Przykład idzie z Anglii

Lekarstwem na kryzys pedofilski w Kościele katolickim byłaby reforma sprawowania władzy. Czego można się nauczyć od Kościołów, w których udział w niej mają świeccy?

10.08.2020

Czyta się kilka minut

Libby Lane przed katedrą w Yorku tuż po wyświęceniu na biskupa Kościoła Anglii, styczeń 2015 r. / PHIL NOBLE / REUTERS / FORUM
Libby Lane przed katedrą w Yorku tuż po wyświęceniu na biskupa Kościoła Anglii, styczeń 2015 r. / PHIL NOBLE / REUTERS / FORUM

Różnie można reagować na zapaść Kościoła katolickiego wywołaną kolejnymi przypadkami tuszowania przestępstw seksualnych dokonywanych przez księży na dzieciach. Można tak, jak polscy biskupi – podejmować kroki, które nie sięgają przyczyn kryzysu. Powołanie abp. Wojciecha Polaka na delegata episkopatu ds. ochrony dzieci i młodzieży oraz utworzenie wspierającej ofiary Fundacji św. Józefa to działania ważne, ale leczące jedynie objawy.

Można jak biskupi niemieccy – zatrzymać się i spojrzeć na sytuację z boku. Tym jest droga synodalna, która na jakiś czas „zawiesiła” hierarchiczny ustrój Kościoła katolickiego w Niemczech – dzięki temu świeccy na równi z biskupami dyskutują m.in. o reformie absolutystycznie sprawowanej w nim władzy. Ten radykalny krok wzbudził niepokój wśród konserwatystów zainteresowanych zachowaniem status quo.

Jest i trzecia droga: można, jak Franciszek, obrać mozolną ścieżkę reform. Z dala od swoich amerykańskich i europejskich krytyków papież przeprowadza ważny eksperyment. W Ameryce Południowej pod koniec czerwca ukonstytuowała się Kościelna Konferencja Amazonii. Jej powstanie postulował ubiegłoroczny Synod Biskupów poświęcony Amazonii. W punkcie 115. dokumentu końcowego zalecono powołanie „organu biskupiego”, który promowałby synodalność i pomógł wypracować „specyficzny charakter Kościoła tego regionu”. Gdy jednak porównamy postulat z tym, co powstało, dostrzeżemy istotną nowość.

Amazoński eksperyment

Kościelna Konferencja Amazonii nie jest czysto „biskupia” – w jej skład, obok przedstawicieli episkopatów krajów południowoamerykańskich, weszli także świeccy przedstawiciele ludów Amazonii. Jej przewodniczący kard. Claudio Hummes ujawnił, że to sam Franciszek nalegał, aby nie nazywać jej „konferencją biskupią”, tylko „kościelną”, a więc reprezentującą wszystkich. Z kolei jego zastępca – wikariusz należącego do Amazonii peruwiańskiego wikariatu apostolskiego Madre de Dios bp David Martínez de Aguirre Guinea – wprost przyznał, że konferencja będzie eksperymentem. Jej wyniki zostaną później zastosowane w Kościele powszechnym. Obaj są „ludźmi Franciszka”.

Można się domyślać, jaki plan ma papież. Najbliższy synod biskupów (2022) będzie poświęcony synodalności. Do tego czasu Franciszek chce mieć wypracowane synodalne struktury z udziałem świeckich. Jest całkiem prawdopodobne, że papież ostatecznie uczyni świeckich pełnoprawnymi członkami synodu. Jeśli w dalszej kolejności nada synodowi jakieś kompetencje doktrynalne (w tej chwili jest on jedynie ciałem doradczym papieża), świeccy znajdą się w strukturach decyzyjnych Kościoła. Będzie to prawdziwa rewolucja.

Czy pomoże w zażegnaniu obecnego kryzysu? Czy zmniejszy klerykalny podział na dwie rozłączne grupy: kler i świeckich? I czy można liczyć, że ostatecznie utrudni tuszowanie przypadków pedofilii w Kościele?

Tego na razie nie wiemy. Możemy jednak zawczasu przyjrzeć się tym Kościołom chrześcijańskim, w których władzę sprawują synody z udziałem świeckich. Jeśli okazałoby się, że Kościoły te w mniejszym stopniu borykają się z kryzysem pedofilskim, hipoteza o klerykalizmie i absolutystycznie sprawowanej władzy jako jego podstawach mogłaby zostać zweryfikowana.

