Przeprosiny, pieniądze, problem

Maj 2001: Licealistka Zuzanna Radzik dowiaduje się, że w Księgarni Patriotycznej Antyk w podziemiach warszawskiego kościoła Wszystkich Świętych sprzedaje się m.in. książki antysemickie. Wkrótce rozpoczynają się jej wielomiesięczne wędrówki do urzędników warszawskiej Kurii i miejscowych biskupów, których przekonuje, że coś tak niezgodnego z Ewangelią nie może się ostać w Kościele.

Drogi Adamie,

przepraszam za poufałość, ale nikt z moich znajomych i przyjaciół nie wierzy, że my się znamy. A tak jest naprawdę. Stawiając takie pytanie ludzie, którzy mnie znają, nie mogą uwierzyć, że ktoś, kto mnie zna, pozwala pisać “takie rzeczy przeciwko mnie". Nie zamierzam dyskutować z człowiekiem, który wyraźnie nazywa mnie kłamcą. A jest to ten sam człowiek, który towarzyszył Ci w czasie wywiadu dla “Tygodnika Powszechnego", którego udzieliłem Wam w moim mieszkaniu. To On podejrzewał mnie, że przyjaciół-Żydów ks. Jerzego wykluczyłem z udziału w procesie [beatyfikacyjnym - red.]. Na Twoją propozycję - późniejszą - pominęliśmy ten moment w wywiadzie. Nie dopuszczam się kłamstw - byłeś tego świadkiem. Jako Kapłan wiesz, że nie można wydawać sądu o kimś na podstawie tego, że ktoś tak powiedział. Trzeba zapytać zainteresowanego - a ja nigdy dziennikarzom nie odmawiam odpowiedzi. W ciągu kilkunastu miesięcy zebrało się ponad 120 wywiadów i informacji, za które otrzymałem podziękowania. Czy z kimś, kto kłamie, kto nie ma odwagi przyznać się do kłamstwa, czyniliby ludzie tyle wywiadów?

Wiesz dobrze, że od śmierci śp. Kisiela nie czytam “Tygodnika Powszechnego". Przewodniczyłem na Powązkach temu pogrzebowi - przemawiałem. Nie odmówiłem wywiadu, o który Ty prosiłeś. Odpowiem i dzisiaj na każde postawione mi pytanie. Oświadczam z odpowiedzialnością w sumieniu:

1. Panu Królakowi nie udzielałem wywiadu. Prowadziłem z nim rozmowę telefoniczną, używałem czasem mocnych słów, niespodziewanie zakończyłem rozmowę. Po przeczytaniu opracowania Pana Królaka prosiłem o zamieszczenie informacji, że nie jest to wywiad, że cytowane zdania nie są autoryzowane. Czy żądałem tak wiele? Gdy pewna stacja telewizyjna prosiła o wypowiedź, postawiłem moje wymagania: na żywo albo autoryzowana. Usłyszałem wtedy: ksiądz wie, że jest to niemożliwe, dziękujemy. Czy nie mam prawa oczekiwać tego od KAI-u?

2. Nie będę mówił nic na temat wypowiedzi ks. Jana Twardowskiego ani tych wcześniejszych, dzisiejszych czy jutrzejszych. Ks. Twardowski pozostanie dla mnie zawsze wielkim poetą, nie przestanę Go szanować niezależnie od tego, kto stanie przy Jego łóżku.

3. Proszę, aby nie utożsamiano moich poglądów z poglądami fundacji Antyk. Jest to fundacja zarejestrowana, ma osobowość, odpowiada za swoje czyny. Jest to odpowiedzialność prawna i moralna. Podjąłem współpracę z panią prokurator, odpowiedziałem na wszystkie postawione na piśmie pytania. Wyraziłem gotowość współpracy w wykrywaniu przestępstwa, jeżeli takie nastąpiło.

4. Mam wielu przyjaciół i znajomych Żydów w kraju i za granicą. Są to Żydzi, którzy w parafii mieszkają od wielu lat lub Ci, którym udzielono pomocy w trudnych dniach okupacji. Nie pozwalajmy niszczyć tych więzi, nie twórzmy antysemityzmu przez nieodpowiedzialne wypowiedzi. Wczoraj Żydzi, którzy darzą nasz Kościół Wszystkich Świętych szacunkiem, złożyli ofiarę na planowany pomnik Polakom ratującym Żydów.

