Pucz w Chartumie

Wojskowi, którzy współrządzili od ponad dwóch lat Sudanem, dokonali zamachu stanu i przejęli całą władzę. Wojskowe przewroty, niegdyś plaga Afryki, zdarzają się coraz częściej.

26.10.2021

Czyta się kilka minut

Zamach stanu w Sudanie, 25 października 2021 r. Fot. AFP/East News /
Zamach stanu w Sudanie, 25 października 2021 r. Fot. AFP/East News /

Mieszkańcy Chartumu przeczuwali, że wojsko może przejąć władzę, a w poniedziałkowy poranek wszystko stało się jasne. Na głównych ulicach, a przede wszystkim na mostach nad przepływającym przez miasto Nilem, pojawiły się wojskowe posterunki i patrole. Zawisła internetowa sieć, zamilkły telefony komórkowe, zamknięte zostało chartumskie lotnisko. W mieście rozeszły się plotki, że cywilny premier Abdallah Hamdok i wszyscy ministrowie koalicyjnego rządu zostali aresztowani. Państwowa telewizja, zamiast codziennego programu, zaczęła nadawać podniosłe, patriotyczne pieśni i pokazywać widoczki z Nilem.

Zamach

Przed południem stało się pewne, że przed świtem wojskowi zawitali niespodziewanie w domu premiera Hamdoka i zażądali, by udzielił oficjalnego poparcia dla puczu, jaki zamierzali przeprowadzić. Hamdok odmówił, więc osadzili go w areszcie domowym, a potem wywieźli w nieznanym kierunku. Przed świtem aresztowani zostali także wszyscy cywilni ministrowie Hamdoka, jego rzecznik prasowy i gubernator stanu stołecznego.

Po południu w telewizyjnym orędziu tymczasowy szef państwa, generał Abdel Fattah Burhan ogłosił, że rozwiązał działający od lata 2019 r. wojskowo-cywilny rząd tymczasowy i wprowadza w Sudanie stan wyjątkowy. Winą za wszystko obarczył cywilnych polityków, którzy zamiast zajmować się remontem krajowej polityki i gospodarki, kłócą się o posady i o to, kto będzie miał więcej władzy, czyje będzie na wierzchu. „Wojsko musiało wkroczyć, by zapewnić bezpieczeństwo państwa i przywrócić kierunek rewolucji” – powiedział generał. Dodał też, że wojskowe władze będą szanować wszystkie międzynarodowe umowy zawarte przez rozwiązany właśnie wojskowo-cywilny rząd. Planowane jest powołanie nowego, złożonego z fachowców, a latem 2023 r., zgodnie z ustaleniami, przeprowadzenie wolnych wyborów do parlamentu, po których ma nastąpić przekazanie władzy cywilom.

Międzynarodowe umowy to te zawarte z USA, dzięki którym Sudan został wykreślony z „czarnej listy” krajów wspierających terroryzm (na początku lat 90. Terrorystyczna Międzynarodówka Al-Kaida miała kwaterę główną i partyzanckie obozowisko w Sudanie), a w zamian obiecał Donaldowi Trumpowi nawiązać stosunki dyplomatyczne z Izraelem (do dziś tego nie zrobił).

Rewolucja

Jeszcze zanim generał Burhan wygłosił w telewizji swoje orędzie, na ulice Chartumu i jego bliźniaczego Omdurmanu, położonego na lewym brzegu Białego Nilu najludniejszego miasta w Sudanie, wyległy wielotysięczne tłumy, by protestować przeciwko wojskowemu przewrotowi. Zapłonęły barykady z opon, doszło do rozruchów. Do wieczora od kul żołnierzy zginęły co najmniej trzy osoby, a prawie sto zostało rannych.

Z aresztu domowego obalony premier Hamdok wezwał rodaków, by nie pozwolili wojskowym na kolejny pucz. Przeciwko zamachowcom wystąpiły dwie największe partie – Umma – Wspólnota i Kongres Sudański. Komuniści wezwali do strajku powszechnego.

Przeciwko wojskowemu przewrotowi występują z grubsza biorąc ci sami ludzie, którzy w grudniu 2018 r. wyszli na sudańskie ulice, żeby zaprotestować przeciwko biedzie i drożyźnie w państwie rządzonym od trzydziestu lat przez poprzedniego tyrana gen. Omara al-Baszira (1989-2019). Tamten głodowy bunt przerodził się w uliczną rewolucję przeciwko rządom wojskowych w Chartumie. W niepodległym od 1956 r. Sudanie wojskowe przewroty są jedynym w zasadzie sposobem wymiany rządzących elit.

Pucz generałów uprzedził też uliczną rewolucję z 2019 r. Uznając, że panowania Baszira (doszedł do władzy, ma się rozumieć, wskutek przewrotu) nie da się ocalić, wojskowi postanowili, że lepiej będzie odebrać mu władzę, by mogli zachować chociaż jej część. W kwietniu 2019 r., gdy rewolucja wzbierała na sile (kilkaset osób zginęło w ulicznych walkach), wojskowi dokonali puczu, a w sierpniu dobili targu z rewolucjonistami. Dogadali się, że do czasu nowych wyborów Sudanem rządzić będzie jedenastoosobowa Rada Najwyższa, składająca się z 6 cywilów i 5 wojskowych, a rządzić będzie cywilny premier oraz jego cywilni i wojskowi ministrowie. Najpierw Radzie Najwyższej przez 21 miesięcy przewodzić miał generał Burhan, szef sztabu sudańskiej armii, a po nim, przez 18 miesięcy, do wyborów, cywil. Termin, w którym generał miał oddać władzę cywilowi, upływał w listopadzie. Nie odda, bo właśnie Radę Najwyższą rozwiązał.

