Prezydent na rozdrożu: po co było to orędzie

Słowa Andrzeja Dudy można traktować jak policzek dla Jarosława Kaczyńskiego.

06.06.2023

Czyta się kilka minut

Orędzie telewizyjne prezydenta Andrzeja Dudy, 6 czerwca 2023 r. /  / fot. WOJCIECH STRÓŻYK / REPORTER
Orędzie telewizyjne prezydenta Andrzeja Dudy, 6 czerwca 2023 r. / / fot. WOJCIECH STRÓŻYK / REPORTER

Głowa polskiego państwa wydaje się niezwykle zakłopotana i nie zmieni tego serdeczny uśmiech, jakim raczył nas Andrzej Duda podczas wieczornego orędzia do narodu, które z zasady powinno być poświęcone sprawom wyjątkowym. W tym przypadku chodziło o ustawę mającą gwarantować nowe ramy cywilizowanej współpracy pomiędzy prezydentem, rządem, Sejmem i Senatem – w obliczu rozpoczynającej się za półtora roku polskiej prezydencji w Unii Europejskiej.

Andrzej Duda zapowiedział złożenie jej we środę w Sejmie, ale trudno uwierzyć, by stanowiła ona aż tak przełomowy akt prawny, że trzeba było go ogłaszać podczas orędzia. Można ją raczej traktować jako próbę przejścia do ofensywy przez człowieka, który po dwóch latach budowania wizerunku prezydenta wszystkich Polaków i utrącania najgorszych pomysłów PiS w rodzaju lex TVN czy lex Czarnek, zrujnował go podpisem pod niekonstytucyjną ustawą o powołaniu komisji mającej badać rosyjskie wpływy. Prezydent wziął na siebie rachunek za prawo spreparowane przez PiS i przyczynił się wydatnie do sukcesu frekwencyjnego warszawskiego marszu opozycji 4 czerwca. Teraz próbuje na nowo stać się postacią łączącą nas, a nie dzielącą, a także mężem stanu godnym czasu wojny, co zresztą do poniedziałku 29 maja, dnia zatwierdzenia ustawy, dobrze mu wychodziło. Czy próba ta była udana? Można mieć wątpliwości.


CZYTAJ TAKŻE: Lex Tusk. Żyjemy w państwie autorytarnym. Włodzimierz Wróbel, sędzia Sądu Najwyższego: "Ta ustawa wygląda jak prawniczy sabotaż".


Zanim prezydent przeszedł do meritum, wygłosił podczas orędzia dość zaskakujący pean na rzecz Unii Europejskiej. Przypomniał, że sam głosował podczas referendum 20 lat temu za wejściem Polski do UE, i podkreślił, że zrobił to również dlatego, że taka była opinia Jana Pawła II. Zdaniem Andrzeja Dudy dziś widać, że była to dobra decyzja, gdyż staliśmy się państwem bogatszym i bezpieczniejszym, świetnie wykorzystującym fundusze unijne. Za to, że tak się stało, prezydent podziękował wszystkim rządom: od lewa do prawa.

Biorąc pod uwagę to, jak PiS oraz TVP przedstawiają dziś UE i w jak potężnym konflikcie z Brukselą jest nasz rząd – słowa Dudy można traktować jak policzek dla Jarosława Kaczyńskiego. Prezydent ani słowem nie wspomniał bowiem o tym, co partia władzy lubi opowiadać najbardziej w kontekście Unii. Czyli o tym, jakoby chciała nam ona odebrać suwerenność. Duda zrobił tak w dniu, w którym Trybunał Sprawiedliwości UE w Luksemburgu po raz kolejny uznał zmiany w naszym sądownictwie za niezgodne z prawodawstwem Unii, a równocześnie w Warszawie Sąd Najwyższy zdecydował, że prezydenckie ułaskawienie w sprawie nieprawomocnego wyroku na Mariusza Kamińskiego było przedwczesne, i skierował sprawę do powtórnego rozpatrzenia, ignorując Trybunał Konstytucyjny, który stanął po stronie Dudy.

Nie usłyszeliśmy ze strony prezydenta nawet jednego zdania wyrażającego żal: ani na decyzję SN, ani na wyrok TSUE. Usłyszeliśmy za to słowa nadziei związanej z polską prezydencją w Unii za półtora roku, która w obliczu agresji Rosji upłynąć ma pod hasłem wzmocnienia relacji UE–USA, rozszerzenia Unii o Ukrainę i Mołdawię oraz rozwiązania kwestii bezpieczeństwa energetycznego Europy. I w tym kontekście orędzie można uznać za ważne. Ono rzeczywiście miało łączyć, a nie dzielić, co jest szczególnie istotne dzisiaj, po demonstracji 4 czerwca, którą obóz władzy nazywał „marszem nienawiści”, a TVP – jak za czasów komunizmu – próbowała zakłamać, pokazując wyłącznie wąskie kadry i zaniżając mocno frekwencję. Na tle tej propagandy, która nieustannie próbuje przedstawiać Donalda Tuska jako sługusa Rosjan i Niemców, orędzie może być odebrane jako przytyk wobec PiS i rzeczywisty głos męża stanu.


CZYTAJ TAKŻE: Marsz 4 czerwca: próba zniszczenia Donalda Tuska obróciła się przeciw PiS


Problem w tym, że przejście po tym długim rozbiegu do meritum, czyli do zaprezentowania prezydenckiej ustawy, wywołać mogło co najwyżej konsternację. Padły na ten temat ledwie dwa ogólne zdania. Zresztą, cokolwiek prezydent zawrze w swej tajemniczej ustawie mającej zagwarantować wyższe standardy życia politycznego w Polsce, zostanie brutalnie zweryfikowane przez życie. I sądząc po temperaturze polskiej debaty politycznej – a właściwie nie debaty, tylko wojny polsko-polskiej – będzie to ustawa martwa.

W tym kontekście prezydent wychodzi na naiwniaka. Albo – co bardziej prawdopodobne – na osobę, która we wtorek wieczorem dramatycznie poszukiwała sposobu, by odwrócić uwagę od kompromitacji z podpisem pod ustawą o komisji. Jeśli taki był cel Andrzeja Dudy, to pocisk nawet nie trafił w obrzeża tarczy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jako reporter rozpoczynał pracę w dzienniku toruńskim „Nowości”, pracował następnie w „Czasie Krakowskim”, „Super Expressie”, czasopiśmie „Newsweek Polska”, telewizji TVN. W lutym 2012 r. został redaktorem naczelnym „Dziennika Polskiego”. Odszedł z pracy w… więcej