Polityka, logika i gramatyka

Trybunał Konstytucyjny rozstrzygnął sprawę kodeksu wyborczego.

26.07.2011

Czyta się kilka minut

Wyrok jest pod każdym względem zrównoważony. Jest w nim coś miłego dla opozycji i coś miłego dla rządzących. Jest pozostawienie wielu spraw po staremu i dopuszczenie znaczących zmian. Jest w nim sporo logiki, ale i trochę nielogiczności też się znajdzie.

Opozycja dostała to, na czym najwyraźniej jej zależało - uchylenie zakazu używania najsilniejszych nośników reklamy. Taki zakaz owszem, zmuszałby polityków do szukania nowych form kontaktu z wyborcami, co uznać należy za rzecz chwalebną. Jednocześnie w większym stopniu zostawiałby regulowanie obecności w najsilniejszych mediach w rękach ich redaktorów. Jednoczesne z orzeczeniem zamieszanie w sprawie dymisji szefowej TVP1 sugeruje tu ostrożność - lepiej, żeby rządzący nie ustawiali reguł wyborczej walki. Wszystko zostało tu więc po staremu. Równocześnie sam zakaz billboradów i spotów pobudził obie partie opozycyjne do prowadzenia widocznej kampanii informacyjnej jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem wyborów. Dotąd była to praktyka całkiem powszechna, lecz nie aż tak rzucająca się w oczy, by zmusić PKW czy prokuraturę do zajęcia się sprawą. Teraz się już tego nie uniknie. Natomiast uzasadnienie uchylania zakazu, opierając się na wolności słowa, nieuchronnie nasuwa pytanie, co z ciszą wyborczą. Czy to rozwiązanie, nieznane w przytłaczającej większości krajów demokratycznych, nie narusza wolności słowa jeszcze bardziej?

Platforma Obywatelska może się cieszyć z dopuszczenia senackich jednomandatowych okręgów wyborczych - jedynej widocznej ustrojowej reformy, którą udało się przez te cztery lata wprowadzić. Dla wielu jej senatorów nie jest to jednak radość szczera. Nowy system - poniekąd wbrew wszelkim danym z innych krajów - pobudził nadzieje tych, którzy chcieliby rozbić kartel czterech partii. Jak w komedii omyłek, ktoś wystraszył się tych nadziei. Zmiana ustrojowa jest tu niewątpliwa, lecz politycznie spodziewałbym się raczej utrwalenia partyjnego status quo.

Najwięcej logicznych wątpliwości jest w sprawie dwudniowego głosowania, choć to akurat sprawa o najmniejszym znaczeniu dla zbliżających się wyborów - prezydent wszak zapowiedział już wybory jednodniowe. Rzecz nie tylko w tym, że za podstawę wykładni przyjęto daleką od dobitności regułę gramatyczną, gdy tymczasem z konstytucji w najmniejszym stopniu nie można odczytać, dlaczego i po co ma obowiązywać takie ograniczenie. Jednoczesne dopuszczenie głosowania korespondencyjnego (co wszak nieuchronnie trwa kilka dni) wymaga prawdziwych umysłowych wygibasów, by zmieścić je w ramach ograniczenia, które Trybunał potwierdził swoim autorytetem.

Jak sobie z tym poradzą prawnicy, jest bez wątpienia mniej ważne od tego, że właśnie takie zmiany są w kodeksie wyborczym naprawdę najgłębsze. Głosowanie korespondencyjne to symboliczne otwarcie się na tych, których los rzucił z dala nie tylko od kraju, lecz i od jego konsulatów. Natomiast głosowanie niepełnosprawnych przez pełnomocnika to rozwiązanie rzeczywistego problemu setek tysięcy Polaków. Miejmy nadzieję, że partie z równym zapałem, z jakim wzięły się teraz za przygotowanie spotów i billboradów, wezmą się też za przygotowanie akcji zachęcającej do skorzystania z tego uprawnienia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Socjolog, publicysta, komentator polityczny, bloger („Zygzaki władzy”). Stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Pracuje na Wydziale Zarządzania i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Specjalizuje się w zakresie socjologii polityki,… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 31/2011