Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Trzeba się wyleczyć z tego klerykalizmu. Wszyscy na to cierpimy, ja też. Wszyscy jesteśmy klerykałami. A tymczasem masz być ojcem. Pozwól swym dzieciom rosnąć. Nie jesteśmy książętami, władcami. Jesteśmy na służbie ludzi”.
Gdzie więc leży przyczyna tej choroby? Jeden z tropów prowadzi do seminariów duchownych. Różnie podchodzi się w nich do teologii pastoralnej, a zwłaszcza do sakramentologii, ale wydaje się, że spowiedź wciąż często jest tam traktowana niczym rozprawa sądowa. Oskarżenie (a właściwie: samooskarżenie), przesłuchanie, śledztwo, wyrok, kara... Nie ma co liczyć na adwokata. Czysta kazuistyka. Penitent to nie brat czy siostra, lecz przypadek opisany w skrypcie do „moralki”. Kazuista zwykle zapomina, że „nie jesteśmy książętami ani szefami, ale jesteśmy sługami ludzi”, i że „pieszczota słowa, wypowiedzianego przez kapłana w konfesjonale, przynosi bardzo wiele dobrego, a nawet czyni cuda”. Tymczasem Jezus „wybierał na uczniów grzeszników, a Piotr, który się Go zaparł, został później papieżem”!
Kolejna sprawa to miejsce, gdzie odbywa się spowiedź. Na szczęście coraz częściej można spotkać oddzielne kaplice z konfesjonałami przypominającymi małe pokoje, do których da się wejść, usiąść i tam, spokojnie i bezpiecznie rozmawiać. Opowiadał mi kolega, który w ten sposób spowiadał we francuskim Chartres, że do takiego konfesjonału przychodzili nie tylko katolicy, ale także wyznawcy innych religii i ateiści (aby porozmawiać, zwierzyć się, wyżalić). Taka „scenografia” napotyka jednak opór ze strony spowiedników i penitentów „spowiadanych”. Stosując tradycyjną formę, łatwiej przecież bić rekordy („dzisiaj wyspowiadałem 150 osób!”), niż siąść naprzeciw drugiego, wysłuchać dłużej... Łatwiej też wyrecytować formułkę, niż zrobić porządny rachunek sumienia – choćby taki oparty na przykazaniach, a nie na tym, co samemu uważa się za grzech. Dla Franciszka spowiedź „to miłość, objęcie ojcowskie, czułość, zdolność zrozumienia, wczucia się w położenie innej osoby”.
Spowiedź powinna przynieść podwójną radość. Jest to, po pierwsze, dar Boga Ojca. Po drugie, jako grzesznik mogę się tym darem cieszyć z innym grzesznikiem. Taka radość nie przychodzi łatwo. Świadczy o tym to, co przydarzyło się starszemu, czyli naprawdę marnotrawnemu synowi z przypowieści o miłosiernym ojcu. Rozgniewany na ojca za dobroć względem młodszego brata, w arogancki sposób wypomniał ojcu: „Tyle lat ci służę i nigdy nie przekroczyłem twojego rozkazu, a nie dałeś mi nigdy koźlęcia, abym się radował z przyjaciółmi. Ale kiedy powrócił twój syn, który przehulał swój majątek z ladacznicami, zabiłeś dla niego utuczone cielę!”. Ojciec odpowiedział mu jednak: „Dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co mam, jest twoje. A trzeba się cieszyć i radować, bo ten twój brat umarł, a ożył, zginął, ale się odnalazł” (Łk 15, 29-32). ©