Prawdziwsze od prawdy

Jej prace są bardzo dekoracyjne i wielobarwne. Są próbą opowiedzenia o Romach przez Romów. Na własnych zasadach.

14.09.2020

Czyta się kilka minut

Małgorzata Mirga-Tas, Wizytacja, 2014 r. / DZIĘKI UPRZEJMOŚCI ARTYSTKI I GALERII SZYDŁOWSKI
Małgorzata Mirga-Tas, Wizytacja, 2014 r. / DZIĘKI UPRZEJMOŚCI ARTYSTKI I GALERII SZYDŁOWSKI

W lipcu 1943 r. niemieccy żandar­mi z pomocą polskiej policji granatowej zatrzymali w okolicach małopolskiego Borzęcina Dolnego grupę 29 Romów i Romek – ośmioro dorosłych oraz 21 dzieci. Wszystkich rozstrzelano w pobliskim lesie, a ich ciała wrzucono do dołu wykopanego na miejscu kaźni. W 1959 r. zamordowanych ekshumowano i pochowano w zbiorowym grobie na lokalnym cmentarzu parafialnym. Jednak na upamiętnienie ofiar trzeba było czekać prawie sześć dekad.

W lipcu 2011 r. na Cygańskich Górkach – tak to miejsce okoliczni mieszkańcy nazywali od czasów zbrodni – odsłonięto pomnik, wykonany z drewna. Na wielkiej płycie zamieszczono tekst: „Nie było życia dla Cyganów w mieście / i na wsi zabijali, zabijali nas. / Co robić? Szły z dziećmi Cyganki w las, / daleko w las, by nie znalazły nas niemieckie psy”. To fragment wiersza romskiej poetki Papuszy. Po obu stronach znalazły się postacie kobiety i mężczyzny. Skulone, jakby starające się schronić, upadające. Pomnik zaprojektowała Małgorzata Mirga-Tas.

Autoopowieści

Małgorzata Mirga-Tas urodziła się w 1978 r. i sama pochodzi z grupy Bergitka Roma, od wieków osiadłej na pogórzu Karpat. W 2004 r. ukończyła Wydział Rzeźby krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Od rzeźby zaczynała też swą twórczość. Sięgnęła jednak po dość nietypowy materiał – tekturę. To z niej, sklejonej w warstwy, ciętej, modelowanej i odpowiednio usztywnionej wykonała w 2004 r. swoją pracę dyplomową – „Tabor”, przedstawiającą romski wóz, ozdobny, ale jakby niepełny, opuszczony.

Z czasem coraz więcej miejsca w tej twórczości zajmowały rysunek i malarstwo. Początkowo powstawały portrety, w których ludzka postać przenikała się z formami zaczerpniętymi ze świata roślin. Przede wszystkim jednak Mirga zaczęła przedstawiać codzienne życie: spotkania rodzinne, kobiety siedzące przed domami, wieszanie prania… To wszystko, co mogła zobaczyć na romskim osiedlu.

Wcześniej – w ramach robionej z Martą Kotlarską akcji dla dzieci „Romski Pstryk” – powstawały fotografie. „Pomyślałam, że to są gotowe obrazy. Dotarło do mnie, że szukam inspiracji nie wiadomo gdzie, a mam ją pod nosem” – podkreśla artystka w rozmowie dla „Przekroju”. Łączy w obrazach elementy zaobserwowane w różnych miejscach. Włącza też postaci z popkultury. Wprowadza fragmenty tkanin, wzorzystych, barwnych (czasami wykorzystuje ubrania kupione w lumpeksie, ale najczęściej te noszone przez własną rodzinę, znajomych), pióra, cekiny, karty do gry. Wszystko to sprawia, że powstają prace bardzo dekoracyjne, wielobarwne, wręcz ornamentalne.

Wiele jej obrazów, jak sama mówi, sytuuje się nawet na pograniczu ­kiczu. Bo chce pokazywać „typowych Romów”, z ich upodobaniem do kolorów i ekstrawagancji ubioru. Eksperymentuje też z formatem prac – niektóre, jak „Romani Kali Daj” z 2017 r., przedstawiająca kobietę w otoczeniu kotów, przybierają formę parawanów. Inne – tryptyku. Jakby chciała się wyłamać ze schematu obrazu jako eleganckiego, neutralnego obiektu zawieszonego na ścianie.

