Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przy niedawnej lekturze fragmentu Ewangelii Łukasza opisującego sam początek Jezusowej „mowy na równinie” (Łk 6, 12-49; odpowiednik Mateuszowego „kazania na górze”) uderzyło mnie wpierw wyrażenie: Jezus „zszedł na dół” z Dwunastoma.
Nie pierwszy raz słowo „zszedł” pojawia się u Łukasza. Wcześniej mowa jest o tym w zakończeniu 2. rozdziału: odnaleziony przez Rodziców w świątyni Jezus (dosł.) „zszedł z nimi na dół, i poszedł do Nazaretu, i był im poddany”. Łatwo się domyślamy, że nie chodzi tu o geografię (Nazaret jest położony na wzgórzach), chodzi o uniżenie, jakie przyjmuje wcielony Syn Boga, „zstępując” do Nazaretu, z którego nie może nic dobrego pochodzić, i „zstępując” w posłuszeństwo Maryi i Józefowi.
Podobnie jest w drugim przypadku, dwa rozdziały dalej (zob. Łk 4, 31): Łukasz pisze o Jezusie odrzuconym w Nazarecie (dosł.): „zszedł na dół do Kafarnaum”. Znów: nie chodzi chyba jedynie o to, że Kafarnaum leży nad Jeziorem Galilejskim, a więc na poziomie głębokiej depresji. Chodzi o to, że Jezus „zstępuje w dół” wygnania, wzgardy ze strony „swoich” i bezdomności (w Kafarnaum nie będzie miał swojego domu; będzie zawsze mieszkał „kątem” u Szymona): „zstępuje w doświadczenie” życia, w którym – w przeciwieństwie do lisów i ptaków – nie ma gdzie głowy skłonić.
W trzecim, przywołanym na początku fragmencie Jezus zstępuje, aby przepowiadać. To istotna różnica redakcyjna w odniesieniu do wersji św. Mateusza. U Mateusza Jezus przemawia „z góry” (jak Bóg w pierwszym Przymierzu na Synaju). U Łukasza, zanim przemówi do ludzi, którzy przyszli nie tylko z „całej Judei i z Jerozolimy” (to znaczy ze świata wiary), ale również z pogańskiego świata z „Tyru i Sydonu”, zajmuje miejsce poniżej nich. Nie chce przepowiadać z góry (w sposób narzucający, arbitralny, z wysokości swojej wszechwiedzy i wszechmocy); chce głosić Ewangelię w uniżeniu, bez żadnego poczucia wyższości i pewności siebie, jaka cechuje „posiadaczy prawdy”. Przemawia w pokorze, z miłością i szacunkiem dla godności słuchaczy.
Dlatego też zaraz potem Łukasz nie zapomina dodać, iż aby rozpocząć kazanie, Jezus musi „podnieść oczy” na swoich uczniów (Łk 6, 20). Najwyraźniej znajdują się oni wyżej od Niego – tak jak Zacheusz, do którego przemawia, jak kobieta schwytana na cudzołóstwie i wielu, wielu innych, którym nigdy nie okazał swojej przewagi i wyższości.
I na kogo Jezus podnosi swoje oczy? Wobec kogo się uniża? Wymienia ich w pierwszych słowach swego kazania: ubodzy, głodni, płaczący i wykluczeni – a więc ci, na których wszyscy patrzą z góry, ewentualnie z góry obdarzają „łaskawie” taką czy inną pomocą. Wszyscy, ale nie Jezus!
To jedna z kluczowych lekcji naszego Pana dla Jego Kościoła. Bez jej przerobienia i przyswojenia ewangelizacja, zwłaszcza dzisiaj, się nie dokona. Przeciwnie, zostanie odrzucona, zanim się zacznie. ©