Radzą świeccy

Doktrynalnie najbliższy katolikom jest Kościół anglikański. Ta bliskość związana jest z jego genezą. Kościół anglikański powstał w XVI w. w wyniku zerwania przez króla Anglii Henryka VIII stosunków dyplomatycznych z papiestwem (po tym, gdy papież Klemens VII odmówił stwierdzenia nieważności małżeństwa króla z Katarzyną Aragońską). Henryk VIII uczynił się zwierzchnikiem Kościoła. Od tego czasu Kościół Anglii poszedł własną drogą. Dał początek wspólnocie luźno ze sobą powiązanych Kościołów anglikańskich obecnych dziś w 165 krajach i uznających duchowe przywództwo arcybiskupa Canterbury. Biskupi wspólnoty anglikańskiej spotykają się co 10 lat na konferencjach w londyńskim Pałacu Lambeth, jego oficjalnej rezydencji, by wytyczać wspólny kierunek. Ale każdy z Kościołów jest autonomiczny i ma własny system zarządzania. Przyjrzymy się tylko najstarszemu z nich – Kościołowi Anglii.

Synodalność jest w nim obecna na wszystkich kościelnych poziomach: krajowym, diecezjalnym i parafialnym. Najwyższą władzę ustawodawczą sprawuje Synod Generalny. Ustanawia on prawo, decyduje o formach liturgii i zatwierdza roczny budżet Kościoła. Liczy obecnie 483 członków. Składa się z trzech Domów. Dom Biskupów tworzy 42 biskupów diecezjalnych i ośmiu wybieranych spośród sufraganów. Do Domu Duchowieństwa należy blisko 200 wybieranych osób. Najliczniejszy jest Dom Świeckich, liczący ponad 200 członków.

Pod głosowanie można składać wnioski grupowe i indywidualne. Warunkiem głosowania wniosków indywidualnych jest zebranie przynajmniej 100 podpisów poparcia od innych członków synodu. Na przykład jeden z ostatnich wniosków indywidualnych przypomina definicję małżeństwa według Jezusa jako „związku seksualnego mężczyzny i kobiety na całe życie” przy jednoczesnym „odrzuceniu strachu lub niechęci do kogokolwiek ze względu na jego orientację seksualną”. Na stronie internetowej Synodu pod wnioskiem widnieje 106 podpisów poparcia.

Władzę wykonawczą sprawują biura arcybiskupów Canterbury i Yorku oraz pięć innych kościelnych urzędów, które zajmują się m.in. edukacją, finansami Kościoła czy funduszami emerytalnymi. Władzę duchową sprawują biskupi i wspomagający ich duchowni oraz diakoni. Biskupów, za radą premiera, powołuje królowa Elżbieta II. Z kolei premier wybiera kandydata z listy kilku nazwisk otrzymanej od arcybiskupa Canterbury (obecnie jest nim Justin Welby). Jemu doradza zaś niewielka grupa świeckich. Z poważnych powodów arcybiskup Canterbury może złożyć z urzędu każdego biskupa.

Przyciąganie, odpychanie

Kościół anglikański jest obecny także w Polsce. W Warszawie funkcjonuje parafia należąca do europejskiej diecezji Kościoła Anglii z siedzibą w Gibraltarze. Jej kapelan – ks. David Brown – opiekuje się wspólnotami anglikańskimi w Krakowie, Gdańsku i Wrocławiu. Do parafii należą przede wszystkim cudzoziemcy. Ale przybywa też Polaków. Co ich tu przyciąga?

Historyczka sztuki Magdalena Łanuszka, współpracująca z „Tygodnikiem”, w październiku 2014 r. wyjechała na pięć miesięcy do Yorku, by w ramach projektu digitalizacji brytyjskich zbiorów opracować część obrazów z miejscowej Art Gallery.

– Po przyjeździe wybrałam się do kościoła katolickiego – opowiada. – Akurat trafiłam na mszę trydencką, po łacinie i z księdzem tyłem do wiernych. To jest ładna msza i mnie jako medie­wist­ce szczególnie odpowiada, ale zupełnie nie było tam poczucia wspólnoty. Znałam to z Polski: każdy przychodzi do kościoła, gdzieś tam staje i odchodzi. Natomiast wystarczyło, że weszłam do katedry w Yorku na mszę anglikańską, by poczuć się tak bardzo u siebie i tak bardzo na miejscu, jak nigdy nie czułam się w żadnym kościele.

Łanuszka dostrzega różnicę w nastawieniu do ludzi i wzajemnych relacji: – Ważną rzeczą jest tzw. herbatka, bez niej trudno sobie wyobrazić nabożeństwo – mówi. – Po nabożeństwie mamy kawę, herbatę, ciastko. W Yorku odbywała się ona we wspaniałym gotyckim kapitularzu, bo tylko on mógł wszystkich pomieścić. Ujęło mnie to, jak mnie tam przyjęto, jak natychmiast się zainteresowano, że jestem nowa i skąd przyjechałam. Tam nikt nie jest oceniany i odpychany. Pastor stara się zamienić choć kilka słów z każdym, kto przybył na nabożeństwo.