Wszystko to sprawia, że twórczość Małgorzaty Mirgi-Tas bardzo się różni od rozmaitych form polskiego malarstwa figuratywnego, dominującego w nowym stuleciu. Jeżeli już szukać powinowactw, trzeba raczej przywołać malarstwo młodych artystek afroamerykańskich, jak Njideka Akunyili Crosby czy Tschabalala Self, ale też np. zajmującego się tkaniną Australijczyka Paula Yore’a. Łączy ich też rehabilitacja stylów i praktyk artystycznych uznanych za przeszłe, minione, niemodne, a które dają możliwość mówienia o sprawach bardzo aktualnych. Wreszcie – występowanie z pozycji mniejszości.

Małgorzata Mirga-Tas uczestniczyła w ważnych wystawach, m.in. Biennale „Art Encounters” w Timişoarze w 2019 r. Jej obrazy wyróżniono na Biennale Malarstwa „Bielska Jesień” w 2015 i 2019 r. Pozostaje jednak trochę niedostrzeżona. Tymczasem – co dla niektórych było zapewne zaskoczeniem – bierze udział w tegorocznym Biennale Sztuki Współczesnej w Berlinie jako jedyna z Polski i (poza urodzoną w Belgradzie Katariną Zdjelar) z naszego regionu. Być może obecność Mirgi na tej cenionej imprezie wymusi uważniejsze przyglądanie się jej twórczości.

Ona sama mówi zresztą o zarzutach, jakie stawiano jej twórczości: że jej prace są zbyt romskie, za bardzo sztampowe. W rozmowie dla „Przekroju” tłumaczy: „Co w tym złego, że ja, Romka, pokazuję swój świat? Czy lepiej byłoby, jeśli robiliby to nie-Romowie? Przetwarzam tożsamość romską poprzez sztukę i nie wydaje mi się, żeby było w tym coś »stereotypowego«”. Jej twórczość jest próbą opowiedzenia o Romach przez Romów na własnych zasadach.

Kluczowe jest właśnie dostrzeżenie przez nią emancypacyjnego potencjału tkwiącego w sztuce. Możliwości użycia jej w imieniu tych, o których przez wieki mówili inni. Nieprzypadkowo Mirga-Tas powołuje się na doświadczenie tzw. Harlem Renaissance z lat 20. i 30., ruchu skupiającego intelektualistów i artystów, kluczowego dla stworzenia własnej, nowoczesnej afroamerykańskiej tożsamości.

Sama artystka ostatecznie osiadła w rodzinnej Czarnej Górze, wsi położnej na pograniczu Spiszu i Podhala. Tworzy, ale jest też aktywistką. W 2007 r. z dwójką innych artystów, Bogumiłą Delimatą i Krzysztofem Gilem, założyła ruch Romani Art. W latach 2012-16 organizowała w Czarnej Górze plenery „Jaw Dikh!”. Spotkania te odegrały dużą rolę w integrowaniu się romskich artystów z różnych krajów. Od 2017 r. jest zaangażowana w prace berlińskiego The European Roma Institute for Arts and Culture (ERIAC), którego celem jest popularyzacja romskiej sztuki i kultury.

Pomnik. Druga odsłona

„Chciałam zrobić coś delikatnego. Już sam mój pomysł na pomnik był taki, żeby to nie był taki typowy monument, »na amen«, ale żeby żył razem z lasem i stopniowo w niego wrastał, znikał” – wyjaśniała w rozmowie w „Dwutygodniku” ideę drewnianego pomnika w Borzęcinie Dolnym. Miał on starzeć się w sposób naturalny. Podlegać, podobnie jak całe jego otoczenie, prawom natury. Stało się jednak inaczej.

W kwietniu 2016 r., w przeddzień rocznicy urodzin Hitlera, to miejsce pamięci Porajmos (Samudaripenu), czyli Zagłady Romów, zostało zniszczone. Rzeźby porąbano, tablicę przewrócono. Nie był to jedynie chuligański wybryk – skala zniszczeń świadczy o tym, że akcja została wcześniej przygotowana. Po kilku miesiącach pomnik udało się odbudować. Nie odtworzono jednak dokładnie pierwotnej formy, upamiętnienie w obecnym kształcie jest jednocześnie przypomnieniem o losach samego pomnika. Pozostały szczątki dawnego monumentu.

Były one, jak podkreśla sama artystka, świadectwami aktu przemocy dokonanej na monumencie, ale też nośnikami pamięci o Zagładzie Romów. Bo przecież te rzeźby, umieszczone w miejscu niemieckiej zbrodni, w symboliczny sposób zastąpiły ciała ofiar przeniesionych przed laty na cmentarz w Borzęcinie.

Właśnie te fragmenty wykorzystała Małgorzata Mirga-Tas, przygotowując wystawę „29. Ćwiczenia Ceroplastyczne” w Centrum Rzeźby Współczesnej w Orońsku. Nie znalazły się tu jednak oryginały, lecz ich odlewy. Artystka szukała odpowiedniego materiału – ostatecznie zdecydowała się na zabarwiony na różowo wosk, ze swej natury kruchy, delikatny, a dziś kojarzony przede wszystkim z gabinetami figur woskowych.

Ceroplastyka, czyli sztuka modelowania i rzeźbienia w wosku, ma długą tradycję. Wykorzystywali go twórcy niezwykłych XVIII-wiecznych modeli anatomicznych, Clemente Susini czy Anna Morandi Manzolini. Po wosk sięgali artyści, tworząc wstępne studia swych rzeźb – do dziś zachowały się takie dzieła Michała Anioła czy Benvenuta Celliniego – ale też z tego materiału przez stulecia powstawały ostateczne, skończone prace. Wosk wykorzystywano tworząc wota, ale również, od czasów starożytnych, do wykonywania portretów zmarłych. Właśnie do tej tradycji nawiązała Małgorzata Mirga-Tas.

Wosk daje możliwość dokładnego odwzorowania pierwotnej formy. „Jest – jak pisze Wojciech Szymański, kurator wystawy w Orońsku – materiałem prawdziwszym od prawdy”, lecz także mocno związanym z romską kulturą. Wykorzystywano go „w praktykach funeralnych i apotropaicznych; to z niego wykonywano magiczne rzeźby przedstawiające trupa, diabła i krzyż”.

Odlewy znalazły się w powstałej w 1841 r. kaplicy, kształtem nawiązującej do greckiej świątyni. Jej nawę poprzedza czterokolumnowy portyk, a na architrawie belkowania zamieszczono sentencję: OMNIA VIDIT (Wszystko widzi). Budowla przez lata pełniła funkcję kościoła parafialnego dla okolicznych mieszkańców. Po wzniesieniu nowej świątyni kaplicę zdesakralizowano i od 1987 r. pełni funkcje ekspozycyjne. Pozostał w niej jednak ołtarz i wmurowane w ściany dawne epitafia. To między nimi Małgorzata Mirga-Tas umieściła fragmenty pomnika. W pomieszczeniu ustawiono też uszkodzone postacie kobiety i mężczyzny. Te wszystkie ułomki, na których widać ślady zniszczenia, przypominają o dramacie upamiętnienia w Borzęcinie.

Materiał i miejsce ekspozycji sprawiają, że na wystawie przenikają się rozmaite tradycje. Antyk współistnieje tu z chrześcijaństwem i tradycją romską. Wszystkie te elementy łączy jedno: pamięć. O miejscu – kaplicy, która już nie jest kaplicą, o pomniku, który już nie jest pomnikiem. Artystka stworzyła przejmującą opowieść o tym, co robimy z przeszłością, dawną i tą nieodległą. O wymazywaniu pamięci i o jej przywracaniu. ©

 

Małgorzata Mirga-Tas, 29. ĆWICZENIA CEROPLASTYCZNE, Orońsko, Centrum Rzeźby Współczesnej, wystawa czynna do 11 października. Kurator: Wojciech Szymański.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 38/2020