5. Zobowiązany jestem wobec “Tygodnika", aby powiedzieć, że zaproponowano mi pieniądze, aby “spłacić Antyk". Przekazałem tę informację naszej fundacji, której celem jest ratowanie zabytków w Kościele Wszystkich Świętych. Fundacja stwierdziła, że nie może przyjąć tych pieniędzy.

Liczę na zamieszczenie moich wyjaśnień w “Tygodniku Powszechnym". Nie liczę na przeproszenie, formalnie mnie nie interesuje; decyzja w sumieniu należy do każdego z nas.

Z należną wdzięcznością

Ks. Zdzisław Król

(proboszcz parafii pw. Wszystkich Świętych w Warszawie)

Drogi Zdzisławie,

na wstępie chciałbym wyjaśnić, dlaczego Twój list - datowany 12 lutego - zamieszczamy z opóźnieniem. Odpowiedziałem na niego prywatnie. Napisałem na zakończenie: “Prosisz o opublikowanie Twego listu. Możemy, nawet mamy obowiązek go opublikować, oczywiście z naszą odpowiedzią. Wyznam, że bardzo nie chcę podejmować na łamach takiego sporu. Stąd mój list. Jeśli uznasz, że jednak list Twój mamy wydrukować, daj znać i wydrukujemy". Teraz poprosiłeś o opublikowanie, więc publikujemy i odpowiadamy.

Najpierw muszę stanąć w obronie mego kolegi Michała Okońskiego, którego określasz jako “człowieka, który wyraźnie nazywa mnie kłamcą". Tomasz Królak, szef działu krajowego Katolickiej Agencji Informacyjnej, oświadczył, że w swojej depeszy posłużył się - WYŁĄCZNIE i WIERNIE - słowami i sformułowaniami, których użyłeś w rozmowie z nim. Dzwoniąc, nie ukrywał, że prosi Cię o wypowiedź w sprawie wywołanej naszym listem otwartym do Księdza Prymasa. O ile wiem, nadal przechowuje taśmę magnetofonową z jej zapisem. Nie ma na niej słów, których użyłeś w wywiadzie dla “Niedzieli" (“Pan Tomasz Królak napisał, że zgadzam się rozstrzelać »Antyk«. Ja nie będę nikogo rozstrzeliwał"). Okoński podsumował sytuację: “Ksiądz mówi, że dziennikarz coś napisał. Dziennikarz mówi, że nie napisał, a sprawdzenie tego jest banalnie proste (np. dzięki taśmie magnetofonowej z zapisem ich rozmowy). Ksiądz nie przyzna się do błędu. Kropka".

Wspominasz o rozmowie na temat procesu beatyfikacyjnego ks. Jerzego. To, co przypisujesz Okońskiemu, na tyle mnie zaskoczyło, że odszukałem w archiwum jej zapis jeszcze przed skrótami i autoryzacją. Pytając o przyjaciół Jerzego, mieliśmy na myśli Annę Szaniawską i Stefana Bratkowskiego. Dlaczego uważasz, że Okoński podejrzewał wykluczenie przyjaciół-Żydów? Pytania przygotowywaliśmy razem i mogę zaręczyć, że to nam do głowy nie przyszło.

Choć wstrzymujesz się od komentowania wypowiedzi ks. Jana Twardowskiego, muszę do niej wrócić. Zarzuciłeś inicjatorom listu do Prymasa paskudną manipulację: “Ks. Jan Twardowski nie wiedział, że ten list podpisał - mówiłeś w wywiadzie dla “Niedzieli". - Gdy siostry zakonne spytały go o ten podpis, powiedział: »Dawałem dedykacje na książkach, ale nic takiego nie podpisywałem«". Po opublikowaniu w “Niedzieli" oświadczenia ks. Twardowskiego (“W związku z wypowiedzią Księdza Infułata Zdzisława Króla w 2. numerze »Niedzieli« wyjaśniam, że list protestacyjny do Księdza Prymasa w sprawie księgarni »Antyk« podpisałem świadomie"), ograniczasz się do stwierdzenia, że pozostanie on dla Ciebie wielkim poetą “niezależnie od tego, kto stanie przy jego łóżku". Zastanawiam się, co to właściwie znaczy.