Po powrocie do Polski Magdalena Łanuszka związała się z krakowską wspólnotą anglikańską. Już wcześniej interesował ją ten Kościół. Bliskie jej było podejście do niektórych kwestii doktrynalnych, np. braku celibatu duchownych, kapłaństwa kobiet, liberalnego stosunku do ludzi żyjących w związkach niesakramentalnych, akceptacji antykoncepcji. W tej chwili jest w Krakowie jedną z trzech osób prowadzących modlitwy (worship leader).

Także Kościół katolicki jest pod pewnymi względami atrakcyjny dla bardziej konserwatywnych grup anglikanów. „Jako anglikański ksiądz nie miałem żadnego źródła nauczania, do którego mógłbym się odnieść w przypadku jakichś wątpliwości czy problemów – wyjaśniał na łamach „Przewodnika Katolickiego” swoją konwersję ks. Martin Flatman. – Dzisiaj, już jako katolicki ksiądz, mogę wskazać konkretne dokumenty Katechizmu czy soborów, które potwierdzają głoszoną przeze mnie naukę”. Duchowny przeniósł się do Kościoła katolickiego w 1994 r. po tym, gdy anglikanie zaczęli wyświęcać kobiety.

W 2009 r. konstytucją „Anglicanorum coetibus” Benedykt XVI umożliwił tworzenie ordynariatów personalnych dla anglikanów, którzy przeszli na katolicyzm, zezwalając na zachowanie elementów charakterystycznych dla ich duchowego dziedzictwa, m.in. rytów liturgicznych i dyspensy od celibatu dla duchownych (ale już nie dla biskupów). Obecnie istnieją trzy ordynariaty obejmujące Anglię wraz z Walią, Stany Zjednoczone oraz Australię, które łącznie liczą 11,6 tys. wiernych i ponad 180 kapłanów.

Skandal i jego skutki

Także Kościół anglikański nie jest wolny od problemu nadużyć seksualnych wobec małoletnich. W ostatniej dekadzie dużym echem odbiła się sprawa Petera Balla, w latach 1977-92 biskupa sufragana w Lewes (hrabstwo East Sussex, południowo-wschodnia Anglia), a w latach 1992-93 biskupa Gloucester. Razem z bratem bliźniakiem założył w latach 60. monastyczną Wspólnotę Chwalebnego Wniebowstąpienia. Ponieważ uważał, że Kościół „mięknie”, wprowadził surowe praktyki ascetyczne, m.in. post i samobiczowanie. Jak się później okazało, miały one także charakter sadystyczny – młodzi mężczyźni, modlący się nago w kaplicy, byli przez Balla chłostani. Działo się to głównie w latach 80., gdy bp Ball organizował dla młodych mężczyzn akcję „Podaruj rok Chrystusowi”.

W 1993 r. wobec Balla zostało rozpoczęte śledztwo z podejrzeniem o nadużycia seksualne. Na ten fakt Kościół Anglii zareagował odruchem samoobrony. W akcję poparcia dla bp. Balla włączyli się parlamentarzyści, ministrowie, sędzia Sądu Najwyższego, a także – dzięki protekcji ówczesnego arcybiskupa Canterbury George’a Careya – sam następca tronu, książę Karol. Carey kontaktował się nawet z prokuratorami prowadzącymi śledztwo. Ball uniknął procesu, rezygnując z biskupstwa Gloucester. Śledztwo wznowiono w 2012 r. Ball został skazany na 32 miesiące więzienia (odsiedział 18). Zmarł w 2019 r. Jedna z jego ofiar popełniła samobójstwo.

Jak się okazało, niewielkie hrabstwo East Sussex stało się wylęgarnią pedofilów. W ciągu kilku lat za wykorzystywanie nieletnich na kary od półtora roku do 16 lat więzienia skazano jeszcze dziewięciu księży i diakona.

W marcu 2018 r. dziennik „The Independent” pytał: „W jaki sposób jedna mała diecezja Kościoła anglikańskiego wydała tak wielu księży pedofilów?”. I zwraca uwagę, że bp Ball wykorzystywał swoją pozycję do obsadzania kościelnych urzędów ludźmi o podobnym pokroju. W środowisku, w którym wiele osób dopuszcza się przemocy, może istnieć tendencja do normalizowania zła – zauważa gazeta. Notuje także charakterystyczne reakcje: starsi księża więcej troski okazywali sprawcom niż ich ofiarom. Mieli też łatwość w powoływaniu się na chrześcijańską cnotę przebaczenia, „zapominając – ironizuje brytyjski dziennik – że to nie przyjaciele i współpracownicy sprawcy mają wybaczać, ale jego ofiary, jeśli w ogóle”.

