Po co nam tak duże mózgi? Nowa wiedza o Homo naledi budzi kłopotliwe pytania o naszą ewolucję

Mówimy o bardzo nietypowym gatunku człowieka, znanym tylko z jednego miejsca – Jaskini Wschodzącej Gwiazdy w RPA. Jak dalecy to krewni? Czy naprawdę korzystali z narzędzi, tworzyli sztukę i chowali zmarłych?

07.06.2023

Czyta się kilka minut

fot. Cover Images/East News /
fot. Cover Images/East News /

Od kiedy w 2013 r. Lee Berger, paleoantropolog z Uniwersytetu Witwatersrand w Johannesburgu, zobaczył pierwsze skamieniałości Homo naledi wydobyte z Jaskini Wschodzącej Gwiazdy w RPA, słowo „pochówek” przychodziło mu na myśl, ale w pracach naukowych albo go unikał, albo opatrywał wielkim znakiem zapytania. Oficjalny termin, którego używali odkrywcy tego niezwykłego hominida, brzmiał: „celowe pozbywanie się zwłok”.

Aż do teraz – na początku czerwca w trzech złożonych do recenzji w czasopiśmie „eLife” artykułach (udostępnionych również w serwisie bioRxiv) autorzy piszą już o „dowodach na rozmyślne pochówki”. I pokazują domniemane przejawy sztuki Homo naledi oraz wykonane przez niego artefakty.

Jeśli poprawnie interpretują nowe znaleziska, będziemy musieli zadać kilka kłopotliwych pytań o naszą ewolucję. Ale pierwsze reakcje innych specjalistów są dość sceptyczne – czego zresztą można się było spodziewać przy tak spektakularnych doniesieniach.

Kim był Homo naledi?

Mówimy tu o bardzo nietypowym gatunku człowieka, znanym z tego jednego miejsca – Jaskini Wschodzącej Gwiazdy w RPA. To położony na powierzchni co najmniej 250x150 metrów system ciasnych korytarzy z kilkoma komorami, sięgających 30 metrów pod powierzchnię. Jaskinia leży w regionie nazywanym Kolebką Ludzkości – w przeszłości, od początku XX w., w tej okolicy odkryto skamieniałości kilku innych prymitywnych gatunków dwunożnych małp człowiekowatych (australopiteków i parantropów).

Homo naledi mocno się na ich tle wyróżnia. Przede wszystkim młodym wiekiem – mówimy o istotach, które żyły ok. 236-335 tys. lat temu, ale wyglądały trochę jak z innej epoki – dlatego początkowo ich wiek szacowano nawet na ok. 2 mln lat. Ich anatomię możemy dokładnie zrekonstruować, ponieważ w kilku miejscach Jaskini Wschodzącej Gwiazdy znalezione zostały szczątki przynajmniej kilkunastu osobników.

Homo naledi dorastał do 150 cm – był trochę wyższy niż australopiteki i parantropy – ale miał mózg w ich rozmiarach (o objętości poniżej 600 cm sześciennych – czyli przeszło dwukrotnie mniejszy niż nasze mózgi). Jego czaszka jest jednak mocno zaokrąglona, co może wskazywać na to, że był to mózg nowocześnie zorganizowany, a więc potencjalnie całkiem sprawny. Cofnięte ramiona sugerowały przystosowanie do wspinaczki, jak u małp, ale dłonie, zakończone długimi palcami, wydają się zręczne – nadawały się do precyzyjnych manipulacji przedmiotami, np. wytwarzania i wykorzystywania narzędzi. Drobne zęby mają świadczyć o bogatej i zróżnicowanej diecie. Dolne kończyny przypominały ludzkie i z pewnością umożliwiały dwunożny chód.

Krótko mówiąc, szkielety Homo naledi to mozaika cech bardziej prymitywnych, czyli takich, które znaliśmy wyłącznie ze starszych gatunków hominidów, jak i bardziej nowoczesnych, spotykanych wśród młodszych gatunków.

Skąd się wzięli w jaskini?

Jedno z pytań, które zadawano sobie od dekady, brzmi: co te osobniki robiły w ciasnej, ciemnej i niewygodnej jaskini? Odkrywcy tego gatunku wykluczyli najbardziej narzucające się scenariusze: że jaskinia była siedzibą jakiegoś drapieżnika, który urozmaicał sobie dietę, polując na Homo naledi (w jaskini nie znaleziono śladów żadnego drapieżnika ani zbyt wielu kości innych zwierząt, którymi także musiałby się odżywiać), oraz że szczątki tych istot spłynęły do jaskini razem z wodą (ich oryginalne ułożenie tego nie sugeruje, w jaskini nie ma też śladów działania wody z okresu trafienia do niej szczątków).

Wydawało się, że ciała Homo naledi musiały zostać wrzucone do jaskini lub wręcz zaniesione na miejsce spoczynku. Dlatego Berger i jego współpracownicy powtarzali hasła o „celowym pozbywaniu się zwłok”. Nie brakowało oczywiście spekulacji, czy takie zachowanie mogłoby być jakimś symbolicznym rytuałem (a więc czymś zbliżonym do pochówku), choć część krytyków twierdziła, że nawet określenie „celowe pozbywanie się zwłok” jest na wyrost. Być może wciąż za mało wiemy o geologii Jaskini Wschodzącej Gwiazdy, która w ciągu 200 tys. lat mogła się zmienić – i może odpowiedzi na pytanie o to, jak zwłoki Homo naledi dostały się do jaskini, znajdują się gdzieś w zasypanych dzisiaj korytarzach.

Nowe dowody

W publikacjach złożonych do recenzji Berger i współpracownicy pokazują nowe dowody – i mówią już o pochówkach. Doniesienia wywołały burzę w środowisku naukowym, ponieważ w najstarszych i niebudzących kontrowersji grobach spoczywali przedstawiciele naszego gatunku, a groby te są przeszło 100 tys. lat młodsze od Homo naledi. Mamy więc sugestię, że rytuały pogrzebowe są nie tylko znacznie starsze, niż sądzimy, ale że być może nie zostały wynalezione przez ludzi takich jak my, o dużych mózgach.

Dowodem na pochówki mają być odkryte w jaskini trzy płytkie doły z ciałami Homo naledi – według odkrywców ktoś najpierw je wykopał, potem złożył tam ciała, a następnie przykrył je piachem i kamieniami. Obok dłoni jednego z ciał dziecka znaleziony został kamień noszący ślady uszkodzeń lub obróbki – mogło to być proste narzędzie. Możliwe, że ktoś celowo włożył je w dłoń zmarłego dziecka, po tym, jak umieścił je w grobie.

W jaskini znaleziono także domniemane przejawy sztuki – geometryczne kształty wyżłobione na ścianie. Już wcześniej Berger informował o tym, że w jaskini odkryte zostały ślady ognia, a nawet zwęglone kości niewielkich zwierząt. W jego interpretacji Homo naledi rozświetlali sobie mroki jaskini pochodniami, a w jej komnatach przygotowywali posiłki.

Kontrowersje

Krytycy twierdzą, że dowody nie są wystarczające – że ciała mogły wpaść do zagłębień przypadkiem, a potem pokrył je osad. Że rzekome narzędzie w rękach dziecka może być geofaktem – naturalnym kamieniem, który ukruszył się w procesach geologicznych, a nie był poddany obróbce. I że żłobienia na ścianach jaskiń nie zostały datowane – nikt nie wie, kiedy zostały wykonane. Możliwe więc, że są znacznie młodsze niż Homo naledi.

Bergerowi nie udało się też dotąd wykazać, że ślady ognia z jaskini są równie stare jak szczątki Homo naledi. Wstępne badania wskazywały, że są od nich znacznie młodsze. To wszystko sugeruje, że jaskinia mogła mieć później innych, bardziej zaawansowanych mieszkańców.

Berger i współpracownicy argumentują jednak, że przypisywanie Homo naledi wszystkich starych śladów ludzkiej obecności w Jaskini Wschodzącej Gwiazdy jest rozsądne – przynajmniej dopóki nie znajdziemy tam żadnych innych ludzkich kości. Jak dotąd miejsce to udało się powiązać wyłącznie z Homo naledi.

Książka, serial i pytania na przyszłość

Niektórzy badacze złośliwie zauważają (jak odnotował w mediach społecznościowych Christopher Stringer z Natural History Museum w Londynie), że zespół Bergera pospieszył się z informowaniem o nowych odkryciach ze względu na nadchodzącą premierę nowej książki Bergera i serialu o Homo naledi wyprodukowanego przez Netfliksa. I że przed mówieniem o pochówkach należałoby wydobyć z domniemanych grobów ciała – dzięki czemu można by wykluczyć, że trafiły tam przypadkiem. Zespół Bergera wciąż tego nie zrobił – swoje wnioski oparł na cyfrowych skanach.

Lee Berger słynie ze zdolności do autopromocji, potrafi rozmawiać z dziennikarzami, wykorzystywać nowe media (Facebooka, Twittera, YouTube’a) i robić szum wokół swoich odkryć. Eksploracje ciasnych korytarzy Jaskini Wschodzącej Gwiazdy można było śledzić w internecie w transmisjach na żywo. Zresztą sam Berger, zanim zajął się paleoantropologią, pracował krótko jako reporter w lokalnej amerykańskiej telewizji i relacjonował „sensacyjne” wydarzenia – pościgi policyjne czy strzelaniny. Trudno jednak go posądzać, by dla medialnych nagłówków zaryzykował naukową reputację – zbudowaną na spektakularnych odkryciach Homo naledi i Australopithecus sediba – gdyby nie był całkowicie pewien, że ma rację.

Dzisiaj trudno rozstrzygnąć, czy ją ma. Wspomniany Christopher Stringer przyznaje, że nie ma powodu, by zbyt łatwo odrzucać nowe doniesienia. I że paleoantropolodzy muszą zastanowić się nad odpowiedzią na pytania, które Berger od jakiegoś czasu stawia.

Czy tak złożone zachowania, jak pozbywanie się ciał (rytuały, pochówki?), użycie ognia, sztuka, mogły pojawić się w gatunku obdarzonym mózgiem o rozmiarach typowych raczej dla małpy niż dla ludzi? Jeśli Homo naledi faktycznie to wszystko robili, to czy zachowania te pojawiły się dopiero w tym gatunku, czy może zostały odziedziczone zostały po przodkach? Jak odlegli to mogli być przodkowie? I jakie relacje pokrewieństwa łączą nas i Homo naledi? Czy żeby dojść do wspólnego przodka, musielibyśmy się cofnąć aż o 2-3 mln lat, czyli do zarania naszego rodzaju? I po co nam właściwie nasze wielkie mózgi, skoro nawet znacznie mniejsze umożliwiają myślenie symboliczne i złożone zachowania?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i kognitywista z Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych oraz redaktor działu Nauka „Tygodnika”, zainteresowany dwiema najbardziej niezwykłymi cechami ludzkiej natury: językiem i moralnością (również ich neuronalnym podłożem i ewolucją). Lubi się… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 25/2023