Piosenka o końcu świata

1 O niezwykłej sile, jakiej nabierają niepozorne słówka w chwili, gdy staną się tytułem zbioru wierszy, przypomniał nie tak dawno temu Czesław Miłosz. Jego intuicję podjęła Wisława Szymborska. Miłosz posłużył się słówkiem "To", Szymborska wybrała "Tutaj". Dwa różne słówka, dwa sposoby widzenia świata przez dwoje wielkich poetów.

27.01.2009

Czyta się kilka minut

Pamięci Jerzego Turowicza

Siła wspomnianych tytułów tkwi w niedopowiedzeniu (niedookreśleniu?), szeroko otwierającym przestrzeń interpretacji. Wiąże się ona także z zaszyfrowanym w słowie, konkretnym i niepowtarzalnym gestem poety, który kieruje uwagę czytelnika właśnie w tę, a nie żadną inną stronę - i w ten sposób porządkuje na chwilę (albo na zawsze) jego myśli i wyobraźnię.

Tym, do których mocniej od wielkich i małych słów przemawia język obrazów, przypomnę napełnione znaczeniami gesty, jakie na fresku Rafaela "Szkoła Ateńska" wykonują Platon i Arystoteles. Pierwszy z nich wznosi wskazujący palec prawej ręki do góry; drugi nieznacznym ruchem dłoni ogarnia i akceptuje to, co bliskie, bezpośrednio dane zmysłom. Autor "Timajosa" mówi bez słów: prawda jest poza światem zjawisk; autor "Etyki nikomachejskiej" odpowiada: prawda jest w tym świecie. Łatwo zgadnąć, czyją rację wybrałaby autorka "Dwukropka".

Tytuł nowego tomu Szymborskiej jest w istocie pytaniem: tutaj, a więc gdzie? Zasadnicza odpowiedź zjawia się natychmiast, w wierszu otwierającym książkę: tutaj, czyli na Ziemi. We wspomnianym wierszu poetka wielokrotnie powtarza tytułowe słówko i towarzyszący mu gest, aby z poetycką precyzją wytyczyć granice ziemskiego świata, a tym samym całościowo uchwycić przestrzeń własnego, ludzkiego doświadczenia. (Zbliżoną odpowiedź znajdziemy też w kilku innych wierszach tomu, a zwłaszcza w zamykającej go "Metafizyce", w której Ziemia zastąpiona jest przez "cały kosmos, jaki jest i będzie".)

Uruchamianie tak szerokiej perspektywy poznawczej, zderzanie wyobraźni poetyckiej z całością istnienia i rządzących nim praw jest jednym z problemów powracających w twórczości autorki "Wszelkiego wypadku" od kilku dziesięcioleci. Czy jej słowa pisane tu i teraz brzmią inaczej i prowadzą do innych niż kiedyś wniosków?

Niełatwo odpowiedzieć. Kiedy Szymborska mówi: "Nie wiem jak gdzie, ale tutaj na Ziemi jest sporo wszystkiego. / Tutaj wytwarza się krzesła i smutki / nożyczki, skrzypce, czułość, tranzystory, / zapory wodne, żarty, filiżanki"; kiedy zauważa: "Życie na ziemi wypada dość tanio. / Za sny na przykład nie płacisz tu grosza. / Za złudzenia - dopiero kiedy utracone. / Za posiadanie ciała - ciałem"; kiedy dorzuca: "I jakby tego było jeszcze mało, / kręcisz się bez biletu w karuzeli planet, / a razem z nią, na gapę, w zamieci galaktyk, / przez czasy tak zawrotne, / że nic tutaj na Ziemi nawet drgnąć nie zdąży"; i kiedy kończy słowami: "No bo przyjrzyj się dobrze: / stół stoi, gdzie stał, / […] a w ścianach żadnych przeraźliwych szczelin, / którymi by donikąd cię wywiało" - to w tym wspaniałym wierszu najpierw słychać dobrze znaną, pełną dystansu, wielopoziomową ironię, pozwalającą uchwycić paradoksalność istnienia i porządku świata; i słychać także pamiętany z pisanych niegdyś wierszy dialog wyobraźni poetyckiej z hermetyczną wiedzą współczesnego przyrodoznawstwa. Zarazem jednak: kiedy przeczyta się ten wiersz w całości, po raz dziesiąty, i kiedy uruchomi się perspektywę całego tomu (a zwłaszcza jego zakończenia) - wówczas dosłyszeć będzie można zastanawiające przesunięcia akcentów.