Ale wróćmy do meritum sprawy. To, że w kościele (w tym właśnie kościele, i w ogóle w jakimkolwiek) można prowadzić sprzedaż książek antysemickich, budzi zgorszenie i oburzenie. Orzeczenie, że z punktu widzenia prawa nie ma w tym przestępstwa, nie zmienia wymowy faktu, który jest odczytywany jako wspieranie przez Kościół antysemityzmu. Dlatego z ulgą przeczytałem w KAI Twoją wypowiedź: “Powiedziałem kiedyś Księdzu Prymasowi, że gdyby ktoś dał mi pieniądze na zwrócenie im [tzn. fundacji “Antyk"] za remont, to chętnie bym się z nimi rozstał. Szukam jak najszybszego rozwiązania". Sprawa nareszcie wydała mi się zrozumiała. Zwłaszcza, że na racje finansowe powołał się też Ksiądz Prymas w pół-urzędowej rozmowie z osobą, która z racji pełnionych funkcji jest najbardziej kompetentna do omawiania tego rodzaju spraw. Stąd “Tygodnikowa" propozycja nie tyle przekazania pieniędzy (nie mamy ich zbyt wiele!), co pomocy w ich zgromadzeniu. Przekazałem Ci ją w prywatnym liście, nie chcąc bez porozumienia z Tobą mówić o tym publicznie. Na mój list - nie mówiąc nic o tym, czy taka pomoc jest potrzebna, czy nie - odpowiedziała Fundacja Na Rzecz Renowacji Zabytkowego Kościoła Wszystkich Świętych w Warszawie. Poinformowała, że pomocy nie przyjmie, bo oparliśmy się na nieautoryzowanym wywiadzie z Tobą. Dziwna odpowiedź, bo co mnie w końcu obchodzi, czy wywiad był autoryzowany, czy nie. Chodziło o to, czy można pomóc w rozwiązaniu sprawy. Dodam, że po publikacji KAI dzwoniłem do Ciebie kilka razy. Zawsze włączała się sekretarka. Nagrałem prośbę o telefon do mnie, mówiąc, że chodzi właśnie o tę wypowiedź i ewentualną pomoc w zebraniu pieniędzy. Na telefon nie odpowiedziałeś.

Daleki jestem od utożsamiania Twoich poglądów z poglądami fundacji Antyk. Nie neguję też praw Antyku do własnych poglądów, nawet jeśli różnią się od moich, a po doświadczeniach lat komunizmu wiem, co znaczy represjonowanie za przekonania. Uważam tylko, że lokalizacja tej księgarni w podziemiach katolickiej świątyni fatalnie wpływa na obraz Kościoła. To nie jest ani walka z Antykiem, ani walka z kościołem Wszystkich Świętych, ale protest przeciwko lokalizacji księgarni w pomieszczeniach kościelnych. Napisałem na początku dyskusji w “TP" i powtarzam (jako że - jak napisałeś - “Tygodnika" od śmierci Kisiela nie czytujesz): “Nasuwa się pytanie, czy z podobną delikatnością i tolerancją byłby traktowany podnajemca, gdyby np. rozpoczął sprzedaż materiałów pornograficznych?".

Wyjaśnienie, że sąd nie znalazł tu znamion przestępstwa nie jest, niestety, wystarczające. W moim przekonaniu potrzebny byłby jednoznaczny gest: albo przeniesienie księgarni na teren neutralny, albo autorytatywne oświadczenie, że żadnych antysemickich książek w niej nie ma i nie będzie (czy Ty byś miał składać takie oświadczenie, zwłaszcza po wielokrotnym stwierdzeniu, że za książki odpowiada sama księgarnia? Nie wiem). Obawiam się, że bez tego napięcie wokół sprawy będzie trwało i co jakiś czas wybuchało kolejną awanturą.

Chcę Cię zapewnić, że nie chodzi nam o “dokładanie" komukolwiek, ale o dobro, w imię którego Jan Paweł II napisał do karmelitanek w Oświęcimiu z prośbą, żeby się wyprowadziły. Kwestia nie w tym, kto kogo i za co ma przepraszać, ale w rozwiązaniu rzeczywistego problemu, rozwiązaniu w duchu miłości. Wierzę, że nad tym pracujesz.

Serdecznie Cię pozdrawiam i zapewniam, że niezależnie od sprawy “Antyku" zachowuję starą sympatię i szacunek.

Ks. Adam Boniecki

---ramka 332992|strona|1---

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2004