Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Na ten moment czekały rodziny ofiar – kilka dni temu w amerykańskim stanie Wirginia zakończył się proces El Shafee Elsheikha, najbardziej prominentnego członka Państwa Islamskiego (IS) sądzonego na terytorium USA. Ława przysięgłych uznała go winnym śmierci czwórki amerykańskich zakładników w Syrii. Za udział w spisku mającym na celu porwanie, torturowanie i zabicie dwóch dziennikarzy oraz dwóch pracowników pomocy humanitarnej Elsheikhowi grozi kara dożywocia; o wymiarze kary zadecyduje sąd w połowie sierpnia.
Dżihadysta był członkiem „Beatlesów”, grupy terrorystów, którzy z ramienia IS w latach 2012-15 pojmali 26 obcokrajowców. Według relacji zakładników, którym udało się przeżyć, porywacze, o wyraźnym brytyjskim akcencie, byli wyjątkowo okrutni – swoje ofiary bili, podtapiali i zmuszali do śpiewania piosenki „Hotel Osama” (to prześmiewcza przeróbka utworu „Hotel California”). Gdy zabijali porwanych, wszystko filmowali; nagraniami chwalili się w sieci.
Trwający 11 dni proces Elsheikha poprzedziły długie przepychanki prawne między Waszyngtonem a Londynem. Ostatecznie Brytyjczycy zgodzili się na ekstradycję mężczyzny do USA pod warunkiem, że uniknie on kary śmierci. Ta sama umowa dotyczyła innego członka „Beatlesów” Alexandy Koteya, który przyznał się do winy przed sądem w Wirginii. Przywódca grupy Mohammed Emwazi zginął w ataku drona w Syrii, czwarty jej członek zaś, Aine Davis, odsiaduje wyrok w Turcji.
Rodziny ofiar mają teraz nadzieję, że skazanie Elsheikha zadziała odstraszająco na wszystkich terrorystów-porywaczy. Tym bardziej że władze w Waszyngtonie są w tej kwestii konsekwentne – w przypadku pojmania obywatela USA odmawiają negocjacji z porywaczami i nie chcą płacić okupu. Prawie trzy czwarte amerykańskich zakładników nigdy nie wraca do swoich domów. Czwórka pojmana przez „Beatlesów” nie miała szans. ©