Pomnik młodej tożsamości

Tuż przed dniem Wszystkich Świętych we Wrocławiu odsłonięto Pomnik Wspólnej Pamięci. Zawiera fragmenty płyt nagrobnych ze zniszczonych niemieckich cmentarzy.

10.11.2008

Czyta się kilka minut

Wierzę w otwartość. Ona buduje i pozwala tworzyć. Otwartość jest sprzężona z tolerancją, rozumianą jako wyrozumiałość wobec cudzych wierzeń i poglądów, choćby różniły się od naszych. Ale tolerancja jest pusta, jeśli nie ma oparcia w tożsamości. Tożsamość jest dopełnieniem dla tolerancji. To dwa słowa klucze, którymi usiłujemy wypełniać Wrocław.

Jan Paweł II miał kiedyś powiedzieć: "A ja na tych Bolesławowych słowach całe moje nauczanie oparłem". Chodziło o słowa, które wrocławski kardynał Bolesław Kominek napisał w liście biskupów polskich do biskupów niemieckich z 1965 r.: "Wybaczamy i prosimy o wybaczenie". Nie wiem, czy Jan Paweł II rzeczywiście tak powiedział. Ale duża część jego nauczania pochodziła z tej miłości bliźniego, która jest związana z wybaczaniem i prośbą o akceptację.

Słowa napisane przez kard. Kominka są niezwykłe. Zawsze gdy chcę pokazać, że ich rozwinięciem może być napięcie między tolerancją i tożsamością, dotykam czegoś, co jest charakterystyczne dla mojego miasta. Jest bowiem taki fragment Wrocławia, który nazywamy "dzielnicą czterech świątyń", a kard. Henryk Gulbinowicz nazwał kiedyś "dzielnicą wzajemnego szacunku". To mniej niż kilometr kwadratowy, na którym współpracują cztery świątynie: prawosławna, katolicka, ewangelicka i odbudowywana właśnie synagoga. Nie byłoby tego miejsca, gdyby nie kard. Gulbinowicz, który bardzo chciał, aby ono powstało.

Istota sprawy tkwi w tolerancji i tożsamości. "Uprawianie kapitału społecznego", w tym kapitału intelektualnego, jest weń uwikłane, a obie jego strony, tolerancja i tożsamość, wymagają odniesienia do historii.

Tożsamość współczesnych wrocławian jest młoda, liczy kilkadziesiąt lat. Wrocław, jak i Dolny Śląsk, po II wojnie światowej zaczął się na nowo. Paradoksem historii pozostaje, że socjologiczny eksperyment, który był skutkiem decyzji wielkich mocarstw, wbrew zamysłowi twórców dał zdumiewająco pozytywne rezultaty. Po kilkudziesięciu latach z ludzi, których zmuszono do opuszczenia domów, wyrosła na zachodnim pograniczu Polski społeczność o wyraźnej tożsamości. Tolerancyjna, otwarta, gotowa zmierzyć się ze współczesnością - i czująca więź z pokoleniami poprzedników, choć mówili innym językiem lub byli innego wyznania.

Rosnące latami poczucie brania tej przestrzeni w posiadanie ma tę właściwość, że rozwijało się wraz z Polską w drugiej połowie XX w. Bo kolejne dekady Polski powojennej wkraczały w tożsamość ludzi przybyłych do Wrocławia: lata stalinowskie, terror komunizmu, czas odwilży, niepokorna kultura PRL-u, a szczególnie mocno lata 80. i potem 90. ubiegłego stulecia - lata Solidarności, stanu wojennego, a potem nowej już Polski. Ciekawe jest skądinąd pytanie, dlaczego Solidarność, opór przeciw komunizmowi, a później obywatelskie uczestniczenie w wolnej Polsce po 1989 r. były wyjątkowo silne w Gdańsku i Wrocławiu - miastach przesiedleń.

To anegdota, ale sięgająca do głębszych pytań: przykład dwóch podwrocławskich miejscowości, w których, jak wszędzie na Dolnym Śląsku, po 1945 r. w całości wymieniono ludność. Miejscowości te, sąsiadując z sobą, są skłócone. Nazwijmy je Janinem i Jarominem. Otóż zdarzyło się kilka lat temu, że do Janina przyjechali z Niemiec dawni mieszkańcy tej mieściny. Gdy pojedli i popili, i porozmawiali o ważnych sprawach, zapytali obecnych janińskich gospodarzy: "A czy wy się też tak kłócicie z Jarominem, jak my się kłóciliśmy przed wojną?". Wyjaśnienie tego genius loci w kłótniach gminnych pozostawiam socjologom.

Współczesny Wrocław zasilają symbolicznie trzy źródła.

Pierwsze to przeszłość zapisana w ulicach, placach, kamieniach, zabytkach. Nasze "dziś" zasila bogata historia miasta szczycącego się noblistami (było ich dziesięciu), tradycją samorządu miejskiego i kulturą materialną, poświadczoną "skarbem wrocławskim". Ta unikalna kolekcja, od niedawna znów u nas obecna, składa się z kilkudziesięciu srebrnych przedmiotów, takich jak puchary, naczynia, sztućce, przenośne ołtarzyki. Zbiór ten udało się zestawić jednej z galerii w Bremie, której właściciele zaproponowali Wrocławiowi odkupienie jej za 1,3 mln euro.

