Poza potępieniem i apologią

Jedni uważają go za dyktatora. Inni widzą w nim nadzieję dla Europy Środkowej i wzór do naśladowania. Jaki jest naprawdę? Oto pięć tez o Węgrzech Orbána.

23.04.2012

Czyta się kilka minut

TEZA 1: Gdyby szukać jednego słowa dla opisania zmian na Węgrzech w ciągu ostatnich dwóch lat, byłaby to „konsolidacja”.

Konsolidacja – na poziomie ludzi i struktur. Większość wysokich urzędników jest dziś związanych (politycznie, czasem rodzinnie) z rządzącym Fideszem. Ze starych instytucji wyłaniane są nowe, jak Rada Mediów i Narodowe Biuro Sądownicze. Innym – jak Trybunał Konstytucyjny i bank centralny – ze względu na prawne trudności w odwołaniu kierownictwa ograniczany jest zakres uprawnień. Fidesz zrobił też wiele, by ułatwić sobie następne wybory: nowa ordynacja wzmacnia ugrupowanie zwycięskie, a obywatele węgierscy zza granicy, którzy właśnie otrzymali prawo do głosowania, zapewne odwdzięczą się za troskę o ich interesy. Zresztą nawet jeśli Fidesz przegra, to i tak – przez przedłużenie kadencji najważniejszych urzędników i rozszerzenie spraw, do których zmiany potrzeba konstytucyjnej większości – zachowa wpływ na państwo.

Czy te zmiany są zgodne z regułami demokracji? Jednak tak. Fidesz odniósł imponujące zwycięstwo w wyborach. Parlament normalnie pracuje. Instytucje poddawane są zmianom, ale nie jest to wyjątek w Unii. Media wciąż zachowują swobodę w krytyce rządu.

Czy te zmiany są zgodne z duchem demokracji? Zmniejszenie roli instytucji checks and balances powoduje, że gwarancją ładu demokratycznego staje się dobra wola rządzących. Rygorystyczne zapisy ustawy medialnej nie muszą być politycznie wykorzystane, ale to zależy od samych zainteresowanych. Dwa czynniki – kryzys i ogromne poparcie w wyborach 2010 r. – są i będą używane jako pretekst do wprowadzania tzw. nieortodoksyjnych zmian. „Sytuacja jest nietypowa, więc nietypowe są nasze działania” – słyszymy. A jedyną formą zabezpieczenia staje się zaufanie do Fideszu... Na Węgrzech zbyt wiele zależy od wiary w rządzących.

TEZA 2: Orbán to pragmatyk. Jego deklaracje o przywiązaniu do wartości konserwatywnych rzadko przekładają się na polityczne działanie.

Przekonuje o tym nowa konstytucja – i proces jej powstawania. Była przygotowywana razem z małą partią chrześcijańskich demokratów (KDNP), z którą Fidesz od dawna tworzy sojusz. Posłowie KDNP proponowali m.in. całkowity zakaz aborcji i uzależnienie liczby głosów dorosłego obywatela od liczby posiadanych dzieci. Gdy prace przejął Fidesz, najbardziej radykalne postulaty zniknęły.

Co znajdziemy w uchwalonym dokumencie? Definicje małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny oraz rodziny jako podstawowej komórki społecznej – czyli zapisy obecne w polskiej konstytucji. Odwołanie do Boga w pierwszym wersie preambuły to cytat z hymnu Węgier – i brzmi niewinnie w porównaniu z początkiem konstytucji irlandzkiej. Podkreśla się rolę chrześcijaństwa w kształtowaniu narodu, ale z zastrzeżeniem, że wszystkie inne tradycje religijne są szanowane. Unieważnia się komunistyczną konstytucję z 1949 r.; jednocześnie Fidesz przez dwa lata nie uregulował kwestii dekomunizacji. Przyjęto w pełnym brzmieniu Kartę Praw Podstawowych UE, na co w Polsce nie zdecydowały się PiS i PO. Dla tych, którzy oczekiwali, że nowa konstytucja zapoczątkuje konserwatywną rewolucję, dokument musi być rozczarowaniem.

