Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
To zapis wspomnień żołnierzy Armii Radzieckiej, weteranów wojny afgańskiej, ich matek i żon. A także kobiet, które służyły jako pielęgniarki czy urzędniczki.
W czasach ZSRR wojna ta była tabu. Milczano o jej okrucieństwach, o stratach ponoszonych przez sowieckie wojsko, o towarzyszącym jej handlu narkotykami, paserstwie i ogólnym rozkładzie armii. Propaganda chwaliła bohaterów walczących w Azji za zwycięstwo komunizmu. Ale świadectwo odległych bitew docierało - w postaci okaleczonych "afgańców"
(tj. weteranów) i cynkowych trumien ze zwłokami. Rodzina ustawiała taką trumnę w pokoju, jak każe prawosławny zwyczaj, by pożegnać się ze zmarłym. Matki lamentowały: "Gdyby było choć okienko, gdybym cię mogła zobaczyć" albo pukały w wieko "Synku, czy to ty tam jesteś?". Takie trumny stały się symbolem wojny afgańskiej (w dosłownym tłumaczeniu tytuł książki to "Chłopcy z cyny"). Psychiki weteranów, także okaleczonej, nikt nie leczył. Często opuszczały ich żony, żyli za marną emeryturę, pogrążali się w alkoholizmie.
Białorusinka Aleksiejewicz zadebiutowała na fali pierestrojki w 1985 r. książką "Wojna nie ma kobiecej twarzy", o kobietach na froncie II wojny światowej. Potem wydała "Krzyk Czarnobyla", o skutkach katastrofy i kłamstwach władz. Po opublikowaniu "Ołowianych żołnierzyków" w 1991 r. została przez bohaterów książki podana do sądu. Oskarżono ją o zafałszowanie obrazu wojny, o to, że uczyniła z bohaterów maszyny do zabijania, że jest żądna sensacji. Podczas procesu jeden z żołnierzy, przesłuchiwany jako świadek, nagle wyznał, że pisarka nie kłamała: "Nie, to moje słowa. To ja mówiłem. O tym, jak mnie raniono. Tam wszystko moje… ".
Swietłana Aleksiejewicz, "Ołowiane żołnierzyki", wydane nakładem Kolegium Europy Wschodniej, Wrocław 2007; przełożył Leszek Wołosiuk.