Przyjedź do Polski, Dexter

Nie zdziwiłbym się, gdyby jego imię weszło do powszechnego użycia jako nazwa dla ucywilizowanego potwora.

08.12.2009

Czyta się kilka minut

Michael C. Hall w roli Dextera /fot. materiały dystrybutora /
Michael C. Hall w roli Dextera /fot. materiały dystrybutora /

Niedawno bohaterem Litwinów został Drasius Kedys, który, wyczerpawszy możliwość dochodzenia sprawiedliwości w sposób standardowy, wziął krwawą pomstę na gwałcicielu swojej córki; teraz umknął i krąży legenda, że bawi się w samotnego mściciela. Tymczasem rekordy popularności bije serial "Dexter" - u nas pokazano trzy sezony, w Stanach leci już czwarty, co po prawdzie nie ma wielkiego znaczenia - wielbiciele seriali, za sprawą nielegalnej wymiany plików, mają dostęp do wszystkich nowości.

O ile Kedys - przynajmniej w ramach wizerunku stworzonego przez przychylne mu media - sprawia wrażenie człowieka skrzywdzonego, który w desperacji sięgnął po środki ostateczne, to Dexter jest postacią z gruntu odmienną, wytrenowanym, bezdusznym psychopatą, który w określony sposób skanalizował mordercze instynkty. Tych dwóch łączy jedno: sympatia telewidzów.

***

Dexter w dzieciństwie stał się świadkiem przerażającej zbrodni: bandyci porżnęli jego matkę piłą mechaniczną. To wydarzenie cokolwiek przemieniło chłopca. Przybrany ojciec, policjant świetnie znający profil psychologiczny przestępców, zrozumiał, jaka droga pisana jest chłopcu. Będzie zabijał, nie ma ludzkiej siły, innymi słowy: stanowi nieliche zagrożenie dla społeczeństwa. A gdyby tak - zapytał siebie zmyślny tato - obrócić te mordercze skłonności w coś może niekoniecznie dobrego, ale korzystnego dla słonecznego Miami? Nauczył więc małoletniego Dextera sposobów zabijania, zacierania śladów i umykania przed policją, następnie wbił do bezdusznego łba prosty kodeks. I tak to się zaczęło.

Nocami Dexter wyłapuje morderców, którzy wywinęli się prawu, następnie zabija ich w sterylny sposób, prawiąc przy okazji króciutkie kazanie. Ciała pochłania morze. A że pod latarnią najciemniej, dnie Dexter spędza pracując jako laborant policyjny i maskuje się jak tylko umie: odgrywa rolę dobrego brata i, świadom faktu, że psychopaci najczęściej żyją samotnie, nie bez wysiłku wdraża się w rolę przybranego ojca dwójki dzieci i cud chłopaka dla ich fajnej mamy. W rzeczywistości jest człowiekiem pustym, pozbawionym uczuć, któremu nawet seks nie sprawia przyjemności i choć w kolejnych sezonach scenarzyści próbują go uczłowieczyć, nie mamy wątpliwości: to bestia bez sumienia. Nie zdziwiłbym się, gdyby jego imię weszło do powszechnego użycia jako nazwa dla ucywilizowanego potwora.

Trudno stwierdzić, skąd Dexter czerpie taką samoświadomość - jakim cudem zdołał zrozumieć, że nie ma uczuć. Być może psychiatria zna odpowiedź na tę kwestię, ale gdybym nie rozróżniał barwy czerwonej od zielonej, żyłbym w słodkiej niewiedzy, aż wpadłbym pod rozpędzony samochód. Z uczuciami jeszcze trudniej. Psychopata najczęściej nie wie, że jest psychopatą, dokonując w sobie pomieszania wrażeń: jest mi z kimś dobrze, więc kocham tego kogoś (choć naprawdę nie umiem odczuwać miłości). Intuicja scenarzystów odsyła nas do postaci ojca, który pchnął naszego laboranta na drogę samopoznania.

