Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przy tej okazji warto sięgnąć do równoległego tekstu, zapisanego przez św. Łukasza (Łk 6, 12-26). U Mateusza mamy zapisanych dokładnie dziewięć błogosławieństw; u Łukasza – cztery. Za to u Łukasza błogosławieństwom towarzyszą także cztery przekleństwa („biada wam, bogaczom...”; „...którzy teraz jesteście syci...”; „...którzy się teraz śmiejecie...”; „biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą”). Sformułowania Łukaszowe są jakby ostrzejsze: błogosławieni „ubodzy”, a nie „ubodzy w duchu”. Co więcej, kierowane są wyraźnie wprost do uczniów, a nie do abstrakcyjnego słuchacza. Wygląda na to, że świat nie musi ich wcale rozumieć, ale biada, jeśli nie pojmują ich sami chrześcijanie...
Najważniejsza jednak Łukaszowa zmiana polega na, wydawałoby się, niewielkiej różnicy w scenerii. U Mateusza błogosławieństwa otwierają tzw. Kazanie na Górze: „Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami...”. U św. Łukasza Jezus również wychodzi na górę – nie po to jednak, by nauczać, lecz „aby się modlić, i całą noc trwał na modlitwie do Boga”; potem dopiero „zeszedł z nimi na dół i zatrzymał się na równinie; był tam liczny tłum Jego uczniów”. Kazanie na Górze staje się więc Kazaniem na Równinie.
Nie chodzi jednak o różne lokalizacje, lecz o różne – komplementarne – postrzeganie Jezusa. Mateusz podkreśla Jego Boskość: Syn Boga, Jezus Chrystus, naucza więc z góry tak, jak Bóg w pierwszym Przymierzu nauczał z Synaju. Jezus-Bóg mówi z góry; kieruje do zebranych przy Nim ludzi zwarte, jasne, mające walor syntezy pouczenie, jakby nowy Dekalog. Podany z mocą i autorytetem boskim! Łukaszowy Jezus przypomina Mojżesza: zostawia Lud u podnóża góry, a sam idzie na nią, by się modlić, otrzymać od Boga pouczenie, które następnie zaniesie oczekującym nań ludziom.
I tu intuicja Łukaszowa dotyka nas w bardzo osobisty i angażujący sposób. Mojżesz otrzymał na Synaju tablice z przykazaniami. Były one dziełem Bożym, a pismo na nich było pismem Boga, wyrytym na tablicach (Wj 32, 15n). Zszedł z góry z dwiema tablicami Świadectwa w ręku. To one były zapisem otrzymanego przezeń Objawienia. A Jezus-Mojżesz? Z czym zszedł na dół do czekających nań uczniów? Powróćmy do tekstu Ewangelii: „całą noc trwał na modlitwie do Boga. Z nastaniem dnia przywołał swoich uczniów i wybrał spośród nich dwunastu, których też nazwał apostołami...”.
Oto właśnie owoc całonocnej modlitwy. Oto nowe tablice. Nowy zapis – nie na kamieniu, lecz na sercach – tak jak zapowiadał Jeremiasz: „Lecz takie będzie przymierze, jakie zawrę z domem Izraela po tych dniach – wyrocznia Pana: Umieszczę swe prawo w głębi ich jestestwa i wypiszę na ich sercu” (Jr 31, 33).
Jakie więc ostatecznie otrzymujemy przesłanie? Oto Jezus-Mojżesz, po całonocnej modlitwie na górze, schodzi na dół do swoich uczniów. Ma ze sobą żywe tablice – Apostołów (Łukasz nie bez powodu zapewne wymienia ich „dwójkami”: Jakuba i Jana; Filipa i Bartłomieja; Mateusza i Tomasza...). W głębi ich jestestwa wypisane jest nowe prawo – błogosławieństwa. Cztery. Choć, tak naprawdę, w ujęciu św. Łukasza dają się one sprowadzić do jednego, tego pierwszego: „Błogosławieni [jesteście], ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże”. Podobnie jak w przypadku tablic Mojżeszowych pismo na sercach Apostołów jest pismem Boga. Błogosławieństwo ubóstwa nie jest bowiem moralizowaniem ani – tym bardziej – wybrzydzaniem na bogactwo. Jest zaproszeniem do doświadczenia łaski. Błogosławieństwo ubóstwa to dzieło Boga w nas – rzeczywistość jedynie w tych, którzy pozwolili Bogu umieścić je w swoim wnętrzu. To dar. Dlatego też pozostaje niezwykłym świadectwem. Nie heroizmu człowieka, lecz mocy Boga. ©