Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Im bardziej nasz świat się zamyka, tym chętniej uciekam w inną rzeczywistość. Wspaniale, że po dwudziestu kilku latach ta piękna książka doczekała się wznowienia. Tytułem nawiązując do dzieła Johna Ruskina, Ewa Bieńkowska oszczędnie jednak sięga do ogromnej biblioteki, jaka na temat Wenecji powstała. Chce przede wszystkim opisać własną przygodę duchową związaną z tym miastem. I szukać klucza do fenomenu, którego początki były czysto pragmatyczne – ucieczka na niedostępną lagunę w czasach wojen i zamętu.
Tysiącletnie niepodległe istnienie Serenissimy to z jednej strony kupiecka trzeźwość i rozwaga połączone z wyobraźnią oraz system polityczny zmuszający niejako obywateli do uczestniczenia we władzy, ale też narzucający tej władzy ograniczenia – z drugiej zaś nieprawdopodobna eksplozja sił twórczych, zwłaszcza w dziedzinie malarstwa, i jakby instynktowne wyczucie piękna. Paradoks: „Cywilizacja wenecka – zauważa autorka – o której historycy mówią, że była merkantylna, konserwatywna, cenzorska, jest cywilizacją wyobraźni”. Potem stolica kupieckiego imperium przemieniła się w sen Europy, zachwycającą fantasmagorię, by dziś stać się zadeptywaną przez turystów, martwiejącą, choć wciąż niezwykłą formą.
Urzeczenie – to zwykle pierwsze, co nas tam spotyka. Potem czas na zmianę rejestru emocji, na namysł nad istotą weneckiego doświadczenia. Dla Bieńkowskiej najważniejsze jest malarstwo. Wraca do twórców quattrocenta i cinquecenta, do Giovanniego Belliniego, Giorgione’a, Tycjana i Tintoretta. Fascynuje ją zarówno Lorenzo Lotto, jak i żyjący w wieku XVIII Giambattista Tiepolo, w którym – inaczej niż Ruskin – widzi nie dekadenta, ale prawowitego dziedzica „złotego wieku”. Pisze również o tych, którzy lepiej niż najsławniejsi mistrzowie umieli pokazać z miłością własne miasto, jak Vittore Carpaccio i Francesco Guardi, ostatni z wielkich.
Rzecz jednak nie tylko w obrazach. „Wenecja – pisze Bieńkowska – jest najbardziej malarskim miejscem świata dzięki połączeniu żywiołów, barw i form nie mających sobie równych w cywilizacji Zachodu (...) Cóż zarazem bardziej spełnionego i szalonego jak wyobrażenie miasta unoszącego się na wodach, gdzie kanały zastępują ulice, a stopnie schodów pogrążają się w wodzie, obrzeżone frędzlą wodorostów...”. Jest ono „lekcją komplikowania życia, odrzuceniem łatwości”. A więc jedziemy? ©℗
Ewa Bieńkowska, CO MÓWIĄ KAMIENIE WENECJI, Wydawnictwo Próby, Warszawa 2021, ss. 268