Węgry to jedyny (obok Czech) kraj Europy Środkowej, w którym zalegalizowano związki partnerskie osób tej samej płci. Prawo aborcyjne jest tu mniej restrykcyjne niż polskie (dopuszcza aborcję na życzenie). Te ustawy wprowadziły poprzednie rządy, ale Fidesz jak na razie ich nie zmienia. Konserwatysta Orbán rządzi więc w państwie, które pod względem swobód obyczajowych jest jednym z bardziej liberalnych w Unii.

Dlaczego autorzy konstytucji nie zdecydowali się na bardziej stanowcze kroki? Może podejmą taką próbę. Ale w zsekularyzowanym społeczeństwie bardziej opłacalne jest zagospodarowanie politycznego centrum, tym bardziej że rywalizacja z innymi partiami prawicowymi (KDNP i Jobbik) odbywa się nie na płaszczyźnie obyczajowej, ale raczej w kontekście mniejszości węgierskiej w krajach sąsiednich. Pewne znaczenie może mieć też fakt, że Orbán to konserwatysta „z odzysku”, pamiętający młodzieńcze fascynacje liberalizmem.

TEZA 3: Rząd Orbána nie jest ani tak antyeuropejski, jak chcą jego przeciwnicy, ani tak czuły na punkcie narodowej suwerenności, jak twierdzą zwolennicy.

W ciągu ostatnich dwóch lat jedyny przykład sprzeciwu Węgier wobec zaleceń z Brukseli to nie przyjęcie (wraz z trzema innymi krajami) paktu Euro Plus ze względu na postulat harmonizacji systemów podatkowych. Gdy Komisja Europejska wytoczyła postępowanie za niewywiązywanie się z zobowiązań traktatowych, Orbán zadeklarował wolę współpracy i możliwość modyfikacji spornych fragmentów konstytucji. Podobnie było w 2011 r., gdy Komisja zgłosiła zastrzeżenia do ustawy medialnej: Węgry szybko wprowadziły poprawki. Teraz zaś wchodzą do paktu fiskalnego.

W Parlamencie Europejskim Fidesz nie wybrał zesłania na margines; należy do Europejskiej Partii Ludowej – ugrupowania, które jest synonimem mainstreamu. To zresztą pierwszy rząd Orbána (1998–2002) negocjował warunki akcesji do Unii. Jeśli Orbán miałby mieć tu do kogoś pretensje, to również do siebie.

Orbán – nawet gdyby chciał – nie może sobie pozwolić na otwarty antyeuropeizm ze względów ekonomicznych. Gospodarka jest poważnie uzależniona od zewnętrznych źródeł finansowania; głównym partnerem handlowym są Niemcy (40 proc. obrotów). Węgry to jeden z głównych beneficjentów unijnej polityki regionalnej na lata 2007-13. Liderzy – nawet jeśli publicznie porównują Brukselę do Moskwy z czasów ZSRR – rozumieją, że pozostawanie zbyt daleko od europejskiego centrum może mieć poważniejsze skutki niż oddanie instytucjom europejskim części suwerenności. Także tu retoryka rozmija się z twardymi interesami.

TEZA 4: Głównym wrogiem Orbána nie są opozycja, Komisja Europejska czy europejscy liberałowie, ale stan gospodarki.

Polityka gospodarcza Fideszu jest chaotyczna. Na początku rząd sądził, że wystarczy pobudzać popyt wewnętrzny (np. przez podatek liniowy i ułatwienia dla drobnych przedsiębiorców) i czekać na powrót koniunktury światowej. Ale ta nie nadeszła. Po rezygnacji ze współpracy kredytowej z MFW pieniądze na wydatki budżetu znaleziono, nakładając wysoki podatek na banki oraz nacjonalizując system emerytalny. Ale one się kończą. Rok 2011 pokazał, że rząd przestaje panować nad sytuacją. Stąd nerwowe posunięcia, w postaci uderzenia w niezależność banku centralnego i serii bolesnych podatków konsumpcyjnych. Powrót do rozmów z MFW z inicjatywy Węgier jest przyznaniem się do błędu.