Zapewne nie zdobyłby sympatii widzów, gdyby metodę zabijania zapożyczył z horrorów gore: ofiary dręczył tygodniami albo chociaż zabijał w szalenie wyszukany, wymyślny sposób. Nie. Dexterowi wystarcza pomieszczenie obłożone folią, unieruchomiony delikwent pośrodku, czasem jakiś detal, który przypomni mu, dlaczego musi umrzeć. Sam Dexter, w fartuchu, pobierający próbki krwi za pomocą skalpela, kojarzy się raczej z lekarzem wykonującym wyrok śmierci, nie psychopatycznym zabójcą: a jak się rozgada, zacznie tłumaczyć, czemu robi to, co robi, aż trudno nie przyklasnąć. Sympatyczna powierzchowność aktora, grającego - zresztą znakomicie - tę postać dopełnia resztę.

Ogromna popularność bohatera serialu wynika po części z ogromnego powodzenia, jakim cieszą się różnoracy zamaskowani mściciele, wyręczający niezdarną policję. W "Dexterze" policja akurat wyróżnia się skutecznością, chyba że przeszkodzi jej sam Dexter, a jego nie sposób zrównać z Batmanem, Zorro, Brudnym Harrym. Sens ich działań wydaje się podobny, ale to tylko pozory. Pozostali zabijając kierują się swoistym poczuciem sprawiedliwości lub pragnieniem wyrównania osobistych krzywd. Dexter pozostaje wolny od uczuć tych i innych, nie obchodzą go jego ofiary, ma świadomość, jak niewiele mu do nich brakuje i na dobrą sprawę mógłby rżnąć kogokolwiek: wie jednak, że kodeks, któremu służy, jest jedyną klatką powstrzymującą bestię, zaś uwolniona bestia prędzej lub później zostanie zabita. I ostatni walor: zabija przecież tych, o których nikt się nie upomni.

Z Batmanem i innymi herosami funkcjonującymi w cieniu łączy go (prócz zamiłowania do cienia właśnie) cecha zarezerwowana dotąd dla papieży. Nieomylność. Policjanci, prokuratorzy, sędziowie pozostają zaś od niej wolni.

Jeśli Dexter błądzi, to nigdy bez celu; zabija, a my mu ufamy: nie ma wątpliwości, że pod jego nóż trafił kolejny morderca lub zleceniodawca zbrodni. W efekcie ujawnia się zaskakujące wrażenie: gdy wreszcie załatwi kogoś przez przypadek, za to w samoobronie (początek trzeciego sezonu), widz zagryza palce z nadzieją, że ów trup miał coś na sumieniu, no, przynajmniej był seryjnym gwałcicielem: w ten sposób oczekuje się, że świat nagnie się do poczynań Dextera.

Dexterową nieomylność uzupełnia mocny kręgosłup moralny. Oczywiście, nasz morderczy laborant nie zdradza żadnych odruchów sumienia i wszystko zasadza na kalkulacji: bycie dobrym bratem, czułym ojcem i troskliwym kochankiem zwyczajnie mu się kalkuluje, poza tym funkcjonując wśród ludzi z hurtową liczbą szkieletów w szafie lepiej sprawiać raczej dobroduszne wrażenie. Pozbawiony odruchów serca nie popełnia drobnych draństw czy łajdactw wynikłych z namiętności, słowem - popełniając nieludzkie wręcz grzechy (kilkadziesiąt trupów to sporo), jest wolny od ludzkiej grzeszności i nawet seks uprawia, bo musi. Oto facet, który nie pije, nie pali, nie robi awantur, do tego jest schludny po obłęd i przystojny niczym diabeł, ot, raz na czas jakiś musi sobie zabić łajdaka większego od siebie - ile kobiet mając do wyboru pieniacza i fleję nie postawiłoby jednak na dobrego Dextera?