Sprawa Balla i śledztwa z nią powiązane wywołały trzęsienie ziemi w Kościele Anglii. Zarówno władze świeckie, jak i kościelne powołały kilka komisji badających sposób załatwiania podobnych spraw. Usprawniono procedury. Ustanowiono osobne instytucje odpowiedzialne za ochronę. Na każdym szczeblu kościelnym – poczynając od parafii – powołano urząd doradcy ds. ochrony małoletnich. Każda osoba pracująca z nieletnimi musi legitymować się dokumentem o niekaralności. Wszyscy duchowni co dwa lata odbywają obowiązkowe szkolenia. Dotyczy to także biskupów i świeckich pracowników. Regularnie prowadzone są też audyty realizacji programu bezpieczeństwa.

– Obecnie każdy biskup musi się liczyć z tym, że za niedopełnienie obowiązków zostanie usunięty z urzędu – mówi ks. David Brown i daje przykład „z najwyższej półki”. – Spotkało to byłego arcybiskupa Canterbury George’a Careya. Z powodu niedopełnienia obowiązków w sprawie bp. Balla obecny arcybiskup Canterbury Justin Welby zakazał mu pełnienia kościelnych funkcji.

Porównanie

W 2014 r. ówczesna minister spraw wewnętrznych Wielkiej Brytanii Theresa May zarządziła tzw. niezależne dochodzenie ws. wykorzystywania seksualnego dzieci (to specjalna instytucja prawa brytyjskiego, stosowana w sprawach szczególnie ważnych i poruszających opinię publiczną). Prowadzący ją zespół opublikował wiele badań dotyczących m.in. związków wyznaniowych – np. porównawczy raport „Wykorzystywanie seksualne dzieci w Kościołach katolickim i anglikańskim” (2017).

Co do skali zjawiska z trzech dostępnych badań wynika, że duchowieństwo anglikańskie jest w mniejszym stopniu uwikłane w przestępstwa seksualne wobec nieletnich niż katolickie. Badanie Johna Jaya wskazało na ok. 4 proc. księży katolickich w USA, zaś raport Królewskiej Komisji w Australii mówi o 7 proc. księży na tym kontynencie. Tymczasem Parkinson i współpracownicy przeanalizowali doniesienia o nadużyciach w Kościele anglikańskim w Australii w latach 1990–2008 i oszacowali, że problem dotyczy „znacznie poniżej jednego procenta duchowieństwa anglikańskiego”. Autorzy brytyjskiego przeglądu wskazują jednak na ograniczenia tych szacunków, przygotowywanych wyłącznie w oparciu o dane dostarczone przez same Kościoły.

Wśród czynników sprzyjających wystąpieniu nadużyć w Kościele katolickim przegląd wskazuje na jego strukturę, zwłaszcza na autonomię biskupów, następnie klerykalizm, czyli wyższość duchowieństwa nad laikatem, oraz brak właściwej formacji do dojrzałego przeżywania seksualności. W Kościele anglikańskim tymi czynnikami są zaangażowanie w prowadzenie instytucji zajmujących się dziećmi (szkół, przedszkoli, sierocińców), społeczny autorytet duchowieństwa oraz odruch ochrony instytucji (np. wpływ doradców ubezpieczeniowych).

W analizie reakcji obu Kościołów wspólna była troska bardziej o sprawców niż ofiary oraz chęć rozstrzygania spraw w obrębie wspólnot i nieangażowania świeckiego wymiaru sprawiedliwości.

Jednym słowem: ze względu na jego strukturalną plastyczność, w Kościele anglikańskim o wiele łatwiej niż w zhierarchizowanym katolickim jest wprowadzać mechanizmy naprawcze, np. prowadząc niezależne audyty czy powołując osobne instytucje skutecznie, a więc z odpowiednim autorytetem dbające o bezpieczeństwo. Łatwiej jest też doprowadzić do usunięcia z urzędu biskupa odpowiedzialnego za nieprawidłowości.

Widać, że problemem w Kościele katolickim jest sposób sprawowania władzy przez biskupów, pozostający praktycznie poza wspólnotową kontrolą. Można byłoby temu zaradzić przez nadanie np. kontrolnych kompetencji strukturom synodalnym z udziałem świeckich. O ile takie w ogóle mogłyby na poziomie diecezji powstać. W każdym razie bardziej synodalnego sposobu funkcjonowania wspólnoty możemy się uczyć właśnie od anglikanów. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kierownik działu Wiara w „Tygodniku Powszechnym”. Ur. 1966 r., absolwent Wydziału Mechanicznego AGH, studiował filozofię na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i teologię w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów. Opracowanymi razem z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 33/2020