Protesty

W niedzielne przedpołudnie w Mariańskim Parku natykam się na niezwykłe ołtarze: stojaki, na których starsze kobiety w chustkach rozkładają święte wizerunki.

18.10.2011

Czyta się kilka minut

Okazuje się, że to mała demonstracja: "Precz z paszportami biometrycznymi", głosi napis umieszczony pod św. Jerzym. W ogóle w Kijowie co rusz spotykam jakichś protestujących. Na Chreszczatyku, dwie przecznice od Majdanu Niezależności, od wielu miesięcy stoją obok siebie namioty zwolenników i przeciwników Julii Tymoszenko. Niedługo przed ogłoszeniem wyroku to osobliwe miasteczko wygląda na zmęczone przedłużającym się wiecowaniem. Jedynym ruchomym elementem w obozie obrońców byłej pani premier jest kołysząca się kukła Ołeha Kałasznikowa, deputowanego Partii Regionów, który zorganizował kontrmanifestację. Z kolei pod siedzibą prezydenta Janukowycza kilkadziesiąt osób protestuje przeciwko obniżaniu emerytur i wydatków na służbę zdrowia. "Prezydencie, wysłuchaj nas!", krzyczą zza barierek, ale odpowiada im tylko echo.

Tak, z tego jednego prawa - prawa do protestu - Ukraińcy mogą korzystać do woli. I korzystają. Tyle że robią to z rosnącym poczuciem beznadziejności.

Co z tego, że niektóre z tych protestów pokażą telewizje zachodniej Europy? Protestujący nie wierzą już, że kogokolwiek to obejdzie. "Zachodzie, dlaczego nie bronisz Julii Tymoszenko?!", czytam na jednym z transparentów. Problem w tym, że sami Ukraińcy nie wiedzą, czy bronić byłej premier i w imię czego. W końcu - myślą sobie - to wojna na szczytach władzy, która w życiu przeciętnego obywatela niewiele zmieni. Czy t a m będzie Juszczenko, czy Janukowycz, i tak do szpitala trzeba pójść z kieszeniami pełnymi hrywien (lub lepiej euro), starając się o pracę trzeba przygotować stosowny prezent, a celnikowi dać w łapę, żeby przymknął oko na dodatkowy karton papierosów. Od kilku rozmówców słyszę to samo: "Za Kuczmy trzeba było ciężarówkę pieniędzy zawieźć wiadomo gdzie i sprawa była załatwiona. Po rewolucji wszystko się zmieniło: potrzebowałeś dwie ciężarówki pieniędzy, nie wiadomo było, gdzie je zawieźć, a jeśli nawet zawiozłeś, i tak nie byłeś pewien, czy załatwią...".

"Ukraińcy tradycyjnie obawiają się zmian, bo w ich życiu prawie nigdy nic nie zmieniało się na lepsze", czytam w eseju Jurka Prochaśki. Dlatego zresztą nie spieszą się z likwidowaniem śladów po komunizmie. W centrum Kijowa, na bulwarze Tarasa Szewczenki, stoi pomnik Lenina z czerwonego marmuru. Kiedy tamtędy przechodziłem, pilnował go jeden policjant i jeden sympatyk (członek?) partii komunistycznej, który u stóp wodza rewolucji rozbił czerwony namiot. Według Prochaśki, rozsiane po całym kraju pomniki Lenina pełnią funkcję "porządkującą i kosmiczną: zapewniają ciągłość czasu, jego cykliczną powtarzalność, chronią świat mitologiczny przed historią z jej nieuniknionymi kataklizmami, rewizjami i traumami".

Obecność (i wszechmocność) władzy czuć na każdym kroku. Pojechałem do Kijowa w związku z akcją "Wiersze w metrze": 30 polskich wierszy w przekładzie na ukraiński zawisło na stacjach podziemnej kolei. Ściślej rzecz biorąc - tyle zawisłoby, bo dwa nie zawisły. Okazało się, że miał do nich zastrzeżenia zatrudniony przez metro... psycholog. Zdaniem psychologa, zbyt depresyjnie działałyby na pasażerów. Wśród odrzuconych był wiersz Marzanny Kielar, którą zaproszono do ukraińskiej stolicy razem z Ryszardem Krynickim i ze mną. "Widzisz - mówię do Marzanny - po co pisać smutne?! My z panem Ryszardem same wesołe pisujemy...". "I dlatego wieszają nas we wszystkich metrach świata", niespodziewanie ożywił się pan Ryszard. Wyszliśmy na ulicę. Miasto szykowało się do przyjęcia nowych gości; do Kijowa mieli przylecieć Michel Platini i Britney Spears.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2011