Bandyci z zasadami

"Sons of Anarchy" to serial, w którym gang uosabia konserwatywne wartości. Liczne mordobicia okazują się w nim sposobem walki ze zdemoralizowaną codziennością.

18.05.2010

Czyta się kilka minut

Plakat serialu "Sons of Anarchy" / materiały nadawcy /
Plakat serialu "Sons of Anarchy" / materiały nadawcy /

Rodzinność, rozumiana jako bezgraniczne poświęcenie dla bliskich. Honor. Zaufanie i lojalność wobec ludzi, którym coś zawdzięczamy. Prawdomówność. Solidarność międzyludzka. Te wartości zdają się być w defensywie, wyparte przez kulturę używania. Niemniej tęsknimy do nich i chciałoby się znaleźć miejsce, gdzie wciąż są respektowane. Nic prostszego! Wystarczy wstąpić do motocyklowego gangu.

Witajcie w Charming, w Kalifornii, mieścinie z amerykańskiego snu. Wzdłuż szerokich ulic pysznią się jasne domy, w nich uśmiechnięci obywatele cieszą się ze swej praworządności. Ale najważniejszym miejscem w Charming jest warsztat samochodowy z siedzibą klubu motocyklowego "Sons of Anarchy". Motor to rzecz ważna, magiczna z punktu widzenia profana, lecz nie o motory tutaj chodzi. Synowie Anarchii to brutalni gangsterzy, handlarze bronią, toczący krwawe wojny z konkurencyjnymi gangami. Klubem rządzi Clay, stary wyga, ograniczony, lecz niepozbawiony sprytu bandzior, zdolny zapewnić w mieście status quo. Rywalizuje z nim Jax, młody gniewny, który znalazł pamiętnik swego zmarłego ojca i uznał, że należy klub zreformować, zminimalizować przemoc i wejść w legalne interesy, choćby w kręcenie filmów porno.

Fakt, że matka Jaxa jest teraz żoną Claya, ustawia niemal hamletowski czworokąt, z ojcowskim pamiętnikiem w roli ducha. Odbiciem pary Clay-Jax są dwaj gliniarze, jeden stary, skorumpowany i bardzo chory, drugi młody, uczciwy i kipiący zdrowiem. Pouczające. Klub to galeria morderczych osobowości. Psychopata Tig, gruby Bobby, który równie dobrze radzi sobie ze spluwą, jak z przebieraniem się za Elvisa, chłop wyrzucony z IRA, narwany świeżak i wielu innych. Do tego dochodzą gangi indiańskie, murzyńskie, plus intensywna obecność skinheadów, koncentrujących się na wytwarzaniu amfetaminy.

Innymi słowy - życie w Charming przypomina potańcówkę w składzie nitrogliceryny.

"Sons of Anarchy" korzysta z rozwiązań użytych wcześniej w "Świecie gliniarzy" (oba seriale stworzył Kurt Sutter), "Dexterze" i innych produkcjach z łotrami w roli głównej. Nasi motocykliści są źli w najprostszym sensie tego słowa. Zabijają, kradną, handlują bronią, z której, jak można się domyśleć, zostanie zastrzelony gliniarz albo ojciec rodziny. Żeby było mało, są nadzwyczaj zdolni w korumpowaniu i zastraszaniu uczciwych obywateli, wskutek czego ci przestają być uczciwymi obywatelami. Folgują sadystycznym skłonnościom, angażują się w branżę porno, nieustannie domagają się zemsty - nawet na swoich. A widz nieustannie im kibicuje.

Podobne odczucia towarzyszyły oglądaniu "Dextera". Ale morderca z Miami działał w zasadzie jako obrońca mojego porządku. Eliminował szumowiny, realizując społeczny interes. Tu inaczej, motocykliści, aby realizować swoje brudne sprawy, potrzebują względnego spokoju, to znaczy podporządkowania sobie lub usunięcia innych gangów, nie mogą też przesadzić z przemocą - lokalna policja siedzi w kieszeni Claya, ingerencja federalnych oznacza katastrofę.

Pojawienie się agentki June Stahl, zimnej, krótkowzrocznej kobiety, wywołuje prawdziwą lawinę nieszczęść. Jeszcze większe tragedie generuje niespodziewana aktywność wielkomiejskiego gangstera, realizującego swoje wielomilionowe interesy profesjonalnie, w odróżnieniu od amatorki za drobne, którą uprawiają motocykliści. Ale to ich woła się na pomoc.

