Prezydent wszystkich Polaków?

Cuda się zdarzają, także w polityce. Ale choć do wyborów parlamentarnych zostało jeszcze kilkanaście dni, a do prezydenckich miesiąc, karty wydają się rozdane. Tak przynajmniej uważa prezydent Aleksander Kwaśniewski, który kilka dni temu w radiowym wywiadzie przyznał, że w demokracji nie zawsze wygrywa ten, kogo on chciałby widzieć zwycięzcą. Specjaliści od marketingu objaśniają na różne sposoby ów sprint Donalda Tuska. Najwięcej mówi się o jego sprawnej kampanii. Spece od public relations nie powinni jednak nie doceniać społeczeństwa. Przyczyna wzrostu notowań Tuska wydaje się głębsza: to chyba on trafnie rozpoznał oczekiwania wyborców.

18.09.2005

Czyta się kilka minut

Te zaś są dwojakiej natury. Po pierwsze, Polacy chcą zmiany. Dosyć mają SLD i afer na najwyższym szczeblu. Także prezydent Kwaśniewski postrzegany jest jeśli nie jako patron układów finansowo-politycznych, to przynajmniej jako ktoś, kto musiał wiedzieć o wielu sprawach, ale niewiele robił, by coś zmienić. W takiej atmosferze nie ma łatwo Włodzimierz Cimoszewicz, prezentowany (początkowo) jako “następca" Kwaśniewskiego. Tym bardziej, że kandydat SLD - lansowany jako człowiek wiarygodny i uczciwy - stracił etyczną integralność. Nie chodzi o zarzuty Anny Jaruckiej, ale o to, że ujrzeliśmy polityka, który poniewczasie zmuszony był przyznać, iż kilka lat temu, zaraz po złożeniu państwowej funkcji, grał na giełdzie sumami dla przeciętnego obywatela niewyobrażalnymi. Gra na giełdzie nie jest karalna, ale to, co nie jest prawnie politykowi zakazane, nie musi być etyczne: politykowi wolno jednak mniej. A jeśli już odchodzi się z funkcji ministerialnej i rzuca się w wir giełdy, to do polityki chyba nie powinno być już powrotu. Nie, nawet bez Jaruckiej, giełdy i błogosławieństwa Kwaśniewskiego Cimoszewicz nie mógł być “kandydatem zmiany".

Także Lech Kaczyński najwyraźniej źle zinterpretował społeczne oczekiwania. Owszem, zapowiadał zmianę, ale czyniąc to, bardzo ostro polaryzował. Mottem jego kampanii był (teraz chyba wyciszany) podział na dwie Polski. Idealnym przeciwnikiem byłby tu Cimoszewicz - mówiąc hasłami PiS-u: “Polska Rywina" kontra “IV Rzeczpospolita". A gdzie dwóch się biło, wyskoczył Tusk: kandydat zapowiadający zmianę, ale nie tak radykalną jak PiS; odwołujący się do wizji nowoczesnej Polski w Europie (jak Cimoszewicz), ale z akcentem na pamięć historyczną i tradycję. I gdyby dziś wśród trzech poważnych kandydatów - Tusk, Kaczyński, Cimoszewicz - typować tego, który w swej kampanii najbardziej uosabia wizję “prezydenta wszystkich Polaków", byłby nim chyba właśnie Tusk.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2005