Mundury, garnitury i galabije

Generał Burhan zapewnia, że wojsko przejęło władzę tylko po to, by ratować rewolucję, którą cywilni politycy zamierzali skraść i przehandlować za posady w rządzie. Cywilni przywódcy ulicznej rewolucji uważali, że przymierze z generałami było z ich strony jedynie małżeństwem z rozsądku, kompromisem, który pozwolił uniknąć rozlewu krwi.

Cywile od początku pokojowego współistnienia z wojskowymi narzekali, że ich partnerzy w mundurach robią wszystko, by sabotować ich reformatorskie wysiłki i że ich celem jest zachowanie starych porządków, które zapewniały wszechwładzę wojskowym. Generałowie skarżyli się, że cywile próbują obsadzić ich w roli kozła ofiarnego, na którego można rzucić całą winę za nieporadność i niekompetencję.

We wrześniu w Chartumie doszło do nieudanego zbrojnego puczu. Rządzący cywile oskarżyli o próbę przewrotu zwolenników obalonego tyrana, Baszira, którego nowe władze chcą wydać Międzynarodowemu Trybunałowi Karnemu sądzącemu zbrodnie wojenne i przeciwko ludzkości. Baszir ma być sądzony za zbrodnie, jakich jego wojsko dopuściło się podczas tłumienia rebelii w Darfurze (2003-2008). Rządowemu wojsku przewodził wtedy generał Burhan, a sprzymierzonymi z rządem zbrojnymi milicjami dżandżawidów-konnicy dowodził dzisiejszy generał Mohammed „Hemedti” Hamdan Dagalo, uważany za drugiego po Burhanie, najważniejszego z sudańskich generałów. Obaj mają powody, by nie chcieć wydać Baszira trybunałowi z Hagi i obawiać się, że jeśli zacznie zeznawać, oni także zasiądą na ławie oskarżonych.

Po wrześniowym, nieudanym puczu i na dwa miesiące przed planowym przekazaniem władzy cywilom generałowie zrzucili maski. W październiku Burhan ogłosił, że odda władzę cywilom, ale dopiero tym, którzy zostaną wybrani w wolnej elekcji. W zeszłym tygodniu zwiezieni wojskowymi ciężarówkami z całego kraju demonstranci okupowali plac przed pałacem prezydenckim w Chartumie żądając, by Burhan rozwiązał tymczasowy rząd i sam przejął władzę. W odpowiedzi, parę dni później, kilkaset tysięcy ludzi wyszło na ulice Chartumu i Omdurmanu, żeby udzielić poparcia cywilom w tymczasowym rządzie i przestrzec wojskowych przed pokusą nowego zamachu.

W sobotę i niedzielę, przed poniedziałkowym zamachem, Jeffery Feltman, amerykański specjalny wysłannik od spraw Rogu Afryki, spotkał się ze wszystkimi sprzymierzonymi i skłóconymi zarazem sudańskimi przywódcami, Hamdokiem, Burhanem i „Hemedtim” Dagalo. Przestrzegł ich przed dalszymi kłótniami i namawiał do zgody, która sprawi, że z pariasa Sudan znów stanie się członkiem wspólnoty międzynarodowej i będzie mógł korzystać z jej życzliwości i pomocy.

Czas zamachowców

Cały Zachód na kolejny zachodni przewrót zareagował pogróżkami sankcji, wyrzutami i słowami rozczarowania. Sudańscy generałowie musieli się ich spodziewać, choć zgodnie z nowymi modami generał Burhan robił, co mógł, by dokonać przewrotu, ale jednocześnie zadbać o wszystkie pozory, by uniknąć takiego oskarżenia. To dlatego próbował przekonać premiera Hamdoka, by po dobroci złożył władzę i poparł spiskowców.


Strona świata Wojciecha Jagielskiego: jeden z najwybitniejszych europejskich reporterów dwa razy w tygodniu pisze o punktach zapalnych świata


 

Burhan przejmuje się zdaniem Zachodu, ale pamięta też, że w ostatnich latach wojskowe zamachy stanu zdarzają się w Afryce coraz częściej i że słabszy niż kiedykolwiek Zachód, nie mogąc im zaradzić, ogranicza się jedynie do słów potępienia. W tym roku do wojskowych przewrotów doszło w Czadzie, Mali (po raz drugi w ciągu dwóch ostatnich lat) i Gwinei. A co ważniejsze, sudańscy wojskowi, jeszcze z czasów rządów Baszira cieszą się uznaniem i poparciem bogaczy z półwyspu Arabskiego, Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich, wdzięcznych, że Chartum posłał żołnierzy na prowadzoną przez nie wojnę w Jemenie, a przede wszystkim Egiptu, regionalnego mocarstwa i żandarma, którym także rządzi zamachowiec, marszałek polny Abdel Fatah el-Sissi, wyniesiony do władzy wskutek przewrotu z 2013 r.

Coraz życzliwszy czas dla wojskowych zamachowców sprawia, że częściej, obstawiając zakłady, w którym z krajów Afryki dojdzie do następnego przewrotu, przewija się Etiopia, której przywódca, pokojowy noblista Abiy Ahmed, uwikłany jest od roku w wojnę domową, której końca nie widać, a której początkiem końca najprędzej mógłby sie okazać pucz w Addis Abebie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej