Rząd zmienia system emerytalny

Obecni emeryci swoje niewielkie na ogół pieniądze dostają według starego systemu. Sytuacja ludzi, którzy przejdą na emeryturę "po nowemu", może być gorsza, zwłaszcza jeśli zarabiali niewiele. W przeprowadzonej w 1999 r. reformie emerytalnej chodziło bowiem głównie o zmniejszenie przyszłych zobowiązań państwa wobec emerytów. Dlatego zmieniono sposób obliczania świadczeń (nie od ostatnich zarobków, ale od zgromadzonego kapitału) i przekazano część składek do Otwartych Funduszy Emerytalnych, które miały je inwestować i pomnażać. Składkę - 19,5 proc. pensji - podzielono między ZUS (12,2 proc. zapisywane na indywidualnych kontach) i OFE - 7,3 proc. Państwo gwarantuje wypłatę emerytur z ZUS, natomiast jego odpowiedzialność za świadczenia z OFE ogranicza się do regulacji i nadzoru.

09.11.2009

Czyta się kilka minut

Żeby kapitał emerytów w OFE był bezpieczny, 60 proc. pieniędzy muszą one lokować w papierach skarbowych. I robią to, ale - ponieważ są firmami komercyjnymi - potrącają sobie prowizję, o którą zmniejszają się zainwestowane kwoty. Wskutek nacisków społecznych maksymalna wysokość tej prowizji ma w przyszłym roku zmaleć z 7 do 3,5 proc.

Dziś rząd twierdzi, że dla przyszłych emerytów będzie korzystniejsze, jeśli pieniądze, które i tak muszą być lokowane w papierach skarbowych (4,3 proc. zarobków), zostaną przekazane ZUS - on kupi je bez prowizji. Wyliczono nawet (co do złotówki!), o ile dzięki tej zmianie zwiększyłby się dochód przeciętnego przyszłego emeryta.

W tę nagłą troskę rządu trudno jednak uwierzyć - przede wszystkim ze względu na moment, w jakim się pojawiła. Dla ministra finansów Jacka Rostowskiego najważniejsze jest zmniejszenie deficytu finansów publicznych - i stąd pomysł sięgnięcia po składkowe pieniądze. Dopóki trafiają do OFE, Unia Europejska traktuje je jak prywatne, gdy wpłyną do ZUS, staną się częścią finansów publicznych - i tym samym zmniejszą ich deficyt. To właśnie stanowi istotę rządowej propozycji. Nie bierze się w niej jednak pod uwagę, że choć "zgarnięcie" części składek emerytalnych poprawi bieżącą sytuację budżetu, to jednocześnie nałoży nań większe zobowiązania w przyszłości. To właśnie jest najbardziej niepokojące, bo świadczy o krótkowzrocznym podejściu do finansów państwa: dziś wszelkimi sposobami zmniejszamy deficyt, a co będzie jutro, to nie nasze zmartwienie.

Warto również pamiętać, że zarządzanie tak wielkimi kwotami także w ZUS musi sporo kosztować, zwłaszcza że wymagałoby to pewnie zmiany systemu informatycznego. Do przyszłych kosztów rządowej propozycji należałoby wliczyć również efekty ograniczenia konkurencji między OFE (niektóre z nich pewnie wypadłyby z rynku) oraz - co istotniejsze - skutki spadku społecznego zaufania do państwa, które bez wcześniejszych konsultacji chce wywrócić do góry nogami wprowadzoną zaledwie dziesięć lat wcześniej reformę systemu emerytalnego.

Wszystko to sprawia, że do rządowych propozycji należy podchodzić ostrożnie. Wypada mieć nadzieję, że tą ostrożnością wykażą się pracodawcy i związkowcy z Komisji Trójstronnej, do której musi ona trafić.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2009