Po części sympatia do bandytów na motorach rodzi się z ich rodzinności, umiłowania wartości konserwatywnych. Życie Jaxa nie ulega specjalnej zmianie w momencie narodzin syna (wciąż pije i strzela do ludzi, tyle że rozumniej), ale w chwili, gdy zagrożone jest dziecko, cała ekipa porzuca swoje zadania i spieszy na ratunek.

Brutalny konserwatyzm serialu być może koresponduje z wizją świata niektórych Amerykanów, zaś postępowa młodzież najwyżej się zdziwi, życzliwie odnosząc się do wartkiej akcji napędzanej strzelaniną. Realizacyjnie "Sons of Anarchy" plasuje się w rejonach majstersztyku, oferuje jednak coś więcej, istotny szczegół wkomponowany w zasady funkcjonowania klubu. Przyjmijmy na chwilę, że krytycy nowoczesnego społeczeństwa mają rację: rosnąca liczba rozwodów wskazuje na rozkład rodziny, tej zwykłej, rodzice plus dzieci, bo tę wielopokoleniową dawno pogrzebano; przyjaźń jako wartość przyniosła rozczarowanie, związek partnerski okazał się jętką jednodniówką. Gang staje się alternatywą dla zdemoralizowanej codzienności.

Inicjacja zapewne nie należy do najprzyjemniejszych, trzeba odbębnić okres próbny, co może skończyć się śmiercią. Jeśli przetrwam, otrzymam rodzinę za cenę lojalności. Muszę wykonywać zadania na potrzeby klubu, ryzykując wolnością i zdrowiem, za to mam prawo głosu i wiem, że kto inny nadstawi za mnie karku. Towarzystwo, opieka i zrozumienie - to oferuje rodzina, tym razem z wyboru. Z punktu widzenia wygodnej jednostki gang daje coś jeszcze. Mama chce, żebym znalazł sobie pracę. Ojciec - lepszą dziewczynę. Powinienem jakoś się zmienić, być lepszym człowiekiem, czy raczej dopasować się do oczekiwań ludzi, którzy mnie wychowali i z tego tytułu wydaje im się, że mają prawo czegoś ode mnie żądać. Klub inaczej. Mogę być złodziejem, mordercą, zdradzać swoją kobietę oraz nieustannie dłubać w nosie. Nic to. Jestem akceptowany ze swoimi przywarami (może dłubanie zostałoby jednak ukarane), nikt nad głową nie trzeszczy. Dopóki jestem lojalny wobec klubu.

Takie postawienie sprawy rodzi sytuacje pozornie niewiarygodne. Nie wdając się w szczegóły, wskutek pomyłki jeden członek gangu zastrzelił drugiemu kogoś bardzo bliskiego. Najbliższego nawet. Rzecz zamieciono pod dywan, wyszła parę odcinków dalej i wszystko wskazywało, że nie obejdzie się bez trupów. Panowie zeszli się, pookładali po mordach, właściwie tyle. Siedzą do dziś przy wspólnym stole.

Najpierw poczułem się oszukany: logika i charakter bandyty wskazują na konieczność pomszczenia krzywdy. Morderca winien być zastrzelony, a tu nie. Olśnienie przyszło później, scenarzyści nie zrobili błędu. Taka jest potęga klubu. Znosi największe nawet spory, gładzi krzywdy i daje szansę na wybaczenie zbrodni, których my, widzowie, raczej nie zdołalibyśmy odpuścić.

Parę słów o obsadzie - rzadko zdarza się równie udany dobór aktorów. Charlie Hunnam w roli zbuntowanego Jaxa jest twardy i śliczny jak trzeba. Spore wrażenie robi Mitch Pigelli, pamiętny Skinner z "X-files", tu głupkowaty szef gangu skinheadów, malowniczo ozdobiony nazistowskimi tatuażami. Ale cały serial należy do duetu małżeńskiego w wieku średnim. Ron Perlman ("Hellboy") jako bezwzględny Clay wypełnia sobą ekran, budząc szacunek, grozę, a nawet współczucie - oto szef bandy łotrów co się zowie. Katey Sagal pamiętamy głównie jako roztrzepaną panią Bundy z amerykańskiego sitcomu. Jej Gemma to kobieta ze stali, co zjadłaby wszystkich motocyklistów bez popitki, do tego w pełni świadoma swojej potworności. Niesamowite zaskoczenie - tą rolą, tą opowieścią. Kobiety twardsze od facetów. Gangsterzy w obronie rodzinności.

Sezon trzeci wkrótce. A Charming oznacza "uroczy".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2010