Się nie liczy

30.11.2020

Czyta się kilka minut

dekalogwartosci.com / Andrzej Wiktor /
dekalogwartosci.com / Andrzej Wiktor /

Nie jest pewne, czy Maria H., jedna z dwóch bohaterek „Synaps Marii H.” (ta starsza, z getta i z wieży World Trade Center), przeczytała książkę.

Podobno zajrzała do niej.

Podobno zaraz odłożyła, bo smutna.

Poza tym denerwowała się, że Trump może przegrać i nie miała głowy do czytania.

(Amerykańscy Żydzi kochają Trumpa, bo przeniósł do Jerozolimy amerykańską ambasadę).

Książkę przeczytał Grzesiek, polonista spod Dąbrowy Górniczej, który wszystko czyta i wszystko rozumie. Owszem, podobała mu się, ale jego pochwały się nie liczą. Musiała się podobać, bo był uczniem mamy Marysi H., młodszej z dwóch bohaterek.

(Mieszkał na osiedlu Cedlera, w małym mieszkaniu z dużym stołem. Lubili z mamą to mieszkanie. Na stole zawsze stało jakieś ciasto i było blisko do mamy pracy, na pocztę.

Mamy Grześka już nie ma, ani stołu, ani nazwy osiedla – Edmunda Cedlera. Komunistę zamordowanego w Auschwitz zastąpił Józef Patrycjusz Cieszkowski herbu Zerwikaptur, naczelnik kopalni w Królestwie Polskim. To on wymyślił nazwę – Zagłębie Dąbrowskie, a także wiele nazw górniczych, na przykład narażacz, zrażacz, włam i pochylnia).

Grzesiek posłał „Synapsy” Heńkowi do Australii. Heniek jest rzeźbiarzem. Jego rzeźby, wtopione w przyrodę, splątane z drzewami albo wspinające się na drzewa, ucierpiały niestety podczas ostatnich pożarów. Kikuty spalonych drzew przydały mu się w kilku rzeźbach. COVID-19 też mu się przydał – wyrzeźbił go w metalu i pomalował. Kolory wyszły ostre, niepokojąco jaskrawe.

Owszem, książka Heńkowi się podobała, ale i jego pochwały się nie liczą – i on był uczniem mamy Marysi H. Za to przypomniał sobie, że ma zdjęcie sprzed pięćdziesięciu lat. Pojechali z Grześkiem do mamy Marysi, do Sączowa, pochwalili się, że się dostali na studia, i Heniek zrobił zdjęcie.

Jest lato, mama Marysi w lekkiej sukience siedzi na trawie i trzyma na rękach małe kotki. Obok siedzi Grzesiek. Wszyscy uśmiechają się i trzymają kotki. Ich matka nie miała dość pokarmu i dokarmiali kocięta pincetami.

Grzesiek też przysłał zdjęcie – sprzed kilku tygodni, z cmentarza. Posprzątał przed Zaduszkami grób mamy Marysi i zapalił znicze.

Jaś H., mąż Marysi, jeszcze nie czytał. Chyba się boi – że mu się nie spodoba, albo na odwrót, że spodoba się i się wzruszy.

Nie lubi wzruszeń i nie lubi słów. Jak jego mamie odpadł uchwyt pokrywki od garnka, bez słowa poszedł do samochodu i przywiózł komplet garnków. Wszystkie miały pokrywki z uchwytami, kosztowały pięćset dolarów i były tak ciężkie, że mama nie dała rady żadnego garnka utrzymać w ręku.

Jaś jest matematykiem, milczy i patrzy w komputer. Parę razy zmieniał pracę, w każdej milczał i patrzył.

Z ostatniej pracy zwolniono go na wszelki wypadek. Firma miała coś wspólnego ze zbrojeniami, a Jaś przyjaźnił się z muzułmaninem. Co było przesadą. Jaś wcale się nie przyjaźnił, a tylko pokazał, gdzie jest wschód, żeby muzułmanin wiedział, w którą stronę ma się modlić. Jaś próbował to szefowi wytłumaczyć, ale firma była czujna.

Jeszcze i Ania przeczytała, ale i to się nie liczy. Musiała przeczytać, musiała pochwalić, bo o ojcu Ani było w książce. Że robił najlepsze gołąbki z kaszą gryczaną i najlepsze konfitury z kwaśnych wiśni.

Ania uczy matematyki w niemieckiej szkole. W związku z epidemią obniżono pracownikom pensje o dwadzieścia procent. Przyjęli to ze zrozumieniem – wszyscy, poza Anią. Ania obraziła się i zrezygnowała z pracy. Była to klasa maturalna, rodzice uczniów zaniepokoili się, zaczęli protestować i Ani przywrócono całą pensję.

Niemieccy koledzy dziwili się, że Ania taka odważna. Wyjaśniła im, że to genetyczne: – Mój ojciec szedł z szablą na wasze czołgi, a ja miałabym stchórzyć przed waszą dyrekcją?

Bowiem ojciec Ani był ułanem i we wrześniu w trzydziestym dziewiątym brał udział w szarży, takiej prawdziwej, ułańskiej, o której piszą – „atakowali w pełnym galopie”. Jedynej, jaka miała miejsce we Wrześniu, udanej zresztą, bo ułani zaskoczyli Niemców, kilku zabili, obrzucili granatami i spalili czołg.

Ojciec Ani galopował na Antyku. Był to piękny, mądry koń, który umiał tańczyć. Ojciec Ani i tańczący koń uczestniczyli przed wojną w paradach i różnych uroczystościach wojskowych. Antyk, niestety, wojny nie przeżył. Nauczono go tańczyć, ale nie nauczono pływać. Utopił się podczas przeprawy przez Wisłę.

Aleksander Hanslik, Ślązak, informatyk i meloman, mieszka w Ligocie i opowiadał w książce o ligockim chlebie. „Synapsy” czytał z roztargnieniem, jak wszystko, co nie jest o Judinie.

Maria Judina fascynuje Aleksandra H.

Cudownie grała.

Była mistyczką.

Porzuciła judaizm, ochrzciła się i z krzyżem na piersiach recytowała zakazanych poetów.

Nie ma jej od pięćdziesięciu lat, a ludzie płaczą słuchając jej nagrań.

Najczęściej płaczą przy koncercie Mozarta, przy adagio.

Nagrała koncert na życzenie Stalina dowieziona nocą do studia przez NKWD.

Stalin posłał jej honorarium, ofiarowała je cerkwi. Napisała mu, że się modli za niego. Pocieszyła go: Bóg jest miłosierny, wybaczy wam wasze grzechy.

Wyznawcy Judiny nie wierzą w tę historię. Nie lubią jej i proszą Aleksandra H., by przestał się nią interesować.

Judina tak. Bóg tak. A Stalin? Nie, nie, Stalin się nie liczy. ©

 

Czytaj także: Hanna Krall, reporterka: Pomysł, że istnieje tylko dobro, jest szkodliwy, nie przygotowuje na spotkanie ze złem. A ludzie powinni być przygotowani.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarka i reporterka związana z „Życiem Warszawy”, „Polityką” i „Gazetą Wyborczą”, a od grudnia 2020 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Laureatka wielu nagród, odznaczona Orderem Ecce Homo za „popularyzację uniwersalnych wartości moralnych”,więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 49/2020