Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
8 sierpnia 1944 umiera, ciężko raniony dwa dni wcześniej, pięćdziesięciodziewięcioletni Juliusz Kaden-Bandrowski, czołowy prozaik Dwudziestolecia, autor “Generała Barcza". W połowie sierpnia na Starym Mieście giną dwaj młodzi poeci, żołnierze Powstania: dwudziestodwuletni Tadeusz Gajcy i jego rówieśnik Zdzisław Stroiński. 2 listopada po blisko trzymiesięcznej tułaczce umiera w szpitalu Żyrardowie najwybitniejszy polski krytyk, siedemdziesięciojednoletni Karol Irzykowski; ranny w pierwszych dniach Powstania, wcześniej musiał patrzeć, jak własowiec pali jego rękopisy. 6 listopada w Żelaznej pod Skierniewicami umiera Maria Rodziewiczówna; osiemdziesięcioletnia wtedy autorka “Dewajtisa" przeżyła w Warszawie całe Powstanie aż do kapitulacji, z ostatniego schronienia przy Brackiej wyczerpaną pisarkę ewakuowano na noszach. Młodszy od niej o sześć lat młodopolski poeta Bogusław Adamowicz, mińszczanin osiadły po 1920 roku w Warszawie, zaginął po upadku Powstania i okoliczności jego śmierci nie są znane.
Tę żałobną listę można oczywiście wydłużyć. Miejsce pierwsze zajmuje na niej nazwisko Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, poległego już w czwartym dniu Powstania w walkach przy Placu Teatralnym, w wieku zaledwie dwudziestu trzech lat. Baczyński stał się symbolem dramatu swojego pokolenia i złożonej przez nie ofiary, uosobieniem wszystkich tych niespełnionych możliwości, które kultura polska utraciła na powstańczych barykadach.
“Śmierć Słowackiego" - tak zatytułował w 1947 roku swój szkic o Baczyńskim jego starszy kolega, żagarysta Jerzy Zagórski (szkic ukazał się, przypomnijmy, w “Tygodniku Powszechnym"). A trzy lata wcześniej Stanisław Pigoń, poruszony opowieścią Kazimierza Wyki o Baczyńskim i jego decyzji, by pójść do partyzantki, westchnął: “Cóż, należymy do narodu, którego losem jest strzelać do wroga z brylantów". Czy określenie użyte przez Zagórskiego było retoryczną przesadą? Wyka w wydanej w roku 1961 książce o Baczyńskim dokonał pewnej symulacji: kazał mianowicie młodemu Słowackiemu wstąpić w 1831 roku do powstańczego wojska i polec na szańcach Woli. “Miał przecież - pisał nie bez gorzkiej ironii - podobne ku temu, co Baczyński, warunki: był bardzo zdolny, niewielkiego wzrostu, słaby, zagrożony chorobą". Co wtedy pozostawiłby po sobie ów zaprawiający się w literaturze aplikant Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu? Dwa dramaty (“Mindowego" i “Marię Stuart"), garść liryków, parę powieści poetyckich, prozę o “Królu Ladawy" i “Godzinę myśli" - “poemat budzący prawdziwy żal, że nie dokonał się dalej i nie spełnił najbardziej romantyczny poeta polski"...
Zygmunt Kubiak w powstałym w 1997 roku słowie wstępnym do wznowionego teraz wyboru wierszy Baczyńskiego także przywołuje Słowackiego i “romantyczną frazę wizyjną". Ale przywołuje też Mickiewicza, zestawiając niektóre liryki Baczyńskiego z lat 1942-44 z lirykami lozańskimi. Przypomina “Pioseneczkę" (“Kto mi odda moje zapatrzenie...") “Elegię" z września 1942 (“Obłoki lotne, żagle uniesień, drzew przyjaciele..."), “Piosenkę śnieżną żołnierza" (“Zapomniane już, zapomniane..."), “Westchnienie". I tak o nich pisze: “Doskonałość tych wierszy, coś więcej niż doskonałość, ich transcendencja, przeciwstawiona grozie, wśród której powstały - transcendencja, płomień życia w tej poezji, zachwyt, żal, nie do zniesienia...".
Można sobie teraz te wiersze przypomnieć - w wyborze dokonanym przez Wiesława Budzyńskiego. A my, na potwierdzenie prawdziwości słów Zygmunta Kubiaka, przywołajmy na koniec ostatnie linijki “Pioseneczki", z niezwykłą ekspresją interpretowane przez Ewę Demarczyk:
i tak w wodę się chyląc na przemian
popłyniemy nieostrożnie w zapomnienie,
tylko płakać będą na ziemi
zostawione przez nas nasze cienie.
(Świat Książki, Warszawa 2004, s. 318. Tytuł książki pochodzi od Kazimierza Wyki, z jego “Listu do Jana Bugaja", którym krytyk witał w 1943 r. młodego poetę.)
Lektor