PJ Harvey, „White Chalk" / Annie Lennox, „Songs of Mass Destruction"

Dwie charyzmatyczne brytyjskie wokalistki, dwa powroty po kilkuletniej przerwie, dwie próby zmiany wizerunku. Efekt - całkiem odmienny.

19.11.2007

Czyta się kilka minut

 /
/

PJ Harvey właściwie na każdej z dotychczasowych płyt próbowała nieco innej stylistyki: od postpunkowej gitary na "Dry" po elektronikę na "Is This Desire?". Pewne elementy pozostawały jednak stałe: surowość, bezpośredniość przekazu, autentyzm ekshibicjonistycznie obnażanej wściekłości i pożądania. Harvey stała się symbolem - silną, prowokującą i niezależną artystką w świecie rocka, gdzie gros wokalistek to wciąż jedynie ozdobniki.

Na najnowszej płycie Harvey postanowiła jednak całkowicie zmienić image. Płyta, która miała być "dziewczęca" i "niewinna", okazuje się niestety infantylna i minoderyjna. Artystka porzuciła brudne gitarowe riffy i próbowała nauczyć się gry na pianinie - z efektem miernym. Dodatkowo moduluje swój głos tak, by brzmiał on delikatnie i subtelnie, bez charakterystycznej arogancji - w wyższych rejestrach wokal Harvey staje się nieznośnie piskliwy...

Na pewno znajdą się słuchacze, którzy uznają, że nieporadność gry i śpiewu jest na tej płycie dowodem na szczerość. Po pierwsze - nie wydaje mi się, żeby dążenie do prawdy w wyrażaniu najbardziej nawet bolesnych emocji usprawiedliwiało niedostatki formy wykonawczej i kompozytorskiej (płyta ma zaledwie 33 minuty, a wydaje się trwać wieki). Po drugie - "White Chalk" brzmi jak nieudana stylizacja na Tori Amos. Owszem: na płycie zdarzają się jaśniejsze momenty - subtelna miniaturka "Broken Harp", w której łamiący się, zduszony głos artystki brzmi poruszająco; zaskakujące zmianami dynamiki, oryginalnie zaaranżowane (m.in. bandżo) "The Devil"; w końcu tytułowe "White Chalk" - bezdennie smutne, a zarazem mroczne i niesamowite. Tak czy inaczej - mam nadzieję, że "dziewczęce" wcielenie Harvey to tylko chwilowy eksperyment.

Całkiem inaczej podeszła do tworzenia nowego albumu Annie Lennox, która czerpie zarówno ze stylistyki zmysłowego, rytmicznego elektropopu Eurythmix, jak i melancholijnych, wysublimowanych ballad charakterystycznych dla jej solowego dorobku. Z obu zapożycza to, co najlepsze: wyraziste, mocne aranżacje i taneczna (a czasami niemal rockowa) energia łączą się tu z ogromną swobodą operowania głosem.

Piękny, silny głos o "czarnej" barwie i szerokiej skali niemal się nie zmienił w przeciągu trzydziestoletniej kariery. Nowością jest sposób, w jaki Lennox posługuje się nim na najnowszym albumie: znacznie częściej niż dotychczas porusza się bowiem w wysokich rejestrach, odważnie wykorzystując całą skalę. Trudno uwierzyć, że niemal wszystkie linie wokalne, które słyszymy - w tym potężne soulowe chórki - nagrała sama.

Płyta jest zróżnicowana, ale stanowi zwartą całość. Od żarliwej, brzmiącej niczym najlepsze dokonania murzyńskich żeńskich grup wokalnych piosenki "Love is Blind" (wbrew pozorom nie jest to piosenka o miłości) poprzez rockowe "Ghost in my Machine", oparte na elektronice, eleganckie i seksowne "Through Glass Darkly", aż po zadziwiające bogactwem barw "Womankind", gdzie pulsujący bas, partia gitary grana techniką slide i rapowanie Nadiry X tworzą porywającą apoteozę kobiecości.

Nie do końca udała się natomiast wydana jako charytatywny singiel piosenka "Sing". Utwór jest nieszczególnie ambitny i mimo zaproszenia 20 słynnych wokalistek (m.in. Madonny, Joss Stone i Celine Dion) nie porusza; dopiero afrykański śpiew w finale nadaje mu wartość autentycznych emocji. Nie zmienia to faktu, że "Songs of Mass Destruction" to tryumf profesjonalizmu, który jednak nie wyklucza artyzmu. Pop w najlepszym wydaniu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2007