Prawo do praw socjalnych

Państwo musi być budowane na zasadzie indywidualnej odpowiedzialności za własne życie, a nie na źle rozumianym miłosierdziu. Nikt nie ma więc bezwarunkowego prawa do darmowej zupy - mówi w KOMENTARZACH (nr 6) prof. Wiktor Osiatyński, konstytucjonalista, specjalista w dziedzinie praw człowieka, wykładowca Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego w Budapeszcie.

Prawa socjalne różnią się bowiem od praw politycznych nie tylko tym, że te pierwsze kosztują, a te drugie są za darmo. “Różnica polega na tym, że prawa polityczne są gwarantowane przez państwo, więc nikt nie musi ich kupować na rynku, a jeśli to czyni, to nie jest to nic innego niż korupcja. Natomiast prawa socjalne to świadczenia, na które większość ludzi zarabia własną pracą bądź kupuje je na rynku, a tylko niektórzy nie są w stanie tego robić. I jeśli z tego powodu mają jakieś roszczenie w stosunku do państwa, to powinni być potraktowani tak samo jak cała reszta, a więc można od nich żądać czegoś w zamian".

W Polsce tymczasem pomoc socjalna ma wybitnie demoralizujący charakter. “Miłosierne kuroniówki, miłosierne przyznawanie rent inwalidzkich i wcześniejszych emerytur doprowadziło do tego, że wskaźnik aktywizacji zawodowej ludzi w wieku produkcyjnym wynosi w Polsce 53 proc.". W Stanach Zjednoczonych sięga on 83 proc., a w Europie Zachodniej - 74.

Przy okazji warto zwrócić uwagę, iż tak się jakoś składa, że także demokracja najlepiej funkcjonuje tam, gdzie ten wskaźnik jest najwyższy. W Polsce panuje przekonanie, że trudno spodziewać się rozkwitu postaw obywatelskich, skoro 20 proc. społeczeństwa jest bez pracy. Lecz można na to spojrzeć z innej strony: że bezrobocie jest tak duże między innymi dlatego, iż społeczeństwo nie potrafi się zorganizować, bo dominuje w nim “mentalność pańszczyźnianego chłopa", który oczekuje, że pan (czyli dziś państwo) jest od rozwiązywania jego spraw. “Rzeczywisty problem polega na tym, że wielkiej części tego społeczeństwa nie chce się po prostu pracować, a pozostała część godzi się na taką sytuację".

Osiatyński podaje przykład sprzed dwóch lat, kiedy to burmistrz jednego z miast ogłosił, że bezrobotni będą mogli zarobić przy odśnieżaniu. Przygotowano szufle i ciężarówki do wywożenia śniegu. Z dwóch tysięcy bezrobotnych zgłosiło się... sześć kobiet. Zdaniem Osiatyńskiego reszta straciła moralne prawo do zasiłku.

Państwo ma obowiązek utrzymywać tylko tych, którzy rzeczywiście nie mogą pracować. Pozostałym “należy zapewnić minimum przetrwania, a to jest 800 kalorii dziennie i nie mieszkanie, a miejsce w przytułku, który będzie osłoniony od działania żywiołów i w którym będzie dostęp do bieżącej wody. I za miejsce w takim przytułku należy żądać świadczenia pracy na rzecz społeczności. Głównym zadaniem państwa w kwestii bezrobocia powinna być organizacja tego typu prac".

KB

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2003