Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W drugiej części filmu „Władca pierścieni” Theoden, władca Rohanu i rycerz Aragorn stają na murze ostatniej twierdzy Królestwa Rohanu. „Jesteśmy sami, nasze sojusze wygasły, stary świat odchodzi” - mówi Theoden, patrząc na garść swych wojowników szykujących się do ostatniej bitwy z niosącą zagładę armią czarodzieja Sarumana. Nie, to analogia nieprawdziwa. Przecież sojusze nie wygasły, nawet jeśli - patrząc na międzynarodową krzątaninę wokół Saddama Husajna - trudno oprzeć się odczuciu przemijalności: zmienia się coś, co miało być niezmienne.
Co się zmienia? Choć stare sojusze są aktualne, rysują się nowe. Jest więc „obóz walki o pokój”, którego trzon to Niemcy, Francja, Rosja i Chiny; wszyscy (w tym trzej stali członkowie Rady Bezpieczeństwa NZ) grożą wetem do kolejnej rezolucji w sprawie Iraku, o którą zabiegają USA i Wielka Brytania. Zatem Berlin i Paryż walczą o pokój, ramię w ramię z Putinem, który ma na sumieniu tysiące czeczeńskich kobiet i dzieci; z Chinami, bezlitosnymi wobec wszelkiego oporu (Tybetańczycy, opozycja, Falun Gong) oraz z Syrią i Libią. Nawet jeśli sojusz jest doraźny, znajomo dla polskiej pamięci wygląda to „Trójprzymierze” (raczej: „(nie-)święte przymierze”) Rosji, Niemiec i Francji. I my - pośrodku. Ale my też jesteśmy w sojuszu, przez (niektórych) Francuzów i Niemców zwanym „obozem wasalów” - dziewiętnastu krajów europejskich solidaryzujących się z USA. To sygnatariusze „listu dziewięciu” (8 premierów i prezydent Havel) oraz ci, co dołączyli później: państwa tzw. Grupy Wileńskiej. Nieprzypadkowo większość z tych 19 krajów ma za sobą doświadczenie totalitaryzmu: na spory wokół Husajna patrzą z innej perspektywy niż Chirac i Schroder.
Na ile trwałe okażą się nowe alianse i jakie będą ich skutki, bo że jakieś będą, nie ulega wątpliwości, i to pewnie poważniejsze niż (niezbyt dziś szczęśliwa) idea przenoszenia baz amerykańskich z Niemiec do Polski? Tego nie wie nikt. Wiadomo jedno: w interesie Polski jest zarówno utrzymanie ścisłych związków Europy z USA, jak też sprawne funkcjonowanie Unii Europejskiej.
Wojciech Pięciak