RPP obniża stopy procentowe i nie chce pamiętać o inflacji

Kredytobiorcy się doczekali. Rada Polityki Pieniężnej ogłosiła właśnie pierwszą od 40 miesięcy obniżkę stóp procentowych, w dodatku od razu aż o 0,75 punktu procentowego.

06.09.2023

Czyta się kilka minut

Prezes NBP Adam Glapiński / ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER

Większość analityków spodziewała się obniżki, ale najwyżej o 0,25 punktu. Bankowi centralnemu częściowo udało się zatem to, do czego został powołany – zaskoczyć graczy na rynkach kapitałowych. Częściowo, bo przed wyborami sama obniżka była właściwie pewna; zarówno prezes NBP Adam Glapiński, jak i politycy obozu rządzącego od tygodni solidarnie sugerowali taki krok, przekonując jednocześnie, że wysoka inflacja nie jest już naszym zmartwieniem. 

Wskaźniki wzrostu cen oscylujące wciąż na poziomie ponad 10 proc. (sierpniowy odczyt inflacji pokazał 10,1 proc.) to oczywiście sytuacja daleka od tej, którą konsumenci mogliby skwitować wzruszeniem ramion, ale w przedwyborczej retoryce fakty znaczą jeszcze mniej niż w codziennej politycznej walce na pałki. 

Inflacja, która miała być wątkiem przewodnim tegorocznej kampanii, funkcjonuje w niej jako własna karykatura. Opozycja strywializowała ten problem do sloganu o drożyźnie, która „drenuje” kieszenie lub portfele Polaków (jakby polszczyzna nie miała na takie okazje mniej hydraulicznych czasowników). Po drugiej stronie narracyjnego bazarku mamy zaś krainę mlekiem i miodem płynącą, w której, jak głosi banner zdobiący od jakiegoś czasu fasadę siedziby rzekomo apolitycznego NBP, „już od czterech miesięcy ceny prawie się nie zmieniły”. Obie strony politycznego targu, ubiegając się o nasz głos, traktują nas więc jak ekonomicznych ignorantów.

Opozycja zachowuje się tak, jakby hamowanie dynamiki inflacji było dla niej raczej zmartwieniem niż pocieszeniem. Rządzący odtrąbili z kolei sukces w walce z drożyzną, choć na dobrą sprawę nigdy jej nie podjęli, a do wyznaczonego w ustawie o NBP celu inflacyjnego na poziomie 2,5 proc. polską gospodarkę dzieli dziś tyle, ile pokonała od lutego, kiedy inflacja dobijała do 18,5 proc. I jest to w dodatku ta druga, znacznie trudniejsza połowa inflacyjnego maratonu. 

Trzymając się biegowych metafor, można rzec, że gospodarce grozi dziś taka sama zapaść, jaką biegacze nazywają „uderzeniem w ścianę”. Inflacja wybiła już zęby konsumpcji wewnętrznej, czyli najważniejszej po eksporcie składowej produktu krajowego brutto Polski. Słynne „wydrenowane” kieszenie Polaków rzeczywiście zmuszają coraz więcej z nas do zaciskania pasa. Część nie ma co do garnka włożyć i w tym przypadku nie jest to wyłącznie idiom. Za sprawą rzekomo pokonanej już inflacji wskaźniki polskiego ubóstwa wróciły do poziomu z pierwszych miesięcy rządów PiS, czyli sprzed programu 500+, trzynastej i czternastej emerytury, tarcz antyinflacyjnych i darmowych leków dla seniorów. 

Co na to nasz bank centralny? „W ocenie Rady Polityki Pieniężnej napływające w ostatnim czasie dane wskazują na mniejszą od wcześniejszych oczekiwań presję popytową, co będzie oddziaływać w kierunku szybszego powrotu inflacji do celu inflacyjnego NBP. Biorąc pod uwagę te uwarunkowania – a także opóźnienia, z jakimi decyzje w zakresie polityki pieniężnej wpływają na gospodarkę – Rada dokonała dostosowania stóp procentowych NBP” – czytamy w komunikacie po dzisiejszej decyzji o obniżce. Bank centralny zakłada więc, że Polacy zbiednieli już na tyle, że można bezpiecznie popuścić wodzy, jakimi są stopy procentowe, i wesprzeć w ten sposób słabnącą konsumpcję wewnętrzną. A jednocześnie zdaje się nie dostrzegać działań rządu, który przed wyborami nadal hojnie sypie groszem, zwiększając ryzyko utrwalenia inflacji na poziomie znacznie powyżej celu NBP. 

We wrześniu jej wskaźniki spadną zapewne w okolice 9,5-9,7 proc. Rządzący i prezes NBP ogłoszą kolejny sukces i zapewnią Polaków, że dbają o ich „wydrenowane kieszenie” lepiej od konkurentów z opozycji. Szkopuł w tym, że dla naszych portfeli trzy lata z inflacją na średnim poziomie nawet 7 proc. będą mieć bardziej druzgocący wpływ niż sześć pierwszych miesięcy tego roku, kiedy tempo wzrostu cen były ponad dwukrotnie większe. Ale w roku wyborczym politycy uznali, że jest to grożące nam ryzyko, jakie oni gotowi są podjąć.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Historyk starożytności, który od badań nad dziejami społeczno–gospodarczymi miast południa Italii przeszedł do studiów nad mechanizmami globalizacji. Interesuje się zwłaszcza relacjami ekonomicznymi tzw. Zachodu i Azji oraz wpływem globalizacji na życie… więcej