Przeciwnik wasz, diabeł, krąży

Irytuje mnie przypisywanie polskiemu Kościołowi ogromnego wpływu na społeczeństwo – a więc i odpowiedzialności za jego wszystkie naganne postawy.

19.08.2019

Czyta się kilka minut

 /
/

Oczywiście ludzie biją brawo, gdy z ambony słyszą potwierdzenie swoich fobii i uprzedzeń, ale kiedy usłyszą, co papież, najwyższy autorytet Kościoła, mówi np. o stosunku do uchodźców, entuzjazm jest wyraźnie mniejszy. Na niektórych działa jeszcze autorytet konkretnych kościelnych postaci, kiedyś prymasa Wyszyńskiego, Jana Pawła II, a dziś, toutes proportions ­gardées, księdza Rydzyka. Nie jest to jednak żaden „rząd dusz”. Nie te czasy.

Piszę to, przypominając sobie rok ósmy Wielkiej Nowenny (1964/65), poświęcony „na walkę z narodowymi wadami: pijaństwem, lenistwem, marnotrawstwem”. Albo słowa bp. Tadeusza Bronakowskiego, przewodniczącego Zespołu KEP ds. Apostolstwa Trzeźwości, o tym, że „sierpień jako miesiąc abstynencji jest przeżywany od 1984 r. ze względu na przypadające w tym czasie święta maryjne i rocznicę odnowienia Jasnogórskich Ślubów Narodu”. Zważywszy na fakt, że od tego czasu spożycie alkoholu znacznie wzrosło, można zwątpić w siły rzekomego wpływu Kościoła na nasze społeczeństwo.

Nie chcę przez to kwestionować znaczenia „miesiąca trzeźwości” ani Wielkiej Nowenny. Gdyby nie działalność Kościoła, to przypadająca na statystycznego Polaka porcja czystego alkoholu byłaby jeszcze większa. Sierpniowa wstrzemięźliwość tych, którzy ją podejmują (na ogół zresztą nie są to alkoholicy), ma znaczenie – to również gest solidarności z ofiarami alkoholizmu. We wczesnych latach 70. XX w., kiedy w Rzymie były jeszcze osiedla nędzy Acquedotto Felice i Tor Fiscale, podobne do brazylijskich faweli, spotkałem w nich księdza, don Sil­vio, który mieszkając tak, jak jego ­sąsiedzi baracatti, nie używał i nie podawał do posiłków wina. On i wspierający go wolontariusze ze wspólnoty focolarich byli abstynentami właśnie po to, aby okazać solidarność z mieszkającymi tu rodzinami alkoholików.

Takie gesty jak „miesiąc trzeźwości” są potrzebne. Kościół od dawna angażuje się też jednak w konkretne działania. Przykładowo: Licheń. W 1999 r., z okazji wizyty Jana Pawła II, zapoczątkowane tu wcześniej inicjatywy przybrały postać profesjonalnego Licheńskiego Centrum Pomocy Rodzinie i Osobom Uzależnionym. Posługujący pielgrzymom marianie wiedzieli, że przychodzący do nich skruszeni alkoholicy, a także ich udręczone rodziny potrzebują nie tyle pobożnych pouczeń, co konkretnej pomocy. Od ponad dwudziestu lat księża, zamiast powtarzać bezsilne słowa, kierują tych ludzi do Centrum. Takich miejsc jak Licheń jest wiele. Wybrałem ten przykład (nieco pro domo sua), by przypomnieć, że Licheń to nie tylko zdjęty z pomnika kustosz, ale wiele ludzi i dzieł (np. istniejące na terenie sanktuarium hospicjum) służących ludziom.

Niestety, ani państwo, ani Kościół nie uporały się w Polsce z alkoholizmem. Państwo zawsze było i jest kuszone dochodami z akcyzy (wpływy z akcyzy i VAT-u za alkohol oraz wyroby tytoniowe wynoszą ok. 40 mld złotych rocznie), Kościół zaś swoje działania obronne ostatnio skupił na „tęczowym niebezpieczeństwie”. Nadal jednak społecznych inicjatyw kościelnych służących najsłabszym są w Polsce tysiące. Media ogólnopolskie milczą o nich, jeżeli nie zostaną ujawnione w nich jakieś nadużycia. Media lokalne nie mogą ich przemilczać – są zbyt ważne i obecne w życiu społeczności.

Pierwszy papież św. Piotr pisał do pierwszych chrześcijan: „Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając, kogo pożreć” (1 P 5, 8). On wiedział, że nietrzeźwość jest diabelnie niebezpieczna. ©℗


CZYTAJ TAKŻE:

CO NAM PŁYWA W KIELISZKU: W Polsce spożycie alkoholu na głowę nie należy do najwyższych w Europie. A mimo to najważniejsze pytanie o picie wciąż brzmi u nas: „ile?”, a nie – „po co?”.

KRZYSZTOF BRZÓZKA, były dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych: Jeśli chodzi o alkohol, jesteśmy w tym samym miejscu, w którym przemysł tytoniowy był w latach 70. Kowboj w reklamie jeszcze się uśmiecha z petem w zębach, ale producenci już wiedzą, jakie szkody ich wyroby wyrządzają konsumentom.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 34/2019