Jak to powiedzieć? W tej wizji życia na ziemi, jaka wyłania się z tytułowego wiersza nowego tomu Szymborskiej, tyle samo jest poczucia dziwności, nieoczywistości i dysharmonijności istnienia, ale mniej jest sprzeciwu, niepogodzenia z tym stanem rzeczy. Albo inaczej: mniej jest wymyślania świata (i wymyślania światu), więcej zrezygnowanej zgody na to, co jest. Mniej jest fascynacji tym, co możliwe, głębszy jest cień tego, co konieczne. Dla tego, co jest "tutaj na Ziemi", nie ma żadnej alternatywy; wszelkie "gdzie indziej" to albo konstrukty ludzkiego umysłu, albo niedostępna dla człowieka kosmiczna pustka. Jak to powiedział Leśmian? "Takiż to świat! Niedobry świat! Czemuż innego nie ma świata?"

Na postawione w tytule pytanie "tutaj, a więc gdzie?" szereg wierszy z nowego tomu Szymborskiej odpowiada pośrednio, metaforycznie: "w tym, nie innym miejscu własnego życia", "w kręgu tej właśnie myśli", "z wnętrza tego doświadczenia". Niektóre z tych odpowiedzi wiążą się z tematem poszczególnych wierszy; niektóre zjawiają się mimochodem, z boku, na marginesie. Przy tym: łączą się ze sobą na różne sposoby, układając się w zastanawiający i niepokojący wzór.

Ten wzór można odtwarzać na wiele sposobów. Choćby, zaczynając od słów: "Twarze. / Miliardy twarzy na powierzchni świata. / Podobno każda inna / od tych, co były i będą" - otwierających wiersz "Myśli nawiedzające mnie na ruchliwych ulicach". To nie jest medytacja o spotkaniu innego człowieka; to jest początek rozważań o szczególnym kaprysie Natury, która "może zmęczona bezustanną pracą / powtarza swoje dawniejsze pomysły / i nakłada nam twarze / kiedyś już noszone". A konsekwencje tego kaprysu? "Miliardy twarzy na powierzchni świata. / Twarz twoja, moja, czyja - / nigdy się nie dowiesz". Poetka jest powściągliwa, poprzestaje na domyśle "Może Natura oszukiwać musi / i żeby zdążyć, i żeby nastarczyć / zaczyna łowić to, co zatopione / w zwierciadle niepamięci". Chłodna ironia tych słów wzmacnia pytanie o jednostkowość, niepowtarzalność, tożsamość.

To samo pytanie o nietożsamość, tym razem potraktowaną jako doświadczenie wewnętrzne, ujawniane w porównaniu siebie z przeszłości i teraźniejszości powraca w wierszu "Kilkunastoletnia". Jednak najbardziej dramatyczną wersję tego przeżycia unaocznia wielki wiersz "Identyfikacja". Ma on postać monologu kobiety, która nie chcąc czy nie mogąc rozpoznać wśród ofiar katastrofy swego męża, mnoży coraz bardziej nieprawdopodobne dowody na to, iż zginął ktoś inny; ta odmowa rozpoznania innego człowieka prowadzi do rozbicia jej własnej osobowości. Trudno o bardziej paradoksalną obronę tożsamości; trudno o mocniejszy obraz świata, w którym jednostkowa niepowtarzalność żywych bywa problematyczna, a absolutnej pewności wymaga się przy identyfikacji zwłok...

Kłopoty z tożsamością bliskie są kłopotom z pamięcią. O pojawiającym się wraz z upływem czasu doznaniu jej nadmiaru, o jej swoistym terrorze, przesłaniającym to, co dane w czasie teraźniejszym - mówi wiersz "Trudne życie z pamięcią". O jej bezradnych zabiegach, o niemożności wywołania z czasu przeszłego kogoś, kto odszedł - poruszający "Portret z pamięci", w którym "Wszystko na pozór się zgadza. / Kształt głowy, rysy twarzy, wzrost, sylwetka. / Jednak nie jest podobny".

Doznanie bezradności, wpisane w "Portret z pamięci", wydobywa z nowych wierszy Szymborskiej jeszcze inny krąg wzajemnie spokrewnionych doświadczeń.

Żartobliwy dialog poetki z potraktowanym jak osoba pomysłem na wiersz - kończy się rezygnacją z pisania ("Niektórzy zrobią to lepiej ode mnie. / Mogę ci podać nazwiska, adresy. / […] / Więc lepiej zmieńmy temat."). "Mikrokosmos", zajmujący się tym, co widoczne pod mikroskopem, a więc bytami, które "Może nawet nie wiedzą czy są - czy ich nie ma. / A jednak decydują o naszym życiu i śmierci" - zamyka niespodziewane, sprzeczne wewnętrznie wyznanie: "Od dawna chciałam już o nich napisać, / ale to trudny temat, / wciąż odkładany na potem / i chyba godny lepszego poety, / jeszcze bardziej ode mnie zdumionego światem. / Ale czas nagli. Piszę". W innym zaś wierszu, "Przed podróżą", przedsenne rozmyślania o przestrzeni kończą się napomnieniem, które poetka (bo to jej własny głos słyszymy, jak sądzę) kieruje do samej siebie: "No dobrze, dobrze. Ale teraz zaśnij. / Jest noc, a jutro masz pilniejsze sprawy. / W sam raz na twoją określoną miarę: / dotykanie przedmiotów położonych blisko, / rzucanie spojrzeń na zamierzoną odległość, / słuchanie głosów dostępnych dla ucha".

Jak traktować takie wyznania? Czy to naprawdę są wyznania? Przecież odrzucony pomysł stał się zaczynem bardzo ciekawego wiersza; przecież "Mikrokosmos" został napisany; przecież Szymborska nie musi się obawiać poetów bardziej zdumionych światem, bo trudno byłoby ich odszukać; przecież... A jednak: powracanie gestów rezygnacji, wycofania, zaniechania jest w tej poezji faktem zastanawiającym. Czy można je przypisać zmęczeniu? A może są to znaki nieufności wobec takiego świata, który nie zna ironii, który wolałby nie słyszeć niczego o trudnych problemach. Świata tych, którzy nie są w stanie przeczytać siedmiu tomów Prousta, którzy mówią o sobie: "Żyjemy dłużej, / ale mniej dokładnie / i krótszymi zdaniami". Tak, to możliwe: już prawie wszyscy żyjemy krótszymi zdaniami.

Pośród tych miejsc nowego tomu Szymborskiej, które budzą mój najwyższy podziw (i najgłębsze zaniepokojenie) jest scena zamykająca wiersz "W dyliżansie". Juliusz Słowacki, bohater wywiedzionej z wyobraźni poetki opowieści wysiada na stacji -

Jeszcze przez parę minut nie tracę Go z oczu.

Idzie taki niewielki z tym swoim kuferkiem,

prosto przed siebie, z opuszczoną głową,

jak ktoś, kto wie,

że nikt go tu nie czeka.

Teraz w polu widzenia już tylko statyści.

Liczna familia pod parasolami,

kapral z gwizdkiem, a za nim zziajani rekruci,

furmanka pełna prosiąt

i dwa cugowe konie do wymiany.

O czym mówią te wersy? O odchodzeniu, znikaniu wielkiego poety. O świecie bez niego: zadowolonym, nieświadomym, pustym.

Rozwód, powiada poetka , to "Dla dzieci pierwszy w życiu koniec świata". Zgodziwszy się z psychologiczną trafnością tej obserwacji, można byłoby iść dalej, gdyby nie zwięzły hołd złożony Vermeerowi:

Dopóki ta kobieta z Rijksmuseum

w namalowanej ciszy i skupieniu

mleko z dzbanka do miski

dzień po dniu przelewa,

nie zasługuje Świat

na koniec świata.

Czy w wybitnej, bardzo wyraźnie skonstruowanej książce poetyckiej możliwe jest przypadkowe powtórzenie tak szczególnego zwrotu? Nie wierzę w takie przypadki.

10

Nowy tom Wisławy Szymborskiej kieruje myśl i wyobraźnię czytelnika w stronę końca świata. Znaki tego końca wpisuje poetka w komplikującą się coraz bardziej wizję świata, w rozmywanie się pojęć tak podstawowych jak tożsamość, w odchodzenie utrwalonych wzorów kultury, w doświadczenia wewnętrzne związane z upływem czasu.

11

Powie ktoś: ach, więc nie chodzi o apokalipsę! Rzeczywiście: nie chodzi o apokalipsę, tylko o to, żeby się nie poddawać życiu krótszymi zdaniami. Bowiem: jeśli się poddamy, nie będzie nikogo, kto mógłby stanąć przed obrazem Vermeera, przeczytać wiersz Szymborskiej i powtórzyć: "Nie zasługuje Świat / na koniec świata".

Wisława Szymborska, "Tutaj", Wydawnictwo Znak, Kraków 2009. Tekst powyższy posłużył także jako wprowadzenie do wieczoru autorskiego Wisławy Szymborskiej, związanego z krakowską promocją tomu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2009