***

Tego człowieka o żelaznej, zbudowanej na trosce o siebie moralności musi spotkać kuszenie: tu wąż przybiera postać Leili, na wpół obłąkanej artystki, podpalaczki, terapeutki - kobiety wielu dziwnych profesji. W jej towarzystwie Dexter powoli traci swoją skorupę, zaczyna czuć się rozumiany, nawet seks go cieszy i nawet rozważa zaprzestanie zabijania: wówczas drżymy o niego, pragnąc, by uniknął normalności i dalej robił to, w czym jest najlepszy. Ujawnia się też możliwość porzucenia rodziny, co - w odróżnieniu od zabijania - jest dla widza nie do przyjęcia. Kuszenie przez Leilę kończy się niepowodzeniem, sam Dexter utwierdza się w sensowności dotychczasowego życia, a nawet wraca do niego z rosnącym zaangażowaniem.

Co najważniejsze: Dexter oferuje nam poczucie kompletności świata, a przynajmniej zwiększa poczucie bezpieczeństwa. Po prostu rzeczywistość, w której funkcjonuje, jest dla mnie bardziej przyjazna, oczywiście, dopóki sam nie zajmę się zabijaniem, awansując w ten sposób do grona potencjalnych ofiar. Policja, inne służby porządkowe, wreszcie prokuratura oraz sądy charakteryzują się mniejszą lub większą omylnością, wskutek czego czasem wypuszczą jakiegoś łajdaka. Teraz będzie chodził bezkarny - w serialowym świecie porządek zrobi z nim Dexter. Za takim światem ludzie tęsknią.

Dotychczas odpowiedzią na te tęsknoty byli superbohaterowie (Brudny Harry tylko nagina prawo, a Charles Bronson w "Życzeniu śmierci" prowadzi osobistą wendetę, która dobiegnie kiedyś końca) i stąd też ich niesłabnąca popularność od lat 30. XX w. Ci jednak nie funkcjonują w naszej rzeczywistości. Sama ich obecność przywołuje potwory: Jokera, Zielonego Goblina i wielu innych, następnie wysiłki naszych herosów koncentrują się na walce z tymi nadludzkimi postaciami. Tymczasem Jokerów w naszym świecie nie ma, są zwyczajni bandyci, na których Batmanowi brakuje już czasu. Zajmuje się nimi Dexter.

W tym sensie psychopata i wielokrotny morderca okazuje się nie tylko zwieńczeniem (może tylko węzłowym punktem - co jednak przyjdzie dalej?) rozwoju pewnej postaci w popkulturze i trzeba przyznać, że umknął daleko od poczciwego Zorro - zarazem oferuje poczucie bezpieczeństwa i spełnia potrzebę sprawiedliwości. Oczywiście, wedle współczesnych standardów.

"Dexter" - amerykański serial kryminalny stworzony na podstawie powieści Jeffa Lindsaya "Demony dobrego Dextera"; reż. Michael Cuesta, Steve Shill, Tony Goldwyn, wyst. Michael C. Hall, Jennifer C. Carpenter, Julie Benz i inni, prod. USA 2006-2009 (4 sezony). TVN 7 emituje w piątki o 23.10 kolejne odcinki "Dextera 2".

Łukasz Orbitowski (ur. 1977) jest autorem siedmiu zbiorów opowiadań i powieści: "Złe wybrzeża" (1999), "Szeroki, głęboki, wymalować wszystko" (2002), "Wigilijne psy" (2005), "Horror show" (2006), "Tracę ciepło" (2007), "Święty Wrocław" (2009), wraz z Jarosławem Urbaniukiem "Pies i Klecha" (2007). Napisał także książkę dla dzieci "Prezes i Kreska. Jak koty tłumaczą sobie świat" (2008). Studiował filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim, od lat mieszka w Krakowie. Więcej na www.orbitowski.pl.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2009