Kupić było warto, bo wszystkie przedmioty powstały we Wrocławiu, gdy był on jednym z europejskich centrów rzemiosła. Aby jednak nie wydawać całej kwoty z kasy miejskiej - a także by sprawdzić, czy wrocławianie chcą powrotu skarbu - zainicjowaliśmy zbiórkę społeczną. I oto dzięki ofiarności firm i mieszkańców udało się: ponad połowa kwoty została zebrana przez zwykłych ludzi. Wzruszające były najmniejsze wpłaty, kilkuzłotowe, i ta - bodaj wyższa niż tysiąc złotych - którą przyniosła do ratusza delegacja jednego z przedszkoli.

Tak dokonuje się na naszych oczach proces przyjmowania i aprobowania przez mieszkańców przeszłości ich miasta: Wratislavii, Breslau, Preslau, Wrocławia. Uczestnicząc w zakupie tego, co wytworzyli "nasi" XVI-wieczni mieszczanie, wrocławianie wzięli niejako Wrocław w posiadanie.

Drugie ze źródeł, z których czerpie dziś Wrocław, bije z odległej przeszłości. To chrześcijańskie początki miasta, związane m.in. z działalnością dominikanina, błogosławionego Czesława. Przed dwoma laty przydarzyła mi się rzecz niezwykła: mogłem spojrzeć w twarz patronowi naszego miasta, twarz odtworzoną przez naukowców.

Ale nie można pominąć trzeciego źródła, które bije w konkretnym miejscu, a jednocześnie w przestrzeni symbolicznej. Trudno uniknąć patosu, gdy mowa o mieście z wiersza Adama Zagajewskiego:

pakować się, zawsze, codziennie

i jechać bez tchu, jechać do Lwowa, przecież

istnieje, spokojny i czysty jak

brzoskwinia. Lwów jest wszędzie.

Jest i we Wrocławiu. Wraz z wieloma mieszkańcami stolicy Galicji, przyjechał do Wrocławia także Aleksander hrabia Fredro; jego pomnik, stojący niegdyś we Lwowie, dziś zdobi wrocławski Rynek. Przywędrował na Dolny Śląsk ze Lwowa także inny pomnik kultury: działający od 1827 r. Zakład Narodowy im. Ossolińskich. W ten sposób staliśmy się posiadaczami wielu relikwii polskiego piśmiennictwa, zwłaszcza XIX-wiecznego, w tym autografu "Pana Tadeusza". Skoro tradycja XIX-wieczna, zwłaszcza romantyczna, jest ciągle fundamentem polskiej świadomości, to posiadanie takich zbiorów jest dla Wrocławia wyróżnieniem. Nietrudno uchwycić związek między XIX-wieczną poezją a XX-wiecznymi zrywami, od Powstania Warszawskiego do Solidarności i upadku komunizmu. Postanowiliśmy przybliżyć Ossolineum publiczności - i na Rynku powstanie muzeum "Pana Tadeusza".

Ma zatem nasze miasto swe wrocławskie, chrześcijańskie i lwowskie korzenie. A jaka przed nim przyszłość? Chciałbym, aby bardzo polska i zarazem bardzo europejska. Aby zachowało swój temperament i otwartość.

Jakie to wszystko ma dziś znaczenie? Dlaczego się tym zajmujemy?

Chodzi o szacunek dla przeszłości, ale też o przyszłość, która powinna być związana z nowoczesnością, z wkraczaniem w cywilizację. Taka postawa wymaga wszakże treściwej gleby, a może nią być właściwe korzystanie z historii. Materialna strona miast - drogi, budynki, komunikacja itd. - jest związana z techniką, która szuka podstaw w naukach przyrodniczych. Równocześnie wszystko, co duchowe, co od tej strony buduje życie społeczne, jest związane z dziedzinami opisywanymi przez nauki humanistyczne. I choć wzrost jakości życia mieszkańców miast jest określany najpierw czynnikami mierzalnymi, to jednak troska wyłącznie o rozwój materialny grozi powstaniem społecznej pustki, w efekcie hamującej rozwój materialny. To bardzo ludzkie: rozwój musi bazować na silnym poczuciu tożsamości, optymizmu i zaufania.

Mamy tu pole sprzężenia między technokratycznym i humanistycznym sposobem patrzenia na świat. Innowacje są zakorzenione w naukach przyrodniczych, ale powstają tylko w twórczych społecznościach otwartych. Bez takiego sprzężenia, bez napięcia między tymi dwoma sposobami postrzegania świata - przyrodniczym i humanistycznym - nie będzie innowacji ani rozwoju.

Richard Florida zajmował się zbliżoną problematyką w ramach swych rozważań na temat "klasy kreatywnej". Znana jest jego koncepcja mówiąca o tym, że sukces odniosą jedynie te społeczności, które odpowiednio kształtują, rozwijają, opiekują się triadą trzech T: tolerancji, talentu, technologii. Tylko społeczności otwarte, tolerancyjne są w stanie przyciągnąć talenty, które tworząc i kultywując nowe technologie, "popychają" świat.

Po II wojnie światowej we Wrocławiu zniszczono kilkadziesiąt niemieckich cmentarzy. Jest rzeczą nieprzyzwoitą niszczyć cmentarze. Postanowiliśmy skupić od zakładów kamieniarskich ich pozostałości - wiele płyt nagrobnych - i rozpisaliśmy konkurs architektoniczny. 30 października odsłoniliśmy Pomnik Wspólnej Pamięci: zawiera on fragmenty tych płyt i jest poświęcony pamięci wielu kultur, które zapełniały przestrzeń naszego miasta. Pomnik, będący fragmentem polskiego Wrocławia - pomnik przyzwoitości.

RAFAŁ DUTKIEWICZ (ur. 1959), z wykształcenia matematyk i filozof, w latach 80. związany z podziemną Solidarnością, jest od 2002 r. prezydentem Wrocławia. Współtwórca Ruchu Obywatelskiego Polska XXI.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2008