Dziś główną siłą antyrządowego oporu są związki zawodowe i młodzież – to za mało, by osłabić pozycję Fideszu. Ale sytuacja ekonomiczna generuje dalsze niezadowolenie. Choć rząd Orbána wciąż cieszy się wysokim zaufaniem, to nawet jego najbardziej zagorzali zwolennicy wycofają poparcie, jeśli nie uda się ustabilizować gospodarki.

A krytycy z Europy? Przesadzone (styczniowa debata w Parlamencie Europejskim) lub po prostu pełne zmyśleń (artykuł Bernarda-Henri Lévy’ego) reakcje mogą osiągnąć na Węgrzech rezultat odwrotny do zamierzonego. Przełożą się na wzrost nastrojów antyunijnych, które i tak są ostatnio coraz wyraźniejsze: według badań Fundacji Századvég już 38 proc. Węgrów uważa obecność swego kraju w Unii za „niekorzystną”.

TEZA 5: Kryzys może być dla Węgier nie tylko zagrożeniem, ale też szansą na polityczną i ekonomiczną sanację.

Przynajmniej według Orbána, który twierdzi, że kraj wyjdzie z zapaści wzmocniony: z jednej strony Europa Środkowa zajmie miejsce dotychczasowych centrów Europy, które nie dadzą rady recesji; z drugiej zaś w uzdrawianie gospodarki Węgier zaangażuje się Azja.

Wizja silnej Europy Środkowej z centrum w Budapeszcie to dziś przejaw pięknoduchowskiego optymizmu, ale Orbán stara się budować swą pozycję w regionie. Próbował przekonać Polskę do powołania triumwiratu Budapeszt-Bukareszt-Warszawa. Udało mu się unormować trudne relacje ze Słowacją i Rumunią. To w czasie węgierskiej prezydencji Unia zakończyła negocjacje akcesyjne z Chorwacją. W oczekiwaniu na Korytarz Północ-Południe zbudowano sieć lokalnych interkonektorów energetycznych, które ułatwią dywersyfikację źródeł surowców. Otwarto połączenia gazowe z Rumunią i Chorwacją, a modernizacji ropociągu węgiersko-słowackiego parlament nadał w 2011 r. status priorytetowy.

Ale determinacja Orbána będzie wystawiona na próbę. Lewica przejęła władzę na Słowacji, jesienią to samo stanie się w Rumunii. Orbán będzie musiał zdecydować, czy warto poświęcać interesy narodowe (kwestia mniejszości węgierskiej) dla regionalnych marzeń.

A Azja? W ostatnich dwóch latach delegacje węgierskie z premierem i prezydentem odwiedzały kraje Kaukazu Południowego, Kazachstan, Uzbekistan, Turkmenistan, Malezję, Arabię Saudyjską, ZEA i – wielokrotnie – Chiny i Rosję. Nie przełożyło się to jednak na zaangażowanie gospodarcze tych państw, a od azjatyckiego „pakietu pomocowego” bardziej prawdopodobne jest ponowne związanie się Węgier z pogardzanym MFW.

Budapeszt traktuje ideę środkowoeuropejskiego odrodzenia za azjatyckie fundusze jak lokatę na przyszłość i nie przejmuje się niepowodzeniami. W świecie, w którym nawet stabilne rządy mogą upaść z dnia na dzień, ryzykowne jest mówienie o naiwności węgierskiego premiera. W każdym razie, jeśli gdzieś tkwi potencjał na to, aby pokazać, że Orbán jest – jak chcą jego zwolennicy – mężem stanu, to właśnie tutaj. 


DARIUSZ KAŁAN jest analitykiem ds. Europy Środkowej w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 18-19/2012