Pisane w upale

Jeszcze tak niedawno drukowaliśmy list młodego Czytelnika, z pobłażaniem wypowiadającego się o protestach przeciw wycince drzew przy drogach północnej Polski, których jedyną, bardzo problematyczną (jego zdaniem) wartością jest to, że są "ładne, a wycinane oczywiście być powinny, gdyż zagrażają śpieszącym się kierowcom przy mijankach. Minęło kilka tygodni, nad Polską i sąsiednimi krajami stoi żar, którego końca nie widać, i chyba już każdemu najmniej nawet refleksyjnemu jej mieszkańcowi obraz drzewa kojarzy się natychmiast z jednym tylko: z cieniem, który jest ulgą, upragnioną przed wszystkimi innymi.

04.08.2006

Czyta się kilka minut

A mieszkańcy Augustowa, organizujący podpisy domagające się natychmiastowego rozpoczęcia destrukcji doliny Rospudy, gdzie polegną dziesiątki tysięcy drzew, a przez osuszane bagna pobiegną nośniki autostradowej estakady, najwidoczniej nadal pielęgnują w sobie ślepą wiarę, że cień i woda biorą się znikąd i wystarczy mocno protestować, żeby jakaś władza je zapewniła. Podobnie jak minister rolnictwa, dla którego sens pomocy w zagrażającej kontynentowi klęsce zmiany klimatu jawi się ciągle w postaci dopłat pieniężnych dla polskich rolników (mogą być także ewentualnie ulgi w składkach). W jaki sposób pieniądze zmienią się w wodę, zatrzymywaną w gruncie, czystą, ratującą nie tylko plony, ale już po prostu ludzkie życie, o tym jeszcze ciągle nie mówi prawie nikt. Tyle tylko, że komunikaty pogodowe, niezmiennie sygnalizujące wzrost upałów, przestały być radosnymi komunikatami dla wczasowiczów, pławiących się w ogrzanym nareszcie Bałtyku i coraz płytszych jeziorach.

Kiedy w kończącym pracę Sejmie odczytano wśród ogłoszeń komunikat o Mszy w kaplicy sejmowej "w intencji deszczu", marszałek Sejmu trochę jak nauczyciel w podstawówce skarcił "wysoka izbę" za śmiechy, które się rozległy gdzieniegdzie. Zupełnie chyba niepotrzebnie: przyznaję rację tym komentatorom, którzy wyrazili z tej okazji zdziwienie, że ustawodawców nie uwiera ich własna bezczynność wobec klęski, która tak zdecydowanie nadciąga. Kościół może wezwać do modlitw o ratunek od Stwórcy - odpowiedzialni za ziemską rzeczywistość powinni już dawno inicjować środki do stawienia czoła złym perspektywom. I doraźnie, i na długą metę. A to znaczy, między innymi, że trzeba mówić o wodzie i o cieniu. Tym niemal niematerialnym, niedającym się wziąć w ręce, a stanowiącym symboliczny, pierwszy i bezwzględnie konieczny ratunek.

To nasze doświadczenie, o którym w tej chwili nie wiadomo, ani jak długo potrwa, ani jakie przybierze rozmiary, będzie miało na pewno jeden pozytyw: odwróci uwagę od areny polityczno-partyjnej. Im bardziej realna i dotkliwa bieda i zagrożenie, tym większy mus zachowania się i działania jak ludzie normalni, choćby ani nie zlustrowani, ani nie przypisani żadnej stronie sceny.

Piątek, 28 lipca 2006

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2006