ludzkiego punktu widzenia, żeby była to katastrofa, a nie zamach. Tym bardziej że razem z wujem zginęli przypadkowi ludzie.

Czy zwrócono się do Pani z formalną prośbą o zgodę na ekshumację zwłok gen. Sikorskiego?

Nie. Nikt z taką prośbą się do mnie nie zwracał, ponieważ nie było to konieczne w myśl polskiego prawa. Rodzina nie musi wyrażać zgody na ekshumację szczątków osoby, jeżeli ta ekshumacja uzasadniona jest jakimiś wyższymi racjami.

W jaki sposób się Pani o tym dowiedziała?

Z internetu. Przeczytałam, że Towarzystwo Miłośników Historii z Warszawy zwróciło się do władz polskich z prośbą o zgodę na ekshumację szczątków generała Sikorskiego, żeby wyjaśnić wszelkie wątpliwości, które dotyczą przyczyn jego śmierci. Później przeczytałam, że ewentualnie IPN zajmie się tym śledztwem. Przypominam sobie, że tylko kardynał Dziwisz stwierdził, iż ważna jest dla niego opinia rodziny generała Sikorskiego. I wtedy zgłosiłam się do kurii.

Była Pani przeciwna ekshumacji?

Powiedziałam w kurii, że taka perspektywa jest dla mnie osobiście nie do przyjęcia. Mój wuj miał już dwa pogrzeby: jeden w roku 1943, a drugi pół wieku później, kiedy został pochowany na Wawelu. Jednak podczas tej rozmowy stwierdziłam, że jeżeli istnieją uzasadnione powody, by taka ekshumacja się odbyła, że będzie prowadzone śledztwo, to nie będę się sprzeciwiać.

Wspomniała Pani o drugim pogrzebie Generała w 1993 r., gdy zwłoki przeniesiono z cmentarza w Newark na Wawel. Brała Pani udział w tych uroczystościach?

Tak. Przypadkowo.

Nie było formalnego zaproszenia z kancelarii prezydenta Wałęsy?

Nie. Nikt nie szukał wtedy rodziny generała Sikorskiego. O mnie pomyślał były żołnierz mojego wuja, który w Warszawie przez wiele lat organizował taki "Ruch Sikorszczacki". Dbał m.in. o Msze święte, które były odprawiane każdego roku w rocznicę śmierci wuja w kościele Świętego Krzyża w Warszawie. Pisał też do władz w Anglii, by sprowadzić prochy wuja do Polski. Był niestrudzony w tych swoich działaniach. I poprzez niego oraz kilku moich przyjaciół udało mi się dostać zaproszenie na uroczystości pogrzebowe mojego wuja z podpisem prezydenta Wałęsy. Było to - jak pamiętam - dosłownie w ostatniej chwili. Zresztą moje wspomnienia z tamtej uroczystości w 1993 r. nie są najlepsze.

Dlaczego?

Nie wiem. Wydawało mi się to wszystko nadmiernie rozbuchane. Zbyt widowiskowe. Była w tym wszystkim jakaś dysproporcja. Są to jednak tylko moje odczucia. Wiem, że wielu moich znajomych z Krakowa było tą uroczystością bardzo przejętych.

Jakie odczucia towarzyszyły Pani w ubiegłym tygodniu?

Kiedy na sali sekcyjnej zobaczyłam szczątki mojego wuja, to poza takim przeżyciem, które mamy chyba wszyscy w bliskim kontakcie ze śmiercią, moją pierwszą refleksją było to, że jeżeli ktoś ma tutaj jakieś wątpliwości co do tego, kiedy doszło do profanacji szczątków generała, to ja ich nie mam. Ta profanacja dokonała się w 1943 r. w Gibraltarze.

Dlaczego wtedy?

Bo po katastrofie, kiedy wyłowiono zwłoki mojego wuja, owinięto je w jakiś koc. Tak jakby to był jakiś bagaż. Później włożono do trumny. Nie założono mu munduru i pochowano go w samej bieliźnie! I dopiero teraz, 65 lat później, te sprofanowane zwłoki uszanowano. Nie mogę zrozumieć, dlaczego w 1993 r., kiedy przenoszono wuja na Wawel, nie starano się tego naprawić. Przecież wtedy znowu zapakowano zwłoki wuja w jakiś foliowy worek, bez żadnego munduru i włożono do trumny! I dlatego teraz stan szczątków po otwarciu trumny był po prostu zły.

Pisano o tym w prasie.

Rzucano też kąśliwe uwagi pod adresem IPN-u, których ja - szczerze mówiąc - nie rozumiem. Są to komentarze małostkowe i nie na miejscu. Gdyby w roku 1993 zrobiono choćby część z tego, co zostało wykonane w ubiegłym tygodniu w Krakowie, to nie doszłoby do tej ekshumacji i do trzeciego pogrzebu mojego wuja. Jest to dla mnie oczywiste.

Jaki jest Pani udział w śledztwie dotyczącym śmierci Generała?

Zostałam przesłuchana jako świadek w tej sprawie. Poproszono mnie również o pomoc w badaniach DNA. Chodzi o formalne ustalenie tożsamości zwłok. Udostępniłam też dwie pamiątki, które mogą być pomocne w badaniach.

Rozmawiamy kilka dni po ekshumacji gen. Sikorskiego i jego pogrzebie. Jak Pani ocenia to, co się wydarzyło?

Uważam, że wszystko zostało sprawnie i mądrze zorganizowane.

Czy wydarzyło się coś, co Pani szczególnie zapamiętała?

To był dzień pogrzebu, tuż przed zamknięciem trumny. Podczas układania munduru zapanowała chwila ciszy. Byłam wzruszona. Odczułam spełnienie czysto ludzkiego obowiązku wobec mojego wuja: godnie pochować człowieka i